Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnowskie: w szponach sądu za uratowanie jastrzębia

Łukasz Jaje
70-letni Stanisław Misiaszek jest przekonany, że gdyby nie przygarnął osłabionego ptaka, to dziś byłby on martwy
70-letni Stanisław Misiaszek jest przekonany, że gdyby nie przygarnął osłabionego ptaka, to dziś byłby on martwy Łukasz Jaje
Rodzina Misiaszków ze Skrzynki koło Szczucina uratowała przed śmiercią chorego ptaka. Zamiast nagrody za dobry uczynek usłyszeli najpierw zarzuty, a potem sądowy wyrok. Bogdan Misiaszek został skazany za przetrzymywanie zwierzęcia objętego ochroną. Sąd wcześniej nawet nie sprawdził, czy ptak Misiaszków rzeczywiście jest podlegającym prawnej ochronie jastrzębiem.

W Tarnowie powstanie tymczasowe rondo?

15 września tego roku. Stanisław Misiaszek z synem Bogdanem i kolegą znajdują osłabionego, rannego ptaka. Postanawiają mu pomóc, zabierają go do domu.

- Nie mogłem pozwolić żeby zdechł w trawie. Uważam, że każdy człowiek ma obowiązek pomocy nie tylko bliźniemu, ale i zwierzęciu - stwierdza 70-letni pan Stanisław.

Ptak powoli zaczął dochodzić do siebie, więc kilka dni później pan Stanisław zadzwonił do miejscowego leśniczego.

- Poprosił mnie, abym przyjechał go obejrzeć i określił, czy to rzeczywiście jastrząb. Byłem w trakcie zajęć na studiach i nie mogłem od razu przyjechać. Umówiliśmy się, że odwiedzę pana Stanisława za kilka dni - opowiada Kazimierz Żuchowicz z dąbrowskiego nadleśnictwa.

Dzień po tej rozmowie na posesji Misiaszków pojawili się... policjanci. Szukali skradzionych w regionie uli. W trakcie rozmowy dostrzegli ptaka w klatce i jeden z nich błyskawicznie orzekł, że jest to objęty ochroną jastrząb. Stanisław Misiaszek przyznał się do przygarnięcia i opieki nad zwierzęciem. Na posterunek wezwano jednak jego 46-letniego syna.

- Mówiłem swoje, a policjant pisał swoje. Tłumaczyłem, że to ojciec przygarnął ptaka, ale on nie chciał słuchać. Datę znalezienia zwierzęcia także źle wpisał. Dla świętego spokoju, żeby pójść do domu podpisałem zeznanie - tłumaczy pan Bogdan.

Mężczyzna nie spodziewał się, że złożone zeznania oznaczać będą 100-złotową grzywnę i dodatkowe opłaty w wysokości ok. 80 złotych.

- Według informacji zawartych w aktach sprawa była ewidentna na 200 procent - mówi sędzia Andrzej Franczyk z Sądu Rejonowego w Dąbrowie.

Według nas jest odwrotnie. Wyjaśnienia wymaga m.in. to, dlaczego sąd uwierzył ornitologicznym umiejętnościom policjantów, którzy orzekli, że dziki ptak rzeczywiście jest jastrzębiem. Uprzedzony przez nich leśniczy nie zdążył zabrać ptaka do siebie, aby mu się przyjrzeć.

- Gatunków ptactwa jest mnóstwo. Można je łatwo pomylić. Decydują detale, a na nie trzeba spokojnie zwrócić uwagę - dodaje Kazimierz Żuchowicz, podkreślając, że policja się z nim nie kontaktowała.

- Widocznie policjant był przekonany, że ptak jest jastrzębiem - ucina Andrzej Kupiec, zastępca komendanta dąbrowskiej policji.

Misiaszkowie zapowiadają odwołanie od zaocznie wydanego wyroku. Jastrzębiem dalej się opiekują i czekają na termin rozprawy.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska