Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci karzą za przeklinanie. Nawet 500 zł mandatu

Magdalena Balicka
Anita Garycha, Karima Amam i Martyna Cygan z Chrzanowa nie przeklinają nie tylko na ulicy
Anita Garycha, Karima Amam i Martyna Cygan z Chrzanowa nie przeklinają nie tylko na ulicy Magdalena Balicka
Na cenzurowanym są już nie tylko piraci drogowi czy rabusie. Policjanci z Małopolski zachodniej tropią także "rzucających mięsem". Od początku roku w samym Chrzanowie mundurowi wystawili już kilkadziesiąt takich mandatów, niektóre nawet na 500 złotych.

- Karzemy osoby w różnym wieku, głównie młodych awanturników, którzy rozochoceni piwkiem bluzgają pod blokiem niecenzuralnymi wiązankami - tłumaczy Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji. Dodaje, że zdażają się jednak i sędziwi amatorzy łaciny.

Policjanci nasłuchują często przy okazji patroli. - W zależności od sytuacji, najpierw zwykle upominamy. Gdy to nie pomaga, karzemy - zaznacza stróż prawa z Chrzanowa.

Mandat może kosztować nawet pięćset złotych. Jednak mimo takich kar, amatorów ostre-go słownictwa wciąż przybywa. Co jest przekleństwem, a co nie, czasem trudno rozróżnić. - Skupiamy się głównie na słowach na literę "k", "ch", i "pier" - wylicza Małgorzata Jurecka, rzeczniczka oświęcimskiej policji. "Kurza stopa", "motyla noga" czy popularna "cholera" mogą padać z ust mieszkańców bez limitu.

Mandaty wędrują tylko do tych amatorów brzydkich słów, którzy skończyli siedemnasty rok życia. - Młodszych spisujemy i wzywamy z rodzicami na komisariat - tłumaczy Jurecka. Jeśli młodzi przeklinają w miejscu publicznym niepierwszy raz, policjaci kierują sprawę do sądu dla nieletnich.

Mieszkańcy Małopolski zachodniej przyznają, że większość nie miała bladego pojęcia, że policja także przysłuchuje się ich słownictwu.

Anna Kowalik z Trzebini ostatnio sypnęła wiązanką wulgaryzmów na Rynku w Chrzanowie, gdy złamała obcas na granitowej kostce.

- Na szczęście oprócz koleżanki i kilku przechodniów nikt nie słyszał moich głośnych żalów - opowiada kobieta. Teraz zapewnia, że zanim rzuci mięsem w miejscu publicznym, ugryzie się w język.

Licealistki z chrzanowskiego Staszica przyznają, że chuliganów, którzy wysiadują pod blokami i przy piwie wykrzykują przekleństwa, powinno się karać surowiej. - Jak dostaną mandat raz i drugi, to może przestaną dawać młodym zły przykład - twierdzą dziewczęta. Jak zapewniają, one nigdy nie przeklinają, nawet w domu.

Policja karze

Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem, za używanie wulgaryzmów należy się mandat od 100 do 500 złotych

- Jeśli delikwent odmówi przyjęcia mandatu, sprawa trafia do sądu - informuje Małgorzata Jurecka, rzecznik policji z Oświęcimia. W przypadku odmowy mandatu grzywna wyznaczona przez sąd sięga już nawet 1,5 tys. złotych.

Najczęściej policjanci karzą za przekleństwa podczas interwencji. Zdarza się jednak, że sami nasłuchują mieszkańców podczas codziennych patroli. Część mandatów sypie się także po zgłoszeniach telefonicznych zniesmaczonych sąsiadów. W praktyce najczęściej sypią się mandaty stuzłotowe.

Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!

Wybieramy najpiękniejszy kościół Tarnowa. Sprawdź aktualne wyniki!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska