Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barcice. Bałkańskie wesele i na koniec odjazd z cygańskim taborem! [ZDJĘCIA]

Edyta Zając
Pannonica Folk Festival w Barcicach nad Popradem
Pannonica Folk Festival w Barcicach nad Popradem Edyta Zając
Szalonym tańcem Barka Brass Band z publicznością zakończył się trzydniowy Pannonica Folk Festival w Barcicach nad Popradem.

Jedni dla muzyki, inni dla towarzystwa, a jeszcze inni dla gór. Powody, które przyciągnęły publiczność do wioski nad Popradem były różne. Wrażenia zostały takie same. - Jesteśmy zachwyceni - powtarzali zgodnie festiwalowicze.
W sobotę, po trzech dniach muzycznych podróży przez Bałkany, zakończyła się Pannonica. W niedzielny poranek wioska namiotowa powoli pustoszała. - Przyjechaliśmy tu autostopem. Już na początku urzekł nas ten region, a właściwie jego przedstawiciel pan Wiesio, który miał odwagę, żeby nas zaprosić do swojego samochodu - opowiadają Karolina Skrzipczyk, Marcin Janas, Wojtek Woroniecki, Mikołaj Maciejewski z Wrocławia. - Pan Wiesio czuł się ambasadorem regionu i z dumą woził nas po ciekawych zakątkach, Starym i Nowym Sączu, mimo że było już po północy i otrzymywał niecierpliwe telefony z pytaniem, kiedy wróci do domu - śmieje się ekipa z Wrocławia. O festiwalu dowiedzieli się z internetu, podobnie jak sąsiadka z namiotu obok, Alicja z Grodziska Mazowieckiego, która co wieczór szalała pod sceną z kwiatami we włosach. - To była spontaniczna decyzja. Przyjechałam sama, choć jestem już po 40., a wokół sami młodzi ludzie. Ale to nie ma znaczenia. Jak patrzyłam na roztańczony tłum pod sceną, pomyślałam, że oto właśnie w życiu chodzi. Sama potraktowałam festiwal jako terapię, po dramatycznym wydarzeniu w moim życiu. Wytańczyłam całą złą energię - wyznała nam Alicja.
I rzeczywiście Pannonica nie pozwalała się zamartwiać. Było wesoło, skocznie i biesiadnie. Jak na bałkańskim weselu.
Największym zaskoczeniem muzycznym festiwalu była grupa Lemon Bucket Orkiestra z Toronto, łącząca inspiracje południowe z elementami punka. A organizacyjnym szokiem były prysznice z ciepłą wodą.
- Takiego standardu nie ma na żadnym festiwalu. Wszędzie myjemy się w lodowatej - śmieją się Wrocławianie. - Nam szczególnie podobał się zespół Bubliczki, muzycznie i nie tylko. Rozbawiły nas latające majtki, którymi obdarowali publiczność, rzucając je ze sceny. Jedne udało nam się złapać - prezentuje zdobycz Marcin Janas.
Na koniec na barcickiej łące zjawiła się gwiazda węgierskiej sceny Monika Lakastos z cygańsko-muzycznym taborem i Barka Brass Band - mistrzowie serbskiego folku. - Już myślałem, że to energetyczne Bubliczki będą moim faworytem, ale kiedy Serbowie na zakończenie festiwalu zeszli ze sceny i weszli w tłum bawiąc się z publicznością to skradli nasze serca - przyznają wrocławianie i wytykają jedyny minus imprezy: Jest za krótka!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska