Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnki filozofa Hartmana

Maria Mazurek
Prof. Jan Hartman, jego żona Barbara oraz część ich świnek morskich: Gutek, Polcia, Witek i Klusia
Prof. Jan Hartman, jego żona Barbara oraz część ich świnek morskich: Gutek, Polcia, Witek i Klusia Anna Kaczmarz
Dzień prof. Jana Hartmana zaczyna się o godz. 4.16. Wtedy budzi go Freduś, jedna z jego 20 świnek morskich. Mało kto wie, że życie znanego naukowca kręci się wokół tych małych gryzoni - pisze Maria Mazurek

Już od progu zrozumiałam, że nie odwiedzam mieszkania, w którym po prostu są zwierzęta. Dom prof. Hartmana to miejsce tym zwierzętom poświęcone. Samiczki świnek morskich zajmują jeden pokój, samce - kolejny. Drzwi otwiera mi filozof, jego żona Barbara (socjolog) i córka Zosia. Wszyscy w koszulkach ze zdjęciami świnek.

Misja: uratować świnkę

Ich przygoda ze świnkami zaczęła się 20 lat temu. Przyszły profesor UJ pewnego razu nieco się rozmarzył i rzekł do żony: ale bym chciał chomika… Barbara udała się więc do sklepu i kupiła zwierzątko. Dziś by tego nie zrobiła, bo profesorostwo od pewnego czasu jest przeciwne sklepom zoologicznym. - Tyle jest porzuconych zwierząt, że zamiast kupić, lepiej zaadoptować jakieś nieszczęśliwe stworzenie - tłumaczą.

Hartmanowie są przeciwni temu, że ludzie traktują zwierzęta jak zabawki. Znudzi się, to wyrzucają na śmietnik. Filozof wraz z żoną ratuje właśnie takie porzucone przez właścicieli, często maltretowane zwierzęta. A te na nowo odnajdują u niego spokój i radość.

Kiedy przed laty Barbara weszła do sklepu, by spełnić marzenie męża, chomików akurat nie było. Były za to świnki. Jednej zrobiło jej się szczególnie żal: Ludwiczek (bo tak nazwali tę świnkę) miał sparaliżowane tylne łapki, był słaby i trzymał się z boku. Barbara w jednej chwili zrozumiała: wezmę właśnie jego.

A potem już jakoś się potoczyło. A to sąsiad znalazł w parku umierającą świnkę, Balbinkę, a to inne zwierzę leżało na śmietniku. Jeszcze inne, pod Krakowem, rzucone psom na pożarcie, zostało uratowane przez przechodnia i przekazane Hartmanom. Barbara nawiązała też współpracę ze schroniskiem, bo azyl z założenia jest miejscem tylko dla psów i kotów, zatem jeśli ktoś przywozi tam świnkę, to trzeba jej szybko pomóc.

Wszystko tak się rozrosło, że Hartmanowie ledwo zauważyli moment, kiedy ratowanie świnek stało się jednym z najważniejszych zadań w ich życiu. I choć unikają nazywania swojego domu "azylem", prawda jest taka, że nie przejdą obok nieszczęśliwego zwierzęcia obojętnie.

Świnkowe celebracje

A te w ich mieszkaniu odżywają. Nic dziwnego, bo tam wreszcie mają odpowiednie warunki. Siedzimy w pokoju samiczek (jego drzwi obklejone są zdjęciami tych gryzoni!). Mają duże klatki i zagrody, z których swobodnie wychodzą, radośnie hałasując po pokoju i zaczepiając się nawzajem.

- Ludzie myślą, że świnki to niekłopotliwe, fajne zwierzątka, z którymi nie ma dużo roboty i kosztów - mówi profesor. - Może przez to popełniają tak dużo błędów. Trzymają je w małych klatkach, bez budek, podczas gdy gryzonie potrzebują przestrzeni, a jednocześnie muszą mieć schronienie. Karmią owocami, podczas gdy świnkom potrzeba głównie siana, czystej trawy i świeżej wody. Trzymają po jednym zwierzęciu, podczas gdy świnki powinny mieć towarzystwo - wylicza.

Bo te urocze gryzonie to zwierzęta bardzo towarzyskie. - Tak jak ludzie mają różne charaktery: niektóre są bojaźliwe, niektóre odważne. Jedne bardziej aktywne, inne leniwe - opowiada Barbara. - W ich oczach widać zarówno radość, jak i nieszczęście. Część z nich lubi czułości, choć nie każda z każdą się polubi - mówi. A jej mąż przekonuje, że, wbrew obiegowej opinii, świnki morskie są bardzo rezolutne. - Jeśli ktoś nie potrafi ze zwierzęciem się obchodzić, to może tego nie widzi. Gdyby człowiek został zamknięty w malutkiej klatce, też nie wyglądałby na specjalnie inteligentnego - przekonuje.

W ogóle Hartmanowie uważają, że świnki nie są doceniane. - Wszyscy zachwycają się psami i kotami. A przecież to takie wspaniałe zwierzęta! - zachwala Barbara. Dlatego profesorowa chce, aby 15 października ustalić Światowym Dniem Świnek Morskich. Już uczyniła pierwsze kroki organizacyjne. Jeśli wszystko się uda, impreza będzie obchodzona po raz pierwszy już w tym roku.

Ale akurat u Hartmanów celebracja "świnkowych świąt" to nic nowego. W tym domu już od kilku lat urządza się przyjęcia urodzinowe dla świnek. Są balony, serpentyny, kolorowe czapeczki, a nawet słodki tort. - Świnki na to zasługują - uśmiecha się Barbara.

Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Świnki filozofa Hartmana - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska