18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski widzi zło w kurii

Redakcja
Anna Kaczmarz/Marek Lasyk
Ksiądz Tadeusz Zaleski z Krakowa, duchowny sam niestroniący od polityki (jest publicystą gazety uznawanej za organ PiS-u), w swojej nowej książce zarzuca krakowskiej kurii i kard. Dziwiszowi związki z Platformą. Dowodem mają być związki rodzinne byłego sekretarza kardynała z szefem PO w Krakowie - pisze Marek Bartosik

W Krakowie rodzinnych duetów księżowsko-politycznych nie brakuje, ale w oczy kłuje niektórych tylko jeden. Ten tworzony przez braci Rasiów - ks. Dariusza, jeszcze niedawno osobistego sekretarza kardynała Dziwisza - i Ireneusza, posła PO i szefa tej partii w Małopolsce.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, namiętny krytyk krakowskiego metropolity od czasu głośnej awantury o lustrację, uważa, że ich działalność to dowód na sojusz tronu i ołtarza. Pisze w ich kontekście o "krakowskiej Magdalence". Oburza się na to regularnie, zwykle w swoim blogu, a ostatnio w książce "Chodzi mi tylko o prawdę".
***
- Takie miasto, to i taka tu Platforma - macha ręką jeden z najważniejszych polityków PO w Krakowie. Jednak zainteresowanie braćmi Rasiami, którzy zdobyli w ciągu zaledwie kilku lat pozycje nietuzinkowe w swoich środowiskach, jest naturalne. Ks. Dariusz Raś jest dzisiaj proboszczem w najważniejszej w Krakowie i pewnie najbogatszej w Polsce parafii - mariackiej. W ubiegłym roku zastąpił w tej roli słynnego biznesmena w sutannie, ks. Bronisława Fidelusa. Ten z kolei został wikariuszem generalnym w diecezji krakowskiej. Jego zakres obowiązków jest tak szeroki, że zasługuje na tytuł wicekardynała. Jest praktycznie drugą osobą w kurii po kardynale Dziwiszu, z którym zresztą w seminarium mieszkał razem w jednym pokoju.

Ks. Raś opuścił wymagające pełnej dyspozycyjności przez niemal całą dobę stanowisko kardynalskiego sekretarza i zmienił ks. Fidelusa po 12 latach jego rządów w kościele Mariackim.

Drugi z braci - poseł Ireneusz Raś, jest niekwestionowanym - odkąd ostro z nim skonfliktowany Jarosław Gowin znalazł się w gabinecie Donalda Tuska - liderem PO w Małopolsce, członkiem zarządu krajowego tej partii.

Przełomowy dla obecnej pozycji braci Rasiów okazał się rok 2005, a dokładniej dwie rozmowy, jakie wtedy przeprowadzili.
Starszy, Dariusz, spotkał się z wracającym po śmierci Jana Pawła II do Krakowa arcybiskupem Dziwiszem. Poznał go 10 lat wcześniej, gdy był w Watykanie ze zwyczajową pielgrzymką swojego rocznika z seminarium duchownego.

W 2005 roku ks. Raś kierował diecezjalnym Radiem Plus w Krakowie. Arcybiskup zaproponował mu albo stanowisko rzecznika kurii, albo swego osobistego sekretarza. Wykształcenie ks. Rasia wydawało się sugerować, że przyjmie pierwszą ofertę. Wybrał jednak drugą. Ludzie, którzy znają osobowość księdza, nie mają wątpliwości, że lubi mieć wpływ na wydarzenia, a bliskość z kardynałem dawała na to szanse większe niż rola rzecznika.

***
Ireneusz Raś swoje przełomowe spotkanie z 2005 roku miał z Janem Rokitą. Dzisiejszy koneser sztuki wczesnego renesansu w południowej Toskanii i komentator naszej sceny politycznej, wtedy miał jeszcze polityczną moc do układania nazwisk na liście krakowskiej PO. Zaproponował Rasiowi start, ale z odległego dziesiątego miejsca. Był czerwiec 2005 roku.

Ireneusz Raś najpierw pojechał z rodziną na wakacje, a potem zaczął kampanię. Gdy lokale wyborcze zostały zamknięte, gorączkowo jeździł od obwodowej komisji do komisji, by sprawdzać swoje wyniki. Wreszcie się dowiedział: został posłem i zawdzięczał to przede wszystkim sobie! Mimo młodego wieku miał za sobą już kilkanaście lat działalności publicznej.

***
Ks. Dariuszowi też nie brakowało powodów do satysfakcji. Kilka miesięcy po zakończeniu rzymskich studiów dostawał okazję, by wejść do wielkiego świata. Pozycja sekretarza kardynała, tak znanego w Kościele powszechnym, dawała wielką szansę. Zwłaszcza że zna perfekcyjnie język włoski, z Rzymu przywiózł zamiłowanie do księżej elegancji. Tu jest zresztą przeciwieństwem ks. Isakowicza-Zaleskiego.

Ireneusz Raś miał w 2005 roku 33 lata, ale już był politykiem po przejściach. W 1993 roku wstąpił do Porozumienia Centrum. Twierdzi, że stało się to pod wpływem szoku, jakim było dla niego zwycięstwo SLD w wyborach. A niewiele rzeczywiście brakowało, by został duchownym. Od dziecka należał do ruchu oazowego, do mszy służył jeszcze jako poseł. Po maturze zdecydował się nawet na udział w rekolekcjach powołaniowych do krakowskiego seminarium. Skończyło się na studiach historycznych na dzisiejszym Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie.
W 1998 roku zdecydował się na start w swoich pierwszych wyborach, zupełnie malutkich, bo do rad osiemnastu dzielnic pomocniczych istniejących w Krakowie, w których frekwencja jest zresztą zwykle kilkuprocentowa. Wygrał je w swoich Bieńczycach, czyli części Nowej Huty, w których wychował się razem z bratem starszym i dużo od nich młodszym Przemysławem. Od razu został przewodniczącym bieńczyckiej rady.

Cztery lata później, jako kandydat i członek PiS, zdobył mandat w radzie całego Krakowa. Nawet jego wrogowie przyznają, że dla swojej społeczności zrobił bardzo dużo. Od pilnowania, by asfalt na ulicach był połatany, po organizację wydarzeń sportowych czy kulturalnych. Pracowity, ambitny, dynamiczny.

***
Jego brat w tym czasie mieszkał w Rzymie. Pojechał tam po święceniach w 1994 roku i paru latach wikariatu spędzonych w Libiążu. Na studia na Uniwersytecie Santa Croce, należącym do Opus Dei w Rzymie, wysłał go dzisiejszy metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, wtedy biskup pomocniczy w Krakowie.

W tym czasie Ireneusz Raś stał się politykiem z prawdziwego zdarzenia, choć na skalę ciągle niewielką. W 2003 roku przeprowadził pierwszą operację polityczną. Wraz z grupą radnych PiS zdecydował się na wystąpienie ze skargą konstytucyjną. Chodziło o przypadek ich koleżanki z rady, która pełniąc swój mandat, prowadziła działalność gospodarczą w lokalu wynajmowanym od gminy Kraków. Skarżący radni uznali przepisy zakazujące takich praktyk za niekonstytucyjne, bo działające wstecz. Stanowisko to nie było wygodne dla władz PiS. W ich imieniu do Krakowa przyjechał Marek Suski, by zrobić porządek. W rezultacie Raś wraz z grupą radnych wystąpił z klubu PiS i wszedł w koalicję z PO. Dzięki temu właśnie Platforma zdobyła większość w radzie Krakowa.
Jako poseł Raś zasłynął najpierw organizacją rekolekcji dla posłów PO. Odbyły się w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Nauki rekolekcyjne prowadziło dwóch księży, Jacek Urban i Grzegorz Ryś, dzisiaj biskup pomocniczy w Krakowie.

Rok później Ireneusz Raś załatwił na miejsce rekolekcji Księżówkę, dom wypoczynkowy episkopatu w Zakopanem. Tam pogłębiał wiarę polityków ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, który w 1992 r. przybył do Polski, by organizować tu struktury Opus Dei, i został ich szefem.

***
Dowód wzajemnego wykorzystywania przez braci Rasiów swoich pozycji Ireneusz dał swym krytykom wysyłając przed ostatnimi wyborami samorządowymi list do proboszczów w Małopolsce. "(..) mając na uwadze dobro Małopolski i jej silny związek z osobą Jana Pawła II, oświadczam, że patriotyzm i szacunek dla katolickich korzeni naszej Ojczyzny nie jest domeną tylko jednej prawicowej partii politycznej. Platforma Obywatelska reprezentuje konkretną wizję patriotyzmu" - pisał. I przechodził do konkretów. Wyliczał dziesiątki milionów, jakie władze kierowane przez PO przeznaczyły na odnowę zabytków sakralnych w regionie. I przypominał jeszcze o święcie Trzech Króli, którego przywrócenie PO właśnie przygotowywała.

Była to próba przyciągnięcia do PO sympatii proboszczów, z których wielu angażowało w Małopolsce swój autorytet na rzecz PiS. Zręczniej taki manewr wykonałby jednak nawet słoń Trąbalski.

List stał się dla ks. Isakowicza--Zaleskiego koronnym dowodem zaangażowania kurii po stronie PO. Ludzie znający rzeczywisty rozkład sympatii politycznych wśród księży tej instytucji twierdzą jednak, że zwolennicy PiS mają tam bardzo wpływową reprezentację. Dowodem na to było przystąpienie pięciu księży z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II do komitetu poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich. Ksiądz Zaleski zresztą też popierał prezesa PiS.

***
Jeśli bracia Rasiowie wspierają się w swych karierach, to robią to dyskretnie, bo kolejnych dowodów na to nikt nie dostarczył.
Niedawno zapytaliśmy polityka, który jest z Ireneuszem Rasiem od lat skonfliktowany, co dla jego pozycji oznacza fakt, że ma brata w kurii. - Ma tam zapewniony jeden głos - i niekoniecznie jest to głos księdza kardynała - powiedział nam Jarosław Gowin.

- Dość słabo znam ks. Zaleskiego. On mnie chyba też. Niezmiennie zachęcam go do zapoznania się z moją działalnością publiczną od początku. Wtedy może lepiej ją zrozumie. Jego słowa traktuję jako wypowiadane pod wpływem emocji, niestety złych emocji - mówi Ireneusz Raś. Dodaje, że na zaczepki nie zamierza odpowiadać ani brać rozwodu z bratem. Ten zaś sprawy nie chce komentować.

***
Zresztą w ostatnich wyborach okazało się, że nawet noszenie nazwiska Dziwisz automatycznie nie daje sukcesu politycznego. Przekonała się o tym bratanica kardynała Barbara Dziwisz. Startowała w jego (i swo- jej) rodzinnej Rabie Wyżnej. Mandatu nie zdobyła.

***
A kiedy ukazały się w internecie informacje, że ks. Zaleski w swej książce nie zgadza się z pochowaniem Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, wielu internautów sponiewierało go jako klechę, który próbuje się podlizać Donaldowi Tuskowi.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska