Obecnie jest tak, że od 1 listopada do 15 czerwca można poruszać się jedynie na szlakach
do schronisk.
Jeśli złamiemy ten przepis, możemy być ukarani mandatem, a w razie wypadku Horska Służba obciąży nas kosztami wyprawy ratunkowej. Słowacki TANAP tłumaczy, że zakaz ma na celu nie tylko zapobieżenie wypadkom, ale i ochronę przyrody.
Z kolei po polskiej stronie gór Tatrzański Park Narodowy kładzie nacisk na informowaniu turystów
o ewentualnych zagrożeniach i raczej nie myśli o tym, aby zamykać na czas zimy tatrzańskie szlaki.
- Dużo mówiło się o zmianach w słowackim TANAP-ie, lecz w tym roku obowiązywać będą jeszcze stare zasady, czyli że szlaki po drugiej stronie granicy będą zamknięte dla turystów od 1 listopada do połowy czerwca - ubolewa Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Czy w takim razie polskich przyrodników nie kusi, aby i u nas taki zakaz wprowadzić?
- W naszym kraju turystyka zimowa jest o wiele większa niż na Słowacji - przypomina dyrektor Skawiński.
- Nie wyobrażam sobie zamknięcia np. szlaku granią Czerwonych Wierchów. My się skupiamy
na pilnowaniu turystów, żeby nie schodzili ze szlaków. Podobnie zresztą myślą ratownicy TOPR i ludzie od lat związani z Tatrami.
- Dla mnie zakaz na Słowacji to skrajny idiotyzm - komentuje Władysław Cywiński, taternik, alpinista, ratownik TOPR, autor wielu książek o Tatrach. - Każdy w górach odpowiada sam za swoje bezpieczeństwo - podkreśla.
- Dokładnie informujemy o warunkach w górach - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - Oznaczamy zagrożenie lawinowe. A reszta to odpowiedzialność turysty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?