- Parkują bezczelnie swe samochody przed tablicą informacyjną, omijają taśmy zabezpieczające i wchodzą do lasu - mówi Ryszard Rychter, leśniczy z Kroczymiechu. Nie rozumie, dlaczego ludzie tak ryzykują. - Przecież mogą stracić życie lub zostać kalekami - ostrzega leśniczy. Podkreśla, że niewypały mogą eksplodować zupełnie przypadkowo. Wystarczy na nie nadepnąć lub uderzyć niechcący kamieniem.
Napotkana w lesie grzybiarka zapytana o to, dlaczego weszła na ten teren mimo zakazu, wyznała beztrosko, że nie boi się żadnych min.
- Od lat chodzę po tym lesie i nic jeszcze nikomu się nie stało - przekonuje kobieta. Dodaje, że tak naprawdę potraktowała zakaz wstępu jako głupi żart innych grzybiarzy, którzy w nietypowy sposób chcieli się pozbyć konkurencji. - To grzech nie wejść do lasu, skoro tyle w nim maślaków, podgrzybków i prawdziwków. To wymarzona pora dla smakoszy - na dowód napotkana przez reporterów "Gazety Krakowksiej" pani pokazuje kosz pełen pięknych leśnych grzybów.
Ewelina Boruń Nadleśnictwa w Chrzanowie ostrzega niefrasobliwych, i przyppomina, że sprawa jest poważna. - Nareszcie nadarzyła się okazja, by skorzystać z unijnej dotacji i rozminować masyw leśny - informuje Ewelina Boruń. To, że w około 80-hektarowym lesie w Kroczymiechu jest pełno niebezpiecznych materiałów wybuchowych, było wiadomo od dawna. O jego oszczyszeniu zaczęto mówić głośno po zdarzeniu z 1999 roku.
- Jedna z ukrytych pod ziemią bomb eksplodowała podczas wypalania gałęzi przez naszych leśników. Tylko cudem nikt wtedy nie ucierpiał - przekonuje Ewelina Boruń. Przyznaje, że przez te lata zawsze brakowało pieniędzy na wynajęcie saperów.
Tym razem Lasy Państwowe właśnie skorzystały z projektu "Rozminowywanie terenów poligonowych i powojskowych" dotowanego przez Unię Europejską. Saperzy muszą nie tylko odszukać ukryte pod ziemią pociski, ale także bezpiecznie je zdetonować.
- Jest szansa, że uporają się z tym zadaniem do końca listopada - informuje pracownica nadleśnictwa w Chrzanowie. Saperzy pracują codziennie od godziny 8 rano do 17. Od czwartku udało im się odszukać już kilkanaście przedwojennych pocisków. Wszystkie układają w wykopanym w lesie dole, by po zakończonej pracy je zdetonować.
- Odradzam spacer wśród kniei szczególnie wieczorem. Pocisków można nie zauważyć i o tragedię naprawdę nie jest trudno - ostrzega Rychter.
Żółte tablice ostrzegawcze znajdują się przy wjeździe do lasu od strony Kroczymiechu, Libiąża i Chrzanowa. Dodatkowo, na drzewach, także w głębi lasu, rozwieszone są papierowe kartki z prośbą o opuszczenie terenu.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?