Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Krakowie. Matka wyskoczyła z okna z dzieckiem [AKTUALIZACJA]

Katarzyna Janiszewska
Kraków. Tragedia przy ul. Mazowieckiej
Kraków. Tragedia przy ul. Mazowieckiej Anna Kaczmarz
Nikt nie wie, dlaczego Katarzyna wybrała blok przy ul. Mazowieckiej. Mieszkała przy ul. Lea, a tu nie miała ani bliskich, ani znajomych. Mógł zdecydować zwykły przypadek. To jeden z niewielu wieżowców w okolicy, a drzwi na klatkę były akurat otwarte. Wprowadzali się nowi lokatorzy, ciągle ktoś coś wnosił, nikomu nie chciało się ich zamykać. Więc weszła do środka. Maleńką windą wjechała na samą górę. Okno na klatce do połowy przegrodzone jest barierką. Musiała wziąć krzesło, które stało na korytarzu. Jeśli spojrzała w dół pewnie poczuła nieprzyjemne mrowienie w całym ciele. Ale może nie patrzyła, zamknęła oczy? Maleńką córeczkę przycisnęła do piersi…

10-letnia Zuza Kowalska wracała właśnie ze szkolnej wycieczki.- Przechodziłam obok klatki schodowej i nagle coś spadło przede mną - relacjonuje dziewczynka. - Myślałam, że to manekin. Zobaczyłam, że ta pani ma bose nogi, a obok leży jeszcze coś małego, i się przestraszyłam i uciekłam.

- Córka z płaczem pobiegła do szkoły, nauczyciele zadzwonili do mnie - opowiada Wacław Kowalski. - Była przestraszona i mówiła, że więcej tędy nie będzie chodzić. Gdyby szła trochę szybciej, to przecież trzy osoby mogły nie żyć.

Sobotnie popołudnie. Miejsce tragedii oddzielają żółte, policyjne taśmy. Ciało Katarzyny leży zasłonięte niebieskim parawanem. Karawan zabiera je dopiero wtedy, gdy technicy i prokurator kończą pracę. Ale pod blokiem przy ul. Mazowieckiej jeszcze długo kłębi się tłum gapiów. Ludzie roztrząsają fakty, snują hipotezy. - Trzy razy szłam tędy z psem i drzwi do klatki były otwarte - opowiada starsza kobieta. - Ta dziewczyna nie była od nas. Tyle lat tu mieszkam, kojarzyłabym ją z widzenia. Czemu tu przyszła odebrać sobie życie?

- Podobno wyszła na spacer. Ale jak to, bez wózka? - zastanawiała się inna lokatorka.- Usłyszeliśmy straszny huk - opowiada Bożena Horodyska-Madej. - Sąsiedzi robią remont, myślałam, że to im jakaś szafa spadła. Mąż poszedł sprawdzić, co się stało. Wpadł do mieszkania i krzyczy: nie wychodzić! Ale ja wyszłam. Zobaczyłam tę dziewczynę. Pobiegłam po prześcieradło, żeby ją przykryć. Nie miała butów. Balerinki leżały rozrzucone kawałek dalej.

31-letnia Katarzyna zginęła na miejscu. Jej córeczka żyła jeszcze chwilę po upadu. Dziewczynka została zaintubowana i przewieziona do Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Nie udało się jej uratować. Zmarła ok. godz. 17.- Stan był dramatycznie ciężki - mówi chirurg Zdzisław Kawecki. - Właściwie, gdyby nie tak szybka interwencja lekarza, dziecko zmarłoby na miejscu. Cały czas była prowadzona akcja podtrzymywania życia. Zrobiliśmy tomograf komputerowy głowy, klatki piersiowej, jamy brzusznej. Gdyby była choć jedna szansa na milion, to byśmy ją wykorzystali. Ale obrażenia były zbyt poważne.

Katarzyna i Dawid nie mieli żadnych problemów. Kochające się małżeństwo, od lat byli ze sobą. Finansowo też sobie radzili. To było ich pierwsze dziecko, bardzo wyczekiwane.

- Z relacji męża wynika, że nie było żadnych symptomów, które mogłyby ostrzec przed tragedią - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. - Kobieta nie leczyła się psychiatrycznie, nie było powodów, które tłumaczyłyby jej krok.
Katarzyna dobrze znosiła ciążę. Po urodzeniu córeczki podobno trochę jakby posmutniała. Ale przecież nie każdy, mając zły humor, odbiera sobie życie.

Wszystko wskazuje na depresję poporodową.Może się ona rozwijać przez kilka miesięcy po porodzie. W tym przypadku możemy mieć do czynienia z tzw. samobójstwem rozszerzonym. Człowiek chce się rozstać z życiem. A skoro ja odchodzę - myśli - to po co moje dziecko ma zostawać na tym okropnym świecie? Zabija, bo paradoksalnie chce chronić bliską osobę przed cierpieniem.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska