Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smecz towarzyski. Nasza krakowska fatamorgana

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Są już pierwsze ofiary fali upałów. Mieszkańcy Krakowa masowo zaczęli zgłaszać się do szpitali, skarżąc się na uciążliwe halucynacje, które przeszkadzają im w pracy i życiu codziennym. Lekarze ze zdziwieniem zauważyli, że wszyscy pacjenci mają identyczne omamy. Wydaje im się mianowicie, że po stokroć skompromitowany urzędnik Jan T. wystartował właśnie w konkursie na stanowisko dyrektora ZIKiT-u.

Specjaliści bezradnie rozłożyli ręce, alarmując jednocześnie odpowiednie służby o możliwości pojawienia się na rynku całkiem nowych dopalaczy, które skazują konsumentów na taką halucynogenną udrękę. Naprędce zwołano też konsylium lekarskie, podczas którego wybitni miejscowi specjaliści, wśród których nie zabrakło neurologów, psychiatrów i ekspertów od uzależnień, próbowali zgłębić tajemnicę zbiorowych urojeń.

Na bazie przeprowadzonych wcześniej lekarskich wywiadów ustalono, że chorzy tuż przed wystąpieniem objawów oddawali się lekturze lokalnej prasy, stron internetowych, bądź słuchali Radia Kraków. Uczestnicy konsylium nie zachowali jednak należytej ostrożności i na smartfonach zaczęli sprawdzać ten trop. Po chwili wszyscy chowali się pod stołem i krzesłami, odganiając się lękliwie od prześladujących ich majaków, w których główną rolę odgrywał Jan T.

Szczęście w nieszczęściu, jeden z lekarzy zachowując resztki rozsądku zdołał wysłać rozpaczliwego SMS-a do kolegów po fachu z Tarnowa i Nowego Sącza o treści: "Ratunku, pomóżcie". Kraków odseparowano od reszty kraju kordonem sanitarnym, choć, jak przekonywał w jednej z ogólnopolskich stacji telewizyjnych szef sztabu kryzysowego, "to w sumie niepotrzebne, bo te halucynacje są groźne jedynie dla ludzi z meldunkiem krakowskim, nieodpornych na lokalne paranoje".

Na miejsce wysłano ekipę ratunkową, wcześniej pieczołowicie sprawdzając kwalifikacje uczestników niebezpiecznej misji. Podstawowe pytanie brzmiało: czy słyszałeś/ałaś kiedykolwiek o specyfice krakowskiego urzędniczego świata? Załapali się wyłącznie ci, którzy udzielili odpowiedzi przeczącej. Zrzuceni z helikopterów ratownicy szybko zabrali się do pracy.

Ludziom krzyczącym "Jan T. wyskoczył niespodziewanie jak tramwajowa szyna w gorące dni!" podawano silne środki uspokajające, zaczęto też prowadzić na szeroką skalę psychoterapię. Jej głównym założeniem jest włamanie się do umysłów krakowian i rozbrojenie ich lęków zdaniem opracowanym przez superkomputer AGH: "Najbardziej podobają nam się urzędnicy, których już oskarżyliśmy o korupcję, przynajmniej wiemy, czego można się po nich spodziewać".
Terapia podobno na razie nie działa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska