Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie się podziały tamte wina

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak fot. Andrzej Banaś
- Dzień dobry, jest tanie wino? - No, ale jakie konkretnie? Mamy takie mołdawskie za 9,99, i takie bułgarskie trochę droższe. - Ale ja bym chciał, rozumie pani, takie prawdziwe TANIE WINO. - Aaa, to takiego nie prowadzimy.

Taniego wina, jabola, bełta, alpagi - jak zwał, tak zwał - potrzebowałem na gwałt. Nie patrzcie dziwnie, to miał być jeden z prezentów na 40. urodziny przyjaciółki, symbol szalonej, acz już bezpowrotnie utraconej młodości. Taki raczej do śmiechu niż do konsumpcji, choć kto wie, co wydarzyć się może podczas hucznej czterdziestki. Czasu na zakup nie było wiele, ale nie wydawało się to zadaniem trudnym. Wchodzisz do sklepu, kupujesz, wychodzisz. Jednak po wizycie w kolejnym, w którym rozegrała się godna antycznej tragedii scena ze wstępu pośród krępujących spojrzeń publiczności, wychodziło na to, że rynek tanich win bezpowrotnie u nas upadł.

Podejrzenie uwiarygodniała sprawdzona naprędce informacja, że nawet w cenionym przez koneserów Tymbarku już takowych nie produkują (szybki łyk wspomnień: Kier, Karo, Trefl, Pik plus 18-procentowy Joker). Najwyraźniej, kombinowałem, przez dwie dekady konsumpcyjne zwyczaje Polaków zmieniły się na tyle, że może nie zaczęliśmy odróżniać malbeca od pinot noir, ale przynajmniej przerzuciliśmy się hurtowo na reńskie z Lidla.

Zapadła decyzja: spróbujemy kupić coś po drodze. Bo też urodziny organizowane były w wielkopolskiej wiosce, z fantazją, bo jubilatka jest z Krakowa, a tak naprawdę od dawna z Londynu (szczęśliwa tamże, do powrotu na stałe nie skusi jej pięć stów na dziecko, ba, pięć tysięcy nawet ani cokolwiek innego). Szczegóły tego lokalizacyjnego misz-maszu darujcie.

Nadzieja wróciła wraz z widokiem starych PGR-owskich wsi i wpadającym przez okna nieznośnym zapachem obornika, którym właśnie obrzucano okoliczne pola. Niecierpliwie zaczęliśmy się rozglądać za jakimś GS-em.

I wreszcie jest! Jak z obrazka. Tylko wina ani śladu, był za to Ballantine's. Polska w ruinie. W drugim, w innej wsi, też posucha. Ale w trzecim... - Mamy takie za 4,50 - miła pani sięgnęła pod ladę. Drżącymi (z emocji) rękami chwyciłem butelkę. Plastikową wprawdzie, znak czasów, ale etykietka nie zostawiała wątpliwości. "Pierun. Grzmoci błyskawicznie". - Biorę.

Przeprowadzony na miejscu, choć niezbyt dokładny wywiad środowiskowy ujawnił jeszcze istnienie "Fajrantu" i "Balonu" (mocny i extra mocny). A więc jednak! Rynek tanich win nadal kwitnie.

Tego, jak grzmocą, nie sprawdziliśmy. Pamiątka z ojczyzny już leżakuje w Anglii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska