Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iza Małysz: trudno jest być żoną bohatera

Redakcja
archiwum Polskapresse
Zimna kobieta, która myśli tylko o sobie, czy prawdziwa matka Polka stojąca na straży domowego ogniska? Jaka naprawdę jest Iza Małysz? - zastanawia się Maria Mazurek

Witam zgromadzonych tu parafian w ten szczęśliwy dzień. Podziękujmy Bogu za Nowy Rok i za to, co stało się dziś na skoczni w niemieckim Garmisch - głosi ksiądz z ambony. Jest pierwszy dzień 2001 r. Adam Małysz, skromny skoczek z Wisły, właśnie odniósł swój pierwszy spektakularny sukces sportowy.

Turniejem Czterech Skoczni żyje cała Polska - euforia wybucha w domach, kościołach, szkołach i pubach, a 23-letni chłopak z dnia na dzień staje się narodowym bohaterem. Iza Małysz nie. Zdystansowana, trzymająca się nieco z boku, budzi mieszane uczucia. - Chłodna, pazerna- będzie się o niej mówiło przez kolejną dekadę świetności Małysza. Ona sama w nielicznych wywiadach, na które daje się namówić, tłumaczy, że to obronna poza, sposób na ochronę prywatności. Aby zrozumieć, jaka naprawdę jest Iza, wybrałam się do Wisły, miasteczka Małyszów.

Dom Małyszów pozna pani po bramie

Bo to miasto, rozumie pani, rozkwitło po Małyszu - tłumaczy napotkany w knajpie mężczyzna. - Wcześniej jak mówiłem: jestem z Wisły, to się ludzie śmiali. Mówili: a co to, w rzece mieszkasz? Teraz zazdroszczą, bo Wisła, wiadomo, to Małysz.

Tego Małysza faktycznie wszędzie tu widać. Nawet na ścianach baru, pokrytych rysunkami przedstawiającymi skoczka. Widać w nowoczesnym kompleksie sportowym, który stoi w samym sercu miasteczka. Każdy tu powie, że dzięki Małyszowi taki basen piękny i boisko takie nowoczesne - pośrednio czy nie, ale jest i już - chwalą się dumni mieszkańcy.

Skoczka jest też galeria z jego licznymi trofeami sportowymi. W środku, mimo fatalnej pogody, tłok. Sporym zainteresowaniem cieszy się też działający przy galerii sklepik z "małyszowymi" gadżetami. Przy odrobinie szczęścia można tu upolować nawet czapeczkę z autografem mistrza. Bo Adasia wszyscy znają, Adaś skromny, Adaś uczynny, Adaś zawsze się kłania - wyliczają mieszkańcy. A żona? - dopytuję. - No, żona też w porządku, ale jakoś mniej, wie pani. Ona autem jeździ wszędzie, tyle ją tu widać - wzdychają.

- A gdzie zastanę panią Izę? - pytam. Możliwości są dwie: u matki, pani Marii, ona mieszka tam, wzdłuż drogi, potem w lewo. Albo u siebie, na Istebną jadąc, zobaczy pani dom z wielką bramą, to Małyszów jest. Pozna pani po tej bramie, tylko oni tak tu odgrodzeni od świata.

Dom Małyszów wskażą wszyscy. Ale nikt powodzenia mi nie wróży. - Domofon wyłączyli po tym, jak kibice urządzali pielgrzymki pod ich dom - słyszę od młodego chłopaka pracującego w galerii Małysza. - Pani by się nie złościła, jakby non stop ktoś głowę pani zawracał? - pyta. Może spróbować przekazać pytania szefowej, ale nic nie obiecuje, inne media też polują na panią Izę, i to od lat.
Mimo wszystko jadę pod dom skoczka, a nuż się uda. Nic z tego. Za bramą z gatunku "nie jesteś tu mile widziany" długa droga wznosząca się kilkadziesiąt metrów ku górze. Elegancki, choć prosty dom jest na tyle oddalony od ulicy, że uniemożliwia to jakiekolwiek próby nawiązania kontaktu. Domofon faktycznie nie działa. Szczęścia nie mam też u mamy Izy.

- Porozmawiałabym z panią, ale dopiero mąż mi zmarł, a święta idą. To dla mnie zbyt trudne - słyszę od pani Marii. Udaje mi się dowiedzieć tylko tyle, że Iza w tych ciężkich chwilach bardzo ją wspiera. Wcześniej - w czasie choroby - również poświęciła się opiece nad ojcem.

W oczekiwaniu na swojego męża

Bo rodzina dla Izy jest najważniejsza. Wyszła za mąż jako osiemnastolatka, kilka miesięcy później urodziła córkę Karolinę. Ale to właśnie na rodziców mogła liczyć najbardziej, kiedy Adama nie było. To oni odebrali ją ze szpitala po porodzie. Odwieźli córkę do pustego domu, bo Adam był na zgrupowaniu. Trudno jest być żoną sportowca - tłumaczyła to później.

Otwarcie przyznała też, że sukces Adama zaskoczył ich, kiedy byli bardzo młodymi ludźmi, prawie dzieciakami. Nie do końca umiała sobie z tym poradzić. Najbardziej bolały plotki o jej kolejnych romansach, o tym, że blokuje Adama. Bolał wizerunek złej żony bohatera narodowego. Bolało, że Adama nie ma 300 dni w roku.

Obok poczucia osamotnienia były też problemy logistyczne. To Iza zajmowała się budową domu, wychowywaniem dziecka, załatwianiem bieżących spraw. Nie odpuściła też wykształcenia - uparcie jeździła do Krakowa na studia. Kiedy jej mąż dopiero przygotowywał się do matury, ona już mogła pochwalić się tytułem magistra prawa i administracji, który zdobyła w ówczesnej Krakowskiej Szkole Wyższej im. Frycza Modrzewskiego.

I wciąż czekała. Aż Adam zadzwoni. Aż Adam wróci z zawodów. Wreszcie - na to, aż Adam zakończy karierę. Wtedy będziemy mieć czas dla siebie - zaklinała, przebąkując przy tym o kolejnym dziecku. W końcu się stało. W marcu tego roku Adam pożegnał się ze skocznią. Przez chwilę wydawało się, że Iza, po kilkunastu latach małżeństwa, wreszcie będzie mieć go dla siebie. Ale życie po raz kolejny okazało się przewrotne. Zaledwie kilka tygodni po tym, jak Adam oddał ostatni, historyczny skok, ogłosił, że teraz zajmie się udziałem w rajdach samochodowych.

Ale Iza już niejednokrotnie wcześniej udowadniała, jak silną jest kobietą. Tym razem też. Spakowała rzeczy swoje i 14-letniej córki i wraz z mężem pojechała na rajd w Maroku. Nie bała się wsiąść za kierownicę i wystartować w prowadzących przez pustynne wydmy zawodach. Zdobyła w nich puchar w kategorii VIP. Pokazała, na co ją stać.

Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska