Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stopem przez najdłuższy cmentarz świata

Paulina Korbut
materiały promocyjne
Po Jacku Hugo-Baderze spodziewać się można wszystkiego. 18 lat temu przebrał się za kloszarda, żeby poznać smak życia warszawskich bezdomnych . Jadł z nimi, spał, żebrał. Teraz postanowił po swojemu sprawdzić, jak wygląda życie na Kołymie - przeklętym miejscu Rosji.

Czytaj także: Holland, Wajda, Polański. Ich filmy na pewno będą hitami

W "Dziennikach kołymskich" przemierza więc autostopem ponad dwa tysiące kilometrów, wypija morze wódki i znajduje to, czego chce. Ludzi surowych jak tutejszy klimat - o gębach poczciwych i życiorysach bandytów.

"Dzienniki kołymskie" zaczynają się tak, że ma się ochotę odłożyć tę książkę z powrotem na półkę. Bo ile można pisać o zielonych glutach, które powoli wypluwa szamanka Dora. A Hugo-Bader nie dość, że z lubością opisuje ich konsystencję i kolor, to jeszcze dorabia do tego całą ideologię.

Mrugając okiem do czytelnika, tłumaczy mu, że mało przyjemna maź jest jak... osoba, której jego książka się nie spodoba. Ta jawna bezczelność skutkuje, bo zaciekawa, a ponadto stanowi dobre preludium do opowieści. Bo Kołyma nie jest miejscem, gdzie rozgrywają się romantyczne historie i żyją kulturalni ludzie. I lepiej ustalić to w pierwszym akapicie reportażu.

Kołyma to najdłuższy cmentarz świata. Tak mówią starzy ludzie, którzy żyją w Rosji. Hugo-Bader więc sprawdza. Trakt Kołymski, który planuje przemierzyć autostopem, ma 2025 km. I dzieli tę odległość przez metr i 80 centymetrów. Po co? Chce sprawdzić, czy na tej trasie zmieściłyby się wszystkie ofiary tutejszych łagrów, gdyby ułożyć je wzdłuż drogi. Z dzielenia wychodzi przerażająca liczba miliona i stu tysięcy.

- To i tak za mało, bo Kołyma zabrała więcej istnień - kwituje reporter. To jedyny eksperyment, jaki Hugo-Bader przeprowadza na kartce papieru, z ołówkiem w ręku. Resztę domysłów i hipotez na temat Kołymy sprawdza sam, na własnej skórze i żołądku.

Jest więc przeraźliwe zimno, bo Kołyma to kraina skuta wieczną zmarzliną. Jest też smród, bo tutejsi grabarze do ogrzewania ziemi używają ognisk z palonych opon. Jest i alkohol, bo Rosjanin nie opowie nietutejszemu ani słowa, dopóki się z nim nie napije.

"Dzienniki kołymskie" z założenia miały być opowieścią o współczesnej Kołymie. Bez robienia kroku do tyłu, wyciągania na wierzch przeszłości. O łagrach, głodzie i morderczej pracy wiedzą przecież wszyscy. A o tym, jak się tam żyje teraz - praktycznie nikt.

Odważny plan jednak nie udaje się do końca, z korzyścią dla nas. Bowiem każda ze spotkanych przez Hugo-Badera osób ma w sobie kołymskie znamię, łagrową przeszłość lub krewnych, którzy tu zginęli. I co dziwi reportera najbardziej, mimo tego nie chcą uciekać z Kołymy. Dla nich Kołyma to złote serce Rosji. Dom.

Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska