Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia droga Jerzego Reutera. Współpracownika "GK" wspomina Antoni Sypek

Redakcja
Jerzego Reutera pożegnali przyjaciele i stali czytelnicy
Jerzego Reutera pożegnali przyjaciele i stali czytelnicy Łukasz Jaje
W piątek pożegnaliśmy Jerzego Reutera. Naszego współpracownika wspomina tarnowski historyk, Antoni Sypek. Wiadomość, która dotarła do mnie w samo południe w środę, poraziła mnie i zasmuciła. Wiadomość o śmierci Jurka Reutera. Zmarł kilka godzin wcześniej, w tarnowskim szpitalu. Trzy dni temu dzwonił Jurek do mnie, kontaktowaliśmy się co parę dni, konsultował swój artykuł. (...)

Poznałem go 6-7 lat temu. Szukał mnie. Wcześniej znałem go z widzenia, ale nie wiedziałem, kim jest. Był młodszy o dziesięć lat. Pewnie gdzieś spotykaliśmy się wcześniej na szlaku alkoholowym, bowiem obaj mieliśmy te doświadczenia za sobą. (...) Okazało się, po zawarciu przez nas znajomości, że Jurek jest poetą, nie unikającym także pisania opowiadanek. Przesłał mi kilka z tych opowiadań i byłem bardzo zaskoczony. Zaskoczony stylem, zgrabnością literacką, lekkością pióra, znajomością ludzkich słabostek, wad, cech charakteru. Pomyślałem, że oto mamy nowego Rybowicza, a może nawet Stachurę. (...) Oczywiście, pies z kulawą nogę nie interesował się tutaj w Tarnowie, jakimś tam Jurkiem Reuterem. Namawiałem, aby szedł do ludzi od kultury, może coś mu wydadzą.

Namawiałem, aby wiercił im dziurę w boku, bowiem inaczej będzie pisał do szuflady. On jednak był dumny, tą dumą prostych, ambitnych ludzi, którzy całe życie sami się przebijają, ale jakoś się przebić nie mogą. Tak zawsze było. Miernoty wydają swoje wypociny, znajdują sponsorów, nawet miasto wydaje im utwory, jeżeli tylko potrafią się zakręcić. Jurek nie umiał, albo nie chciał. Rozumiałem go bardzo dobrze.

Trafił za moją namową do Piotrka Kopy, do "Gazety Krakowskiej". Szybko się na nim wyznali i zaczął pisać swoje artykuły o historii Tarnowa i artykuły o ludziach związanych z Tarnowem, Przeprowadzał wywiady, całkiem dobre. Miał swój kącik w "Gazecie", cotygodniowe felietony, i był z tego zadowolony. Nawet często żartowałem, aby zostawił pisanie do "Gazety", bowiem czekają tematy na jego opowiadania i nowele, które tak mnie onegdaj zachwyciły.

Nie będzie już jego poezji i prozy, nie będzie publicystyki, ostatniej pasji Jerzego. Miał swoje dobre dni w ostatnich latach. Pisał i interweniował, utrwalał ludzi i wydarzenia. To dzięki niemu odrestaurowano i oznaczono cmentarz wojenny nr 202 przy ulicy MB Fatimskiej, zrównany z ziemią w latach 60., w okresie PRL.

Cieszył się z pracy w "Gazecie Krakowskiej", nie okazywał tego, ale wiem, że był bardzo zadowolony, że może pisać dla szerszej publiczności. Będzie brakowało nam Jerzego, flegmatycznego, szczupłego mężczyzny, o zawsze smutnych oczach, o wielkim sercu, angielskim dowcipie, szukającego odpowiedzi na odwieczne pytanie: Dlaczego świat jest taki, a nie inny, dlaczego ludzie są źli i dobrzy, dlaczego tak często głupota, fałsz, miernota, dochodzą do głosu, dlaczego jest tyle krzywdy i niesprawiedliwości? Pozostaje nam, jego przyjaciołom i znajomym, wiara, że szuflada, do której wkładał niepublikowane nigdy opowiadanka i nowele, otworzy się szeroko i twórczość Jurka trafi w dobre ręce i zostanie być może kiedyś doceniona. Szkoda, że po śmierci.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska