Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Ostaszewski: Z kobietami pisze się znacznie przyjemniej niż w samotności

Redakcja
Robert Ostaszewski: Jestem z natury dość leniwy...
Robert Ostaszewski: Jestem z natury dość leniwy... fot. archiwum prywatne
- Gdyby mnie Pan spytał trzy lata temu, czy chciałbym napisać książkę wspólnie z kimś, powiedziałbym, że nigdy w życiu. Ale pewnego dnia chodziliśmy z Martą Mizuro po Wrocławiu i wymyślaliśmy historyjki kryminalne. Tak się nam spodobały, że postanowiliśmy je wykorzystać. Dla mnie to było podwójne wyzwanie.- mówi w rozmowie z nami Robert Ostaszewski, autor kryminału "Sierpniowe kumaki".

W środowisku literackim do niedawna był Pan kojarzony raczej z twórczością wysoką, zarówno jako prozaik, jak i jako krytyk. A tu publikuje Pan już drugi kryminał, i to napisany do spółki z drugą już kobietą. Czy nie boi się Pan, że popsuje sobie opinię?
Opinię mam i tak od dawna popsutą [śmiech]. Nie uważam pisania kryminałów za marnowanie czasu. W Polsce kryminał stał się czymś więcej niż kryminałem. Czasem mówi więcej i ciekawiej o rzeczywistości obecnej RP niż literatura tzw. ambitna. Docenili to czytelnicy, bo od paru lat nawet subtelni intelektualiści już nie kryją się z tym, że czytają kryminały. Co prawda, nie ma takiego boomu na polskich autorów, jaki zapowiadał się przed paru laty, po komercyjnym sukcesie Marka Krajewskiego, czytelnicy wciąż chętniej sięgają po zagraniczne tytuły, ale i rodzima twórczość ma już swoją wierną publiczność. I to całkiem niemałą.

No dobrze, ale dlaczego nie pisze Pan tych kryminałów sam? "Kogo kocham, kogo lubię" napisał Pan z Martą Mizuro, która - podobnie jak Pan - jest krytykiem literackim. Najnowszą powieść "Sierpniowe kumaki" - z Violettą Sajkiewicz, zajmującą się zawodowo sztuką i teatrem. Panu potrzebna była ich pomoc czy im Pańska?
Z kobietami pisze się przyjemniej niż w samotności. A poważnie, wzięło się to trochę z przypadku. Gdyby mnie Pan spytał trzy lata temu, czy chciałbym napisać książkę wspólnie z kimś, powiedziałbym, że nigdy w życiu. Ale pewnego dnia chodziliśmy z Martą Mizuro po Wrocławiu i wymyślaliśmy historyjki kryminalne. Tak się nam spodobały, że postanowiliśmy je wykorzystać. Dla mnie to było podwójne wyzwanie. Musiałem zmierzyć się z gatunkiem, którego wcześniej nie uprawiałem, a równocześnie ze współautorką.

Co było trudniejsze?
Jedno i drugie okazało się nie takie straszne. Tym bardziej że i to Marta Mizuro wymyślała morderstwa, ja nie byłem odpowiedzialny za zabijanie. Tak powstała powieść "Kogo kocham, kogo lubię". Współpraca z Violettą Sajkiewicz układała się o tyle trudniej, że przy pisaniu "Sierpniowych kumaków" nie mogłem się już wymigać od współudziału w zbrodniach. Ale w obu przypadkach korzyści dla mnie były niewątpliwe. Jestem z natury dość leniwy, a pisanie z kobietą mnie dyscyplinuje.

Swoją drogą, czy to niedziwne, że coraz więcej kobiet pisze kryminały?
Pisanie książek w Polsce generalnie staje się zajęciem coraz bardziej kobiecym. To zapewne bierze się stąd, że czytają też głównie kobiety i ostatnio wyraźnie coraz mniej są zainteresowane tym, co mają im do przekazania piszący mężczyźni. Dla piszącego faceta jest to sytuacja dosyć frustrująca. Trudno byłoby mi udawać, że jestem uroczą młodą blondynką z niebieskimi oczami. Mam nadzieję, że przy pomocy moich współautorek sam też wydam się czytelniczkom atrakcyjniejszy.

Rozmawiał Marek Lubaś-Harny

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Robert Ostaszewski: Z kobietami pisze się znacznie przyjemniej niż w samotności - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska