Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poezja wzrusza, promuje Kraków i... uczy dzieci sikać

Redakcja
Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski - Ludzie Roku "Gazety Krakowskiej"
Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski - Ludzie Roku "Gazety Krakowskiej" Wojciech Matusik
Tworzą duet idealny. Anna Dymna i Krzysztof Orzechowski. Ona wyśniła sobie Salon Poezji,on udostępnił jej swój teatr. O salonowych początkach i poezji artyści opowiadają Urszuli Wolak i Piotrowi Rąpalskiemu.

Zobacz Ludzi Roku 2012 Gazety Krakowskiej

Czy to prawda, że dziesięć lat temu wyśniła sobie Pani Krakowski Salon Poezji?
Anna Dymna: Tak. Tej nocy nie mogłam długo zasnąć i włączyłam telewizor. Leciał jakiś dziwny spektakl… mężczyzna moczył nogi w miednicy i wybierał brud między palcami, po długiej chwili weszła zaspana kobieta i on krzyknął do niej; "Zrób mi kur... jajecznicę". A ona na to: "Dobra". I w milczeniu robiła. To było fascynujące. Nic się nie działo, a było. Po piętnastu minutach zorientowałam się, że oglądam Big Brothera, najpopularniejszy wówczas w Polsce show. Zasnęłam o 3 nad ranem i wtedy przyśniło mi się, że znajduję się w okrągłym, jasnym pokoju najeżonym kamerami. Ich obiektywy, niczym lufy, zwrócone były w moją stronę, a ja stałam na środku przerażona, roztrzęsiona i z trudem oddychałam. Po chwili, nie wiem jak, znalazłam się w wygodnym fotelu, siedziałam i czytałam Sonet 116 Szekspira o miłości. Uspokoiłam się, oddech się wyrównał i zapadłam w głęboki sen. Rano opowiedziałam o wszystkim Krzysztofowi i pomyślałam: "Jakby to było cudownie usiąść tak sobie czasem na chwilę i po prostu poczytać wiersze".

By się uspokoić?
AD: Tak. Pomyślałam wtedy, że foyer Teatru im. Słowackiego doskonale by się do tego celu nadawało.
Krzysztof przyznał, że może to i dobry pomysł. Wieczorem tego samego dnia grałam w Starym Teatrze "Damy i huzary" i o rodzącym się w mojej głowie pomyśle powiedziałam kolegom. Anna Polony wykrzyknęła, że mogłaby czytać Szymborską, a Jerzy Trela zarezerwował sobie Mickiewicza. Idea czytania poezji spodobała się także Żukowi Opalskiemu, który bez namysłu stwierdził, że to fantastyczny pomysł. To on przekonał mnie do tego, że takie spotkania powinny odbywać się raz w tygodniu.

A nie martwił Państwa brak funduszy na organizację Salonu?
Krzysztof Orzechowski: Tak. Był to pewien problem. Nie sprzedajemy biletów, a trzeba zapłacić przejazdy aktorom, symboliczne gaże artystom, by od nich opłacać ZAIKS za publiczne wykorzystanie utworów objętych prawami autorskimi. Ale zdobywaliśmy na to sponsorów większych i mniejszych… na kawę i ciasteczka dla widzów też. Zdarza się, że niektórzy dzwonią sami i pytają, czy nie trzeba czegoś na niedzielę.

A jak wspominają Państwo ten pamiętny dzień 12 stycznia 2002 roku, kiedy odbył się pierwszy Salon?
AD: Pamiętam to jak dziś. Krzysiek mówił wtedy: "Chyba tylko wariat przyszedłby w niedzielę do teatru, by słuchać poezji". Przyszły jednak tłumy, a mój mąż biegał jak oszalały po teatrze, wołając: "Skąd ja wezmę tyle krzeseł?!" (śmiech).
KO: Ania oczywiście przesadza...
AD: Biegałeś, biegałeś. Dobrze to pamiętam.
KO: Martwiłem się. Ale nie o to, czy wystarczy krzeseł. Obawiałem się, że do teatru zejdą się menele z Plant, którzy z chęcią skorzystają z darmowego poczęstunku. W ciągu tych dziesięciu lat nie doszło jednak do żadnych większych incydentów.

Wydaje się, że inne miasta w Polsce pozazdrościły Krakowowi Salonu i postanowiły otworzyć własne...
KO: Jest już ich 33 i to nie tylko w Polsce. Wszystkie otwiera Ania osobiście poezją księdza Twardowskiego, tymi samymi wierszami, którymi przed dziesięciu laty otwierała z Mariuszem Wojciechowskim nasz krakowski Salon.
AD: Śmieją się ze mnie, że jestem taka dymna matka chrzestna.
KO: Krakowski Salon Poezji działa już w Montrealu, Ottawie, Sztokholmie, Wiedniu i irlandzkim Cork.
Wszyscy w Polsce i za granicą wiedzą, że Salon to marka krakowska, bo otwieramy filie, takie jak choćby Krakowski Salon Poezji w Gdańsku.
AD: Ich twórcy muszą też zaakceptować pewne zasady. Najważniejsze dla nas jest to, by publiczność miała kontakt z wielką poezją czytaną przez profesjonalistów, którzy pokazują ludziom, że słowo może być piękne.
KO: Publiczność jest złakniona prostego i zrozumiałego przekazu, chce sztuki, która ich uskrzydli, da wiarę i nadzieję na lepsze jutro. To wszystko zapewnia im właśnie Salon - miejsce pozytywnej energii, której wielu z nas tak bardzo dziś potrzebuje.

Tylu jest jeszcze nieznanych poetów. Jak udaje się Państwu wyselekcjonować tych najlepszych?
AD: Z pomocą przyszedł nam Czesław Miłosz, który był wielkim przyjacielem Salonu. "Pani zrobi Salon Rekomendacji Mistrzowskiej" - doradził mi pewnego dnia. Działa to tak, że jeżeli mamy do czynienia z jakimś nieznanym poetą, to rekomenduje go znany i poważany twórca.

Zeszły rok należał jednak do mistrza Homera...

AD: To prawda. Przeczytaliśmy całą "Odyseję", po dwie pieśni na miesiąc. Musiałam jednak trochę skracać starożytny tekst. Mam nadzieję, że Homer mi to przebaczy (śmiech).

Czy dzieci też odwiedzają Salon?
AD: Tak, robimy dla nich Salony specjalne; np. mikołajkowe czy na Dzień Dziecka. Jezu, jak one się cieszą! Kotłują się na podłodze, słuchają z wypiekami, same recytują. A jak się Stuhr z Polony starali przy pierwszym Salonie dla dzieci. O matko! Losowaliśmy imiona dzieci, które miały powiedzieć wierszyk. Padło na chłopczyka, który strasznie seplenił. Wyrecytował bajkę Krasickiego tak śmiesznie, że przerażony Stuhr po jego występie szepnął do mnie: "Co ja mam zrobić? Przecież go nie przebiję". To są fantastyczne spotkania. Salony mogą służyć rzeczom ważnym i poważnym, ale też dobrej zabawie.

Salony bawią, wzruszają, ale czy edukują?
KO: I bawią i wzruszają i uczą. Często zapraszamy znakomitych gości, aby powiedzieli kilka słów o poecie, epoce, w której żył.
AD: Gdy Marek Kondrat zgodził się poczytać wiersze Tuwima w Salonie "Nalej mi wina" o alkoholu, szalonych nocach, skacowanych porankach, Bronisław Maj wygłosił porywający wykład o wpływie alkoholu na rozwój i poziom polskiej poezji i literatury. Udowodnił, prześmiewca, że "Lalka" Prusa stanowi studium alkoholizmu!

Tyle miejsca w waszym życiu zajmuje poezja, że jesteśmy ciekawi, czy czasami mówią Państwo do siebie wierszem?
KO: Bez przesady. Ale Ania nieraz tworzyła poematy dla swego syna, gdy był mały. "Wal synku, wal, kupkę jak stal…".
AD: No, daj spokój! Nieprawda!
KO: Jak to nieprawda?! Prawda!
AD: Kiedy synek był malutki pamiętam, że grałam Podstolinę w "Zemście". Gdy ryczał, przybiegałam i recytowałam "Oto jestem na wezwanie, w twoim domu mój Rejencie" i od razu się uspokajał. Na większe rozpacze zdecydowanie lepiej działał trzynastozgłoskowiec. "Pan Tadeusz" pomagał zawsze. Nie rozumiał go, ale czuł rytm. Wpadłam na pomysł, że nauczę synka sikać do nocnika przy pomocy poezji. Śpiewałam mu piękne autorskie strofy, np. "Lej synku, lej, będzie ci lżej. Równo lej siku, siku, na swym ślicznym nocniku". Dzięki rymom dziecko pokochało nocnik. Siadało na nim po poezję, a nie w innych sprawach (śmiech). Ale w trzy dni nauczył się sikać dzięki mojej twórczości. Taka jest siła poezji!

Rozmawiali Urszula Wolak i Piotr Rąpalski

***
Anna Dymna:
Aktorka teatralna i filmowa. Związana z Narodowym Starym Teatrem w Krakowie. Jest założycielką i prezesem Fundacji "Mimo Wszystko", inicjatorką Krakowskiego Salonu Poezji i pomysłodawczynią Ogólnopolskiego Przeglądu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych "Albertiana" oraz Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty dla uzdolnionych wokalnie osób niepełnosprawnych.

Krzysztof Orzechowski:
Dyrektor artystyczny i naczelny Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Absolwent Wydziału Aktorskiego w krakowskiej PWST i Wydziału Reżyserii PWST w Warszawie. Jest doktorem habilitowanym sztuki, profesorem Akademii Teatralnej w Warszawie. Wyreżyserował ponad 40 spektakli w teatrach w Krakowie i innych miastach oraz w TVP, m.in. "Tango" i "Ambasadora" Sławomira Mrożka.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska