Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Utopione oszczędności całego życia

Marta Paluch
Jerzy Jakubowski i jego matka Krystyna dali się namówić przedstawicielce Domu Maklerskiego banku BPS na kupno obligacji. I plują sobie w brodę
Jerzy Jakubowski i jego matka Krystyna dali się namówić przedstawicielce Domu Maklerskiego banku BPS na kupno obligacji. I plują sobie w brodę Robert Szwedowski
Krakowianie: lekarz Jerzy Jakubowski i jego matka Krystyna chcieli bezpiecznie ulokować oszczędności życia. W Domu Maklerskim Banku Polskiej Spółdzielczości w Krakowie polecono im obligacje spółki Piecobiogaz jako pewne i rokujące zyski. 29 maja tego roku zapłacili 917 tys. zł za obligacje. Za pół roku mieli dostać pierwsze odsetki. Tymczasem trzy tygodnie później - dowiedzieli się, że spółka Piecobiogaz wystąpiła z wnioskiem o tzw. upadłość układową... - Okazało się, że ta spółka miała kilka postępowań komorniczych i nakaz zapłaty 2,8mln zł, zanim wypuściła te obligacje. Dlaczego więc polecano je nam jako pewne?- oburza się Jakubowski.

29 sierpnia złożył do krakowskiej prokuratury zawiadomienie o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez dom maklerski i spółkę. Zarzucił im, że zataili informacje o złej kondycji Piecobiogazu.

- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie oszustwa - potwierdza Tomasz Waszczuk, zastępca prokuratora rejonowego Kraków Śródmieście-Wschód.

Historia pewnej znajomości
Jerzy Jakubowski znał tę maklerkę od około 10 lat. Doradzała mu kilka razy.

- Miałem do niej zaufanie. Była w końcu przedstawicielką banku - mówi krakowski lekarz.

Kilka lat temu kobieta zaczęła pracę w Domu Maklerskim BPS. Pan Jerzy nadal korzystał z jej rad. - To w końcu poważna instytucja, a nie jakiś parabank, który naciąga ludzi - mówi krakowianin.

Jakubowski poprosił maklerkę, by poleciła mu pewną inwestycję - najlepiej w obligacje. Wcześniej stracił trochę pieniędzy na akcjach, więc tym razem chciał zysku bez nadmiernego ryzyka. Tym bardziej, że inwestował oszczędności całego zycia: swoje i matki. Mamie miały gwarantować spokojną i komfortową starość, a jemu - pieniądze na kształcenie dzieci, może na mieszkanie dla nich.

- Chciałem za te pieniądze kupić obligacje banku BPS. Maklerka powiedziała mi jednak, że w te obligacje mogę zainwestować najwyżej 150 tys. zł. Zaproponowała mi obligacje spółki Piecobiogaz. Mówiła, że są pewne i bezpieczne, tak samo jak obligacje bankowe. Namawiała mnie na zakup, dzwoniła. W końcu dałem się przekonać - opowiada Jakubowski.

Dodaje, że na stronie internetowej domu maklerskiego BPS zobaczył krzepiące informacje - 150 mln zł obrotu, 40 mln zysku Piecobiogazu. To napawało optymizmem.

29 maja tego roku on i jego mama, po przelaniu 917 tys. zł zostali oficjalnie poinformowani, że są właścicielami obligacji serii B spółki Piecobiogaz. Za sześć miesięcy miała nastąpić wypłata pierwszych odsetek.

Komornik u drzwi

Kilka dni później Jakubowski został wezwany do domu maklerskiego w Krakowie.

- Miałem podpisać dokument, w którym informowano mnie, że opóźnia się wpisanie właścicieli obligacji Piecobiogazu do hipoteki, która jest zabezpieczeniem obligacji - wspomina.

Wtedy jeszcze był spokojny. Kiedy jednak został wezwany w sprawie hipoteki po raz drugi, zaczął coś podejrzewać. Podczas spotkań w domu maklerskim nikt nie informował go o złej sytuacji spółki. Te wiadomości znalazł sam. I zaczął żałować, że dał się namówić na inwestycje w obligacje...

- W połowie czerwca zobaczyłem na stronie Piecobiogazu informację komornika, że konta spółki zostały zajęte ze względu na wydany 16 kwietnia nakaz zapłaty 2,8 mln zł. Nikt wcześniej o nim nie wspominał. Ani oficjalnie, ani w rozmowach w domu maklerskim - mówi Jakubowski.

21 czerwca pan Jerzy przeczytał oświadczenie prezesa Piecobiogazu Ryszarda Wiśniewskiego, w którym informował, że spółka wystąpiła z wnioskiem o upadłość układową. Prezes tłumaczył, że ma to związek z upadłością powiązanej ze spółką grupy kapitałowej PBG, nakazem zapłaty 2,8 mln zł i "nieprzychylną reakcją na rynku".

Niedługo potem Jakubowski dowiedział się również, że spółka Piecobiogaz ma w toku pięć postępowań komorniczych. O tym też nikt w dokumentach nie wspomniał. Do tej pory, w dostępnych na stronie internetowej Domu Maklerskiego BPS informacjach o Piecobiogazie nie ma żadnej wzmianki o komorniku, zajętych kontach, nakazie zapłaty.

- Zmartwiałem. Zostałem oszukany - mówi Jakubowski.

Razem z innymi ludźmi, którzy kupili obligacje, pojechał na spotkanie w Warszawie z prezesem Piecobiogazu i prezesem banku BPS.

- Prezes Piecobiogazu powiedział, że musiał złożyć wniosek o upadłość, bo komornik zajął mu konta. A prezes banku podkreślał, że Wiśniewski to osoba godna zaufania i żeby nie martwić się o pieniądze z obligacji - mówi pan Jerzy.

Na spotkaniu okazało się, że poszkodowanych jest więcej. Obligacji wyemitowano za 16 mln zł. - Większość z nich kupiły małe spółdzielcze banki, które nie są zainteresowane nagłaśnianiem sprawy. Zorientowałem się, że zostałem sam - mówi lekarz.

To nie koniec. - Okazało się, że Dom Maklerski banku, który roztaczał przede mną idylliczne wizje tych obligacji, nie jest za nic odpowiedzialny - kwituje z goryczą Jakubowski.

Makler nie odpowiada

Zapytaliśmy, dlaczego Dom Maklerski BPS polecał obligacje Piecobiogazu poprzez swoich przedstawicieli, skoro już w momencie podpisania umowy Piecobiogazu z DM BPS (26 kwietnia) ta pierwsza spółka miała kilka spraw komorniczych?

Maklerka, która doradzała Jakubowskiemu w tej sprawie, odmówiła komentarza.

Artur Binkowski, radca prawny DM BPS, odpowiada, że zarząd spółki Piecobiogaz złożył wobec nich oświadczenie, iż w terminie oferowania obligacji nie było zajęć komorniczych. Wszystko więc odbyło się zgodnie z prawem. Dodaje, że pracownik domu maklerskiego działał na podstawie oświadczeń Piecobiogazu i nie posiadał wiedzy o tym, że ta spółka i jej prezes Ryszard Wiśniewski mają nakaz zapłaty 2,8mln zł na rzecz firmy Pragma Faktoring. - DM BPS uzyskał informację o postanowieniu komornika o zajęciu wierzytelności na rzecz tej firmy już po zakupie obligacji przez klientów - tłumaczy Binkowski.

Pytamy, w jaki sposób DM BPS weryfikował wiarygodność spółki, której obligacje polecał m.in. Jerzemu Jakubowskiemu.

- Zgodnie z przepisami prawa i procedurami, w szczególności ustawy o obligacjach - odpowiada enigmatycznie Binkowski. Dodaje, że jego firma posiada całą dokumentację dotyczącą procedury weryfikacji.

Tylko moralność...
Kto jest odpowiedzialny za trudną sytuację Jakubowskiego i innych właścicieli obligacji?

Jan Mazurek, ekspert Business Centre Club ds. rynku kapitałowego podkreśla, że Piecobiogaz miał obowiązek informować zarówno o postępowaniach komorniczych, jak i o nakazie zapłaty 2,8 mln zł.

- Zaniechanie tego obowiązku to poważne naruszenie prawa - podkreśla. Dodaje jednak, że w tej sprawie dom maklerski, który miał oświadczenia spółki o jej dobrej sytuacji finansowej, działał w dobrej wierze.

- Domy maklerskie opierają się na tych oświadczeniach, więc trudno ich posądzać o złą wolę. Chyba że sąd udowodni, że DM BPS wiedział o złej sytuacji Piecobiogazu - zaznacza ekspert.

A co z zaufaniem? - Maklerzy mają co najwyżej moralną odpowiedzialność, jeśli coś pójdzie źle i ich klient straci pieniądze - kwituje ekspert BCC.

Spółka Piecobiogaz nie czuje się winna zaistniałej sytuacji. Zapytaliśmy jej prezesa Ryszarda Wiśniewskiego, dlaczego nie powiadomił kupców obligacji o ciążących nad Piecobiogazem postępowaniach komorniczych i nakazie zapłaty. Sąd Okręgowy w Katowicach wydał go 16 kwietnia 2012 r., 10 dni przed podpisaniem umowy między Piecobiogazem a Domem Maklerskim BPS na emisję obligacji.

Prezes Piecobiogazu tłumaczy jednak, że nakaz został doręczony do spółki już po podpisaniu umowy.

- Dostaliśmy go 10 maja 2012 roku - podkreśla.

Tłumaczy, że tzw. memorandum informacyjne (informacja o spółce przed emisją obligacji) zostało sporządzone zgodnie z wymogami. Do pytania o postępowania komornicze się nie odniósł.

Dlaczego firma ogłosiła upadłość? - Z uwagi na obecnie panujący na rynku kryzys gospodarczy i przepisy prawa zarząd spółki zmuszony był wypełnić ciążące na nim obowiązki - mówi.

Nie mamy teraz nic
Czy DM BPS i spółka odpowiedzą za opisaną sytuację?

Prokurator z Krakowa obecnie bada, czy doszło do naruszenia przepisów kodeksu karnego i ustawy o obligacjach. Przewidują one karę za zatajanie istotnych dla kupców obligacji informacji o stanie majątkowym danej spółki (można za to dostać do 5 lat więzienia i 5 mln zł grzywny).

Jerzy Jakubowski i jego mama zostali z niczym. - Jestem tylko ciułaczem. Banki, które utopiły pieniądze w tych obligacjach, jakoś sobie poradzą. Dla mnie to katastrofa - załamuje ręce.

Jednak szanse na odzyskanie pieniędzy mogą okazać się nikłe. W przypadkach upadłości spółek postępowania sądowe zazwyczaj ciągną się latami.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska