Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyle na tacy, ile w sercu

Jerzy Surdykowski
Przeznaczenie ułamka procenta podatków na Kościół nic nie kosztuje. Ale ja byłbym za rozwiązaniem jeszcze bardziej radykalnym, za podatkiem kościelnym na wzór niemiecki. Tu trzeba wybierać: wydać niewielką kwotę na piwo czy przeznaczyć na swój Kościół? Prawdziwa wiara wymaga też wyrzeczeń.

Są sprawy, które wybuchają w parlamentarnych połajankach, ulicznych protestach albo nawet morderczych wystrzałach, jak zamach islamskiego terrorysty w Tuluzie. Żyje nimi świat, karmią się gazety, telewizja i internet, z ich roztrząsania żyją felietoniści. Wybuchają hałaśliwie, ale szybko gasną, dlatego już za parę tygodni nikogo nie będą obchodziły dzisiejsze spory grożące rozpadem koalicji. Najwyżej ktoś wspomni "wyścig tchórza", kiedy dwie ciężarówki pędzą ku zderzeniu, ale w końcu ta ustępuje, której kierowca się zlęknie.

Podobnie nikt nie będzie pamiętał czy skłóceni Jarosław Kaczyński ze Zbigniewem Ziobrą zgodnie staną przed Trybunałem Stanu, a nie stanął przed nim na przykład generał Wojciech Jaruzelski. Za parę miesięcy - mimo dzisiejszych pokrzykiwań - zapomnimy o protestach przeciw podniesieniu wieku emerytalnego, bo jeśli mielibyśmy wybierać czy żyć dłużej, przy późniejszej emeryturze, czy też skrócić sobie życie w imię dzisiejszego zasiłku ZUS-u, pewnie wybierzemy pierwsze. Tym więcej że podczas "Euro" będziemy nastawieni na spędzanie czasu przyjemniejsze niż udział w protestach organizowanych dla poparcia sfrustrowanych polityków.

Ale są też sprawy ważne zawsze, choć tylko przez chwilę zajmują miejsce w telewizyjnych dysputach celebrytów. Taką sprawą jest religia. Pradawny człowiek - nim jeszcze zaczął łączyć dźwięki w artykułowane zdania, oddawał cześć słońcu, piorunowi czy innym budzącym grozę mocom. Dzisiejszy polski Kościół za sto czy dwieście lat będzie na pewno inny niż teraz, tak jak dzisiejszy jest w oczywisty sposób odmienny od tego sprzed stulecia. Nie inaczej z innymi wierzeniami, jakie wyznają ludzie, i świątyniami, jakie budują. Ale zawsze jakieś będą. Religia nie jest - jak roili sobie ateiści starej daty - "opium dla ludu", które rozwieje się wraz z oparami zaprzeszłej ciemnoty. Jest najgłębszą potrzebą ludzkiej duszy, być może jedyną możliwą odpowiedzią wobec niewyobrażalnej komplikacji świata.

Ale jeśli jest religia, to są także jej kapłani i kościoły. Stary Testament nakazuje Izraelitom utrzymywać kapłanów i zwalnia ich od codziennej pracy. Religia zobowiązuje buddyjskich mnichów do ubóstwa i nieprzyjmowania pokarmów po południu, ale z własnego doświadczenia wiem, że nie ma bogatszych przybytków niż tamtejsze klasztory. A nasze? Niedawno zrobiło się głośno, bo rząd zaproponował dofinansowywanie Kościoła nie z budżetowego funduszu, ale z odpisu podatkowego dokonywanego przez wiernych.

No i jak zwykle w naszej polityce, odegrano spektakl nieszczerych intencji i zakłamania. Jedni się oburzyli: przecież katabasy to darmozjady, siewcy nienawiści, a pewnie i pedofile. Ani grosza dla nierobów! Inni zakrzyknęli o "walce z Kościołem" i wezwali do demonstracji, mając nadzieję że uda się rozpalić ogień na tyle silny, by upiec partyjną pieczeń, podobnie jak przy sprawie ACTA. Oczywiście, że bywają wśród księży - jak wśród nas wszystkich - lenie, pyszałki, a nawet przestępcy. Ale tak się składa, że w ciągu swego życia miałem szczęście poznać i zaprzyjaźnić się ze wspaniałymi i szlachetnymi księżmi, jak zmarli już ksiądz Stanisław Musiał czy ksiądz profesor Józef Tischner. W mojej wiejskiej parafii proboszcz ksiądz Józef i wikary ksiądz Adam robią wszystko, by służyć miejscowym ludziom, a oni przyjaźnie doceniają ich starania. Wokół siebie widzę aż nadto przykładów pomocy Kościoła dla najuboższych i potrzebujących realizowanej skuteczniej niż państwowa biurokracja. Jak pięknie napisał w tytule swej książki ksiądz profesor Jan Kracik: jest to "święty Kościół grzesznych ludzi". Księża są tacy sami jak my, tylko wybrali trudniejsze życie.

Ale zdobądźmy się na odwagę, by finansować ich pracę w sposób otwarty przez odpis podatkowy, nie poprzez anonimowy budżet państwa. Wtedy finansowanie Kościoła stanie się jedną ogromną, zależną tylko od nas "tacą". Wymusi to nie tylko jawność tych finansów, ale da wiernym poczucie, że my również jesteśmy Kościołem. Przeznaczenie ułamka procenta podatków na Kościół nic nie kosztuje. Ale ja sam byłbym za rozwiązaniem jeszcze bardziej radykalnym, za podatkiem kościelnym na wzór niemiecki. Tu trzeba wybierać: wydać niewielką kwotę na piwo czy przeznaczyć na swój Kościół? Prawdziwa wiara wymaga też wyrzeczeń.

Jerzy Surdykowski, felietonista "GK". Konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter, wydał ostatnio powieści "S.O.S." i "Paradygmat" oraz tom esejów "Wołanie o sens".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska