Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Darmowa żywność wyrzucana jest w krzaki. Tak się nie godzi

Robert Szkutnik
Robert Szkutnik
Kuchnia św. Brata Alberta przy ulicy 1 Maja w Andrychowie działa od września 1998 r. Dla wielu ubogich jest jedyną szansą na ciepły posiłek.
Kuchnia św. Brata Alberta przy ulicy 1 Maja w Andrychowie działa od września 1998 r. Dla wielu ubogich jest jedyną szansą na ciepły posiłek. Robert Szkutnik
Czytelnicy Gazety Krakowskiej są oburzeni. Zauważyli, że w Andrychowie darmowa żywność rozdawana przez Kuchnię św. Brata Alberta wyrzucana jest nad pobliską rzeką Wieprzówką, a czasem nawet na trawniku opodal tego miejsca pomocy. Po drzewami leży kasza, ryż, chleb - resztki jedzenia. Z kuchni korzystają nie tylko ubodzy bezdomni i samotni ale także rodziny objęte pieczą Ośrodka Pomocy Społecznej w Andrychowie.

Kuchnia dla ubogich działa w Andrychowie przy ulicy 1 Maja. Codziennie wydawanych jest tutaj kilkaset posiłków, także na wynos. Niestety jak informują nas nasi Czytelnicy, część z tych darów serca wkrótce jest wyrzucana.
Tak się nie godzi
- Taka sytuacja bardzo często się zdarza. Mnie się to nie podoba, bo ja biorę chleb i zupę i cieszę się, że mam co jeść - potwierdza jeden z podopiecznych placówki. Dodając, że sam nie może nic zrobić, bo boi się odwetu tych mniej wdzięcznych.
O sprawie wiedzą też mieszkańcy okolicznych bloków, ale i oni nie chcą ujawniać nazwisk. Jak twierdzą, od tych co większość dnia spędzają w krzakach można dostać nawet nożem. Jednak są zbulwersowani.
- Jeśli komuś nie smakuje, to niech nie zabiera, a być może ktoś inny skorzysta. Przecież to zwykłe marnotrawstwo - mówi nam mieszkaniec ulicy.
Potrzebujących do kuchni św. Brata Alberta kieruje pomoc społeczna, bo to na gminach ciąży obowiązek opiekowania się tymi, co sami sobie nie radzą w życiu. Dlatego ta garkuchnia, jak i podobne, dostaje na swoją działalność dotację z gminy.
Składają się na jedzenie
W tym roku Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim z domu zakonnego w Wadowicach na przygotowanie i wydawanie w andrychowskiej kuchni gorącego posiłku dla osób potrzebujących uzyskało z gminy dotację w kwocie 90 tys. zł. To nie wystarcza. Dlatego siostry muszą zabiegać o darczyńców, którzy czasem podarują chleb, a czasem przywiozą płody rolne, najczęściej z gospodarstw w Gierałtowicach, Wieprzu, Inwałdzie.
Pomagają też zbiórkami wierni z parafii Ofiarowania NMP w Wadowicach, św. Stanisława oraz św. Macieja w Andrychowie oraz wielu innych.
Siostry są zasmucone
Siostry starają się jak mogą, wprowadziły nawet raz w tygodniu drugie danie. Codziennie zaś potrzebujący otrzymują zupę i pół chleba.
- Słyszałam o tym wyrzucanym chlebie, ale to na pewno nie nasz - mówi siostra Damiana szefująca kuchni św. Brata Alberta, bo nie wierzy, że ci, którym pomaga mogą się tak zachowywać. - Może ktoś pijany wyrzucał żywność? - zastanawia się siostra. Całą sprawą jest bardzo zasmucona.
W lecie regularnie z posiłków kuchni korzysta ponad 250 osób, zimą o sto więcej. Do tej liczby trzeba doliczyć podopiecznych korzystających z darów Banku Żywności. W sumie kuchnia karmi prawie 600 osób.
To pijacy są winni?
Najbardziej prawdopodobne, że żywność wyrzucają osoby, które kieruje do kuchni Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Dla nich siostry przywożą jedzenie z Banku Żywności. Dostają w kuchni kasze i makarony w paczkach na wynos.
- OPS w Andrychowie niejednokrotnie otrzymuje informacje ze środowiska o marnotrawieniu żywności przez klientów. Są to jednak odosobnione przypadki. W głównej mierze dopuszczają się tego osoby uzależnione od alkoholu i innych środków
psychoaktywnych. Wobec tych osób niezwłocznie podejmowane są odpowiednie działania - odpowiada w imieniu OPS Agnieszka Gierszewska z urzędu miasta w Andrychowie.Jakie? Tego nie ujawnia.
To trzeba wyjaśnić
O tym, że sprawę wyrzucanej żywności trzeba wyjaśnić przekonani są członkowie Stowarzyszenia Teraz Andrychów.
- Siostry się starają. Gmina daje pieniądze. Trzeba więc prześledzić cały system pomocy, bo coś w nim szwankuje. Niech trafia ona do naprawdę potrzebujących - podkreśla Piotr Kucharski ze stowarzyszenia. Dodając, że sprawą powinni zainteresować się radni, a pracownicy pomocy społecznej muszą ruszyć zza biurek w teren i sprawdzić, komu pomagają i czy na pewno tym, co tego najbardziej potrzebują.
Marnowanie żywności oburza mieszkańców Andrychowa.- Kiedyś przed przekrojeniem bochenka chleba robiło się na nim znak krzyża w podzięce Bogu za żywność. Ci, którzy wyrzucają jedzenie nie wiedzą, co to głód i nie mają szacunku ani do Boga ani do innych ludzi - podkreśla 70-letnia Zofia Marszałek.
- W każdej gminie, nie tylko naszej do pomocy społecznej często chodzą ludzie całkiem majętni. Po prostu wyłudzają pomoc - mówi emeryt Stanisław Zembaty. Dodając, że wszyscy widzą, jak po paczki "biedni" często jadą całkiem nowymi samochodami. Ma żal do opieki społecznej, że ta nie weryfikuje zbyt dokładnie komu udziela pomocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska