Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryspinów: nudyści świętują rocznicę powstania plaży

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Maria Mazurek Andrzej Banaś
Twierdzą, że nagość pozwala im zrozumieć siebie, drugiego człowieka, naturę. Że tylko bez ubrań czują się wolni. Naturyści z Kryspinowa świętują 30. sezon istnienia swojej plaży. Nad jeziorem odwiedziła ich Maria Mazurek. Naga tak jak cała reszta plażowiczów.

Przepraszam, czy wie pan, jak trafić na plażę nudystów? - pytam żwawego staruszka napotkanego na łąkach w Kryspinowie pod Krakowem. - Nie na plażę nudystów, tylko na-tu-ry-stów, proszę pani - poprawia mnie dobitnie.

83-letni pan Piotr, który okazuje się emerytowanym pilotem wycieczek, tak mi to tłumaczy: - Nudyści po prostu lubią się kąpać i opalać nago. Naturyzm to z kolei cała filozofia, styl życia, sposób patrzenia na świat. Proszę za mną, idziemy w to samo miejsce.

"Tekstylni" niech nie podglądają

W asyście krzepkiego naturysty docieram na plażę. Do tej pory nie byłam nawet pewna, czy jej istnienie nie jest jedną z regionalnych legend.

Nie jest. Mało tego, mimo że dzień jest dość pochmurny, na plaży znajdują się dziesiątki radosnych golasów. Starszych, młodszych, dzieci.

Niektórzy przyjeżdżają tu z Sądecczyzny, ze Śląska, nawet z Podkarpacia. Kąpią się, grają w siatkówkę plażową, łowią ryby, grillują, czytają książki. Widać, że świetnie się bawią. I że całkiem dobrze się znają, bo bezustannie się pozdrawiają, witają, machają sobie.

Naturyści są otwarci na nowe osoby. Ale jednego nie lubią: jak im "tekstylny" przychodzi na plażę, aby - sam odziany - oglądać nagie ciała innych. Albo je fotografować.

Dlatego nie mam wątpliwości: jeśli choć na jeden dzień mam się stać jednym z nich, muszę zrzucić ubranie.
Babki piersi pokazały i tak powstała ta plaża

Pan Piotr, który przyprowadził mnie na plażę, przychodzi tu od samego początku jej istnienia, od roku 1983.
Taki ma rytuał: dzień zaczyna od joggingu, podczas którego zbiera śmieci, butelki, wszystko, co człowiek zostawi (- Należę do Towarzystwa Ochrony Przyrody - podkreśla z dumą 83-latek). Po wysiłku fizycznym przychodzi czas na przyjemności na plaży: opalanie, pływanie, spotkania ze znajomymi.

Pan Piotr należy do "starej gwardii", zna więc tu wszystkich stałych bywalców. Wśród nich Krzysztofa Kamińskiego, którego przedstawia mi jako "założyciela plaży", właśnie świętującej swój 30. sezon.

- To jak pan tę plażę zakładał? - dopytuję.

- Normalnie. Zebrało się kilka odważnych babek, które piersi pokazały, rozebrałem się ja. A wkrótce dochodzili następni. Milicja powiedziała: "Jak chcą nago paradować, to niech paradują. Byleby nie politykowali".

Skończyło się zresztą na tym, że sami milicjanci zaczęli czerpać z uroków naturyzmu - przynajmniej tak twierdzą obaj panowie. A plaża, jak dodają, działa tyle lat bez żadnych papierków, dzierżaw, wpisów w księgach. Po prostu utarło się, że to jest miejsce dla takich ludzi.

Wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną

- Bo też my nic złego nie robimy, nikomu nie wadzimy - przekonuje mnie zgodnie duża grupa naturystów, kłębiąca się wokół wędkującego pana Adama. Wśród nich wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, rencista, inżynier, ratownik wodny.

- Przecież my jesteśmy kulturalnymi, czystymi, uczciwymi ludźmi. Jakby jedną rodziną. Tu jest bezpieczniej niż na "tekstylnych" plażach, nie zdarzają się kradzieże. Zostawiła przecież pani na godzinę torbę z portfelem, kluczami, komórką, i co? Okradł któryś z naszych panią?

Rzeczywiście, nie okradł. Mało tego: ci ludzie z punktu wzbudzili moje zaufanie na tyle, że nawet nie przyszło mi na myśl, że któryś z nich może zrobić mi coś złego.

- O, i odważni, mężni chłopcy są wśród nas - zachwala pan Robert. - Kilka dni temu nasi uratowali dwóch "tekstylnych" chłopaczków, którzy topili się w innej części jeziora. I mimo że plaża naturystów - w przeciwieństwie do "tekstylnej" - nie jest strzeżona, przypadki utonięć zdarzają się tu znacznie, znacznie rzadziej. Dlatego że jesteśmy spokojniejsi. Nie pijemy na plaży. No, może najwyżej jedno piwko.

Wstydzić to się można, jak komuś się krzywdę zrobi

Pytam moich rozmówców o pokutujący w społeczeństwie stereotyp. Mimo że ruch naturystyczny w Polsce pojawił się jeszcze przed wojną, do dziś niektórzy odbierają jego przedstawicieli jako ekscentryków, niepotrzebnie szokujących swoją nagością. Niektórzy wprost nazywają ich zboczeńcami.

Ale, jak twierdzą, nie o oburzanie innych im chodzi. - Uważamy, że nasze ciała są częścią natury, dlatego nie mamy się czego wstydzić - tłumaczy mi 25-letni Daniel.

A pan Adam (ten, który wędkuje: zdarza mu się trafić tu na okonia, węgorza, szczupaka) dodaje: - No właśnie. Czego tu się wstydzić? Wstydzić można się, jak się komuś krzywdę zrobiło, a nie swojego ciała. Przecież w ubraniach się nie urodziliśmy!

Chodzi o poczucie wolności. Czuje pani?

Zauroczyli mnie ci ludzie swoją serdecznością, otwartością. Robert pokazuje mi "błękitną lagunę" - małą zatoczkę, do której podpływają karmione przez naturystów malutkie rybki (niektóre nawet mają swoje imiona), a Krzysztof Kamiński demonstruje zdjęcia plaży z lat 80. I gorliwie częstuje ugrillowaną przez siebie karkówką, kaszanką, boczkiem. - A może ciastka, a może wody, brzoskwini dla pani redaktor? - pyta co chwilę.

Jest bardzo miło. Ale czy do tego naprawdę trzeba ściągać bieliznę? Jednego wciąż nie rozumiem: po co w zasadzie naturyści się rozbierają?

- A pani, rozumiem, rozebrała się tylko po to, aby z nami porozmawiać? - pytaniem na pytanie odpowiada Robert.

- Tak. Wcześniej nigdy nie byłam na takiej plaży - wyznaję.

Robert więc znów pyta: I jak się pani podoba? Proszę wsłuchać się w siebie. Czuje pani wolność? Właśnie o nią nam chodzi.

Czasem zerkamy na swoje ciała. Ale trochę tylko

U naturystów nagość nie jest elementem seksualnej sfery, nie prowadzi do stosunku. Tę aseksualność nurtu podkreśla większość moich rozmówców.

- Może czasem paraduje tu jakiś młodzieniec po to tylko, aby pochwalić się swoim okazałym penisem - przyznaje pan Piotr. - Raz, dwa razy do roku zdarza się też, że młodzi idą do krzaków miłość uprawiać. Ale to incydenty - stwierdza 83-latek.

Przyznaje, że to nie znaczy,iż naturyści nie zerkają na swoje ciała, nie oceniają ich atrakcyjności.
- Niektórych z tych ludzi pamiętam sprzed 30 lat, więc naturalne, że obserwuję, jak zmieniają się ich kształty - wzrusza ramionami pan Piotr. - O, widzi pani tę kobietę? Asfalt na nią mówimy, taka jest opalona. Była kiedyś piękną kobietą, ale przestała się ruszać. Widać to troszkę po jej brzuchu - ciągnie pan Piotr.

Sam, jak na swoje 83 lata, wygląda świetnie. Receptę na to ma taką: sport, uśmiech, nagość.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
 
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kryspinów: nudyści świętują rocznicę powstania plaży - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska