Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zebrzydowice: klasztor Bonifratrów ma 400 lat [ZDJĘCIA]

Redakcja
Przeor Damian Wasylewicz przy historycznych zdjęciach klasztoru
Przeor Damian Wasylewicz przy historycznych zdjęciach klasztoru Robert Szkutnik
Zakon Szpitalny świętego Jan Bożego od zarania swych dziejów opiekował się chorymi. Bonifratrzy byli nie tylko lekarzami ubogich, ale również sanitariuszami na polach bitew. Leczyli żołnierzy Kościuszki, powstańców i rannych w obu wojnach światowych. W 1611 osiedli w Zebrzydowicach.

Wrzuć 2 złote, pij mleko od krów bonifratrów

Zanim bonifratrzy przybyli do Zebrzydowic, istniał tu już w dworze obronnym przytułek. Fundował go Mikołaj Zebrzydowski, który w 1610 roku postanowił przekazać go Braciom Miłosierdzia.

- Objęli oni tutejszy szpital rok później, 24 marca i założyli konwent po wezwaniem św. Floriana - mówi przeor Damian Wasylewicz. - Pierwszym przeorem był Melchior Bonawentura, który sprowadził tu braci z Krakowa i uruchomił aptekę.

Fundacja zebrzydowicka obejmowała folwark i grunty oraz dochód z dóbr Brody i Pacanów. Bracia swą służbę pełnili tu przez dwa stulecia, aż do rozbiorów Polski, kiedy to klasztorowi groziła kasata. Ostatecznie do likwidacji nie doszło, a 1 lipca 1798 roku stał się datą ponownej organizacji konwentu.

Rozkwit klasztoru nastąpił po okresie wojen napoleońskich. W 1828 roku wybudowano browar i gorzelnię. Potem budowano domy, spichlerz, postawiono kaplicę i urządzono szpital dla kobiet. Warto też wspomnieć, że bonifratrzy jako pierwsi wprowadzili w szpitalach rejestry chorych, a jednym z najwybitniejszych lekarzy był zakonnik Ludwik Perzyna, autor popularnych poradników medycznych.

Lata zaborów nie były łatwe dla klasztoru. Wtedy zdarzyło się kilka pożarów i powodzie, a tego czego nie strawił żywioł, zniszczyła rabacja galicyjska. Trzeba było znowu odbudowywać.

- Dużym wsparciem były pieniądze otrzymane od rządu jako odszkodowanie za grunty oddane pod budowę kolei cesarza Ferdynanda - tłumaczy przeor.

W 1904 roku otwarto w Kalwarii nową aptekę a pięć lat później w konwencie rozbłysło światło elektryczne.

Jak odnotowali kronikarze, od 1804 roku do wybuchu I wojny światowej bonifratrzy udzieli pomocy medycznej około 40 tysiącom pacjentów.

Po odzyskaniu przez kraj niepodległości dla ludności uruchomiono bezpłatną przychodnię, udzielano pomocy żywnościowej, przekazano też grunty na budowę szkoły w Zebrzydowicach. Powstała tu filia szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie.

Wybuch drugiej wojny to kolejne tragedie i ogołocenie klasztoru z dobytku. Z kolei niepodległość to upaństwowienie w 1950 r. gospodarstwa i apteki. Zakonowi pozostawiono budynek klasztoru, trochę ziemi i część zabudowań.

- Dopiero zmiany polityczne po 1989 roku pozwoliły braciom odzyskać swą własność - mówi przeor.

A jest ona niemała. Bracia mają las, łąki i pola. W sumie ponad 100 hektarów. Prowadzą też hodowlę 90 sztuk bydła.

- Krowy te chowają się bez chemii. Dożywają więc 15 lat - mówi Maria Mrion - specjalista od produkcji roślinnej i zwierzęcej - dodaje, że dziennie dają 1020 litrów mleka, które sprzedawane jest do mleczarni w Wadowicach. Poza tym w Kalwarii przy aptece bracia ustawili automat do sprzedaży mleka - mlekomat. Jak zdradzają, stawiają na ekologię w połączeniu z nowoczesnością. Nie wahają się też sięgać po dotacje unijne.

Wspomniana apteka to także powód do dumy. Prócz leków gotowych pacjenci mogą się w niej zaopatrzyć w leki robione na recepty oraz bonifraterskie preparaty ziołowe.

Kolejną dziedziną ich działalności jest Dom Pomocy Społecznej. Tu całodobową opieką objętych jest 69 mężczyzn. Ponadto przy DPS-ie działa Warsztat Terapii Zajęciowej dla 30 osób z terenu powiatu wadowickiego.

- Celem działania jest rozwój umiejętności zawodowych, poprawa kondycji, terapia i przygotowanie do życia w środowisku - mówi Renata Mikołajek, dyrektor DPS.

Konwent działa dziś jak wielka korporacja. W celu usprawnienia zarządzania i aby podołać zmianom założono spółkę. To pozwoliło uzyskać dopłaty unijne do klasztornego gospodarstwa na modernizację. Dziś jak mówią z dumą zakonnicy park maszynowy odnowiony jest już 90 procentach. Braciom marzy się nie tylko postawienie kolejnego mlekomatu w okolicy np. Wadowicach. Chcieliby też uruchomić na nowo browar.

- Mamy już nawet upatrzone miejsce. To stary spichlerz - zdradza plany brat Ryszard Hunek. - Według tradycyjnej receptury powstawałoby tutaj piwo bok i marcowe. Jedno jasne a drugie ciemne - mówi.

Inne zamierzenia braci dotyczą przebudowy apteki. Tak aby był tu punkt ziołolecznictwa oraz gabinety lekarskie.

Czy to jednak nie za dużo planów jak na pięciu braci łącznie z przeorem? Bo przecież prócz ojca Damiana i brata Ryszarda są w klasztorze jeszcze tylko bracia Ignacy Kowalczyk, Stanisław Młynarczyk i Pius Wójtowicz. Sami twierdzą, że nie. A jak tłumaczą cały sekret w tym, że rozsądnie korzystają ze zdobyczy techniki i pracy najemnej, np. w gospodarstwie na etatach zatrudnionych jest tylko pięciu pracowników fizycznych, a cała kadra zarządzająca to 1 i 1/4 etatu.

Warto też dodać, że bonifratrzy to zakon nieklerycki, składający się z braci, spośród których tylko nieliczni przyjmują święcenia kapłańskie. - My tu i telefony komórkowe mamy i telewizję, i internet - wyjaśnia przeor. - Ale z wszystkich tych dobrodziejstw korzystamy z umiarem - dodaje ze śmiechem i zaprasza na okolicznościową wystawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska