Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góry to miejsce gdzie zaczyna się przygoda. O tym jak łatwo się w nich zakochać - opowiada Piotr

Redakcja
– Nie chce mi się, to nie dla mnie. Góry jak góry: nic tylko drzewa – takie wymówki mają najczęściej znajomi Piotra Jędrzejczyka, których namawia na wyprawę w Beskidy lub Tatry. Mówią tak do momentu, gdy pokonają pierwszy szlak i zdobędą pierwszy szczyt. Później nie chcą rozstawać się z plecakiem i mapą. Większość z nich jest obecnie członkami PTTK. Piotr należy do oświęcimskiego oddziału. – Ludzie często nie wiedzą, że w ogóle PTTK działa w ich mieście – przyznaje Piotr. – Okazuje się jednak, że wycieczka goni tu wycieczkę i można zobaczyć takie zakątki gór, które wyglądają na zdjęciach jak grafika komputerowa.

Przygodę z górami Piotrek zaczął jako kilkuletnie dziecko.

– Mój tato kochał góry i zabierał mnie na wyprawy. Zachwycałem się nimi – wspomina. – Kiedy byłem nastolatkiem przestałem mu towarzyszyć. Na szlak wróciłem w 2011 r. – opowiada.

Na początku były to samotne wędrówki po łagodnych szlakach. Z czasem, kiedy udało się namówić znajomych na wspólne wyjścia, trasy stawały się coraz bardziej wymagające.

– Raz stałem na półce skalnej, pod którą była przepaść. Kolega był nade mną, podpięty do liny. W pewnej chwili poczułem, że tracę grunt pod nogami i półka zaczęła się obrywać – opowiada Piotr. – Gdyby nie pomoc mojego towarzysza, który złapał mnie za rękę i podciągnął do góry pewnie zostałbym w górach na zawsze – dodaje.

Góry, choć piękne, potrafią być niebezpieczne, a wyjście na szlak bez zaprawy i niezbędnego sprzętu oraz odzieży to nieraz misja samobójcza.

– Jak ruszaliśmy na Krywań (szczyt w w południowo-zachodniej części Tatr Wysokich po stronie słowackiej – przyp. red.), było 20 st. Celsjusza – mówi nasz rozmówca. – Na szczycie termometr wskazywał cztery stopnie poniżej zera, mimo że to był lipiec – podkreśla.

Na szlakach, szczególnie w Polsce, często spotkać można „turystów” w letnich klapkach, lub sandałach. To właśnie do nich najczęściej wzywani są ratownicy, bo bez porządnych butów wiele szlaków jest nie do pokonania, mimo że na pierwszy rzut oka wyglądają jak polne ścieżki.

– Na jednej z najbardziej stromych przepraw w Polsce – Orlej Perci spotkałem dziewczynę, która w połowie drogi kucała oparta o skały. Nie wiem, czy opadła z sił, czy sparaliżował ją strach, kiedy zdała sobie sprawę, jak wysoko dotarła, ale nie mogła zrobić kroku ani w dół, ani w górę – opowiada Piotr. – Dopiero z moją pomocą, kiedy czuła, że ma wsparcie, udało nam się dotrzeć na dół. Trasę pokonaliśmy na czworaka – wspomina.

Najtrudniejsza trasa, jaką pokonał Piotr, wiodła na Gerlach (2655 m n.p.m.). To najwyższy szczyt Tatr i całych Karpat, położony na Słowacji. Zdjęcia z tej i innych wypraw można znaleźć w galerii.

PTTK organizuje wycieczki na wszystkie szlaki, jakie pokonał pan Piotr.

Wszystkie zdjęcia w Galerii są autorstwa Piotra Jędrzejczyka oraz jego kompanów w górskich wyprawach, m.in. Łukasza Boronia z Kęt. To on towarzyszy mu najczęściej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska