Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewodnicy z Tatr byli w zmowie cenowej

Halina Kraczyńska
Piotr Krzyżanowski/Polskapresse
Przewodnicy tatrzańscy skupieni w Centrum Przewodnictwa Tatrzańskiego stosują praktyki monopolowe. Tak uznał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Krakowie i ukarał ich karą 2000 zł grzywny oraz nakazał zaprzestania bezprawnych praktyk. Efekt działania urzędników jest taki, że stawki za wyprawy nadal są podobne. Za to wśród turystów wybuchło zamieszanie, bo przewodnicy, by nie narażać się więcej UOKiK, ściągnęli ze swej strony www cennik za usługi.

Czytaj także: Podhale: nauczyciel humanista na liście bezrobotnych

Centrum Przewodnictwa Tatrzańskiego zrzesza wszystkie środowiska przewodników tatrzańskich, nie tylko z Zakopanego, ale i z Katowic, Gliwic, Krakowa. Na stronie Centrum turysta mógł bez trudu znaleźć ceny, jakie trzeba zapłacić za wynajęcie przewodnika np. do Morskiego Oka, Doliny Kościeliskiej, na Giewont czy na Świnicę. Tak było do niedawna, bo teraz próżno szukać tam cennika.

Delegatura Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Krakowie uznała, że takie propozycje cen to nic innego jak zmowa cenowa, bo wynikało z nich, że wszyscy przewodnicy, choć są konkurentami - stosowali jednolite stawki za świadczone usługi. Skutki tego - zdaniem UOKiK - były odczuwalne dla konsumentów, którzy nie mieli możliwości negocjowania cen poniżej ustalonych przez uczestników porozumienia. - Wydałem decyzję o stosowaniu zmowy cenowej przez Centrum Przewodnictwa Tatrzańskiego i równocześnie nakazałem jej zaniechanie - podkreśla Leszek Piekarz, dyrektor Delegatury UOKiK w Krakowie. - Strona się nie odwołała, postępowanie zakończono. Tak więc nasze zarzuty nie były bezpodstawne.

Maciej Berbeka, wiceprezes Centrum Przewodnictwa Tatrzańskiego, absolutnie zaprzecza, jakoby przewodnicy stosowali zmowę cenową. - Owszem, byłaby to zmowa, gdyby rzeczywiście te ceny były narzucane przewodnikom i klienci nie mogli negocjować. Ale tak nie jest - zaznacza prezes Berbeka. - My jedynie sugerowaliśmy ceny za dniówki, trasy, właściwie dla dobra turystów, aby orientowali się, ile i za co mają zapłacić.

Dodaje, że te ceny zawsze były, ale przewodnicy nie zdawali sobie sprawy, że to były złe praktyki. - Taka była nasza tradycja. Od wieków zawsze tak było, że środowisko trzymało się razem, ale nie oznaczało to, że przewodnik nie mógł spuścić z ceny, a jak spuścił, to był za to ukarany - tłumaczy Berbeka.

Potwierdza to Kazimierz Gąsienica Byrcyn, od lat prowadzący wycieczki w Tatry. - Przecież "godzenie" przewodnika to już wiekowa tradycja - przypomina pan Kazimierz. - Jak do mnie przychodzą dzieci, które przez cały rok zbierały złom, żeby jechać na wycieczkę, to jak ja im mogę nie spuścić z ceny? Zawsze negocjuję i to samo robią inni przewodnicy.

Turyści nie widzą nic złego w tym, że jest cennik za przewodnika. - Przynajmniej wiadomo, czego się trzymać. U nas to niedługo ceny w sklepach będą zmową, gdy w dwóch zdarzą się takie same - żartuje Paweł Świtaj, nauczyciel z Poznania.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przewodnicy z Tatr byli w zmowie cenowej - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska