Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś Dzień Nauczyciela [WYWIAD]

Redakcja
Michał Sikora
- Mają problem ze wszystkim. Z przebiegnięciem 1000 metrów. Przewrót w przód to katastrofa. Pytamy licealistów, czy robili to w podstawówce. Jeśli nie, to odpuszczamy, bo kręgosłup jest już tak zastany, że można go skrzywić. Przewrót w tył już prawie zupełnie odpada - o młodzieży w Dniu (kiedyś Nauczyciela) Komisji Edukacji Narodowej mówi wuefista XV LO w Krakowie Mirosław Buczek.

Zobacz także: TOP 100 zdjęć Krakowa z lotu ptaka. Zobaczcie mega fotorelację! (ZDJĘCIA)

Dostał się Pan z Prokocimia tu do centrum w 10 minut. Jakim cudem? Jaki ma Pan czas w sprincie?
Nie sprintem, a samochodem. Wieczorem jest szybciej, bo nie ma korków. A sto metrów kiedyś przebiegałem w 11 i pół sekundy. Byłem szybki, grałem w piłkę. Teraz dałbym radę w 13 sekund.

To i tak nieźle. Co chciałby dostać wuefista na Dzień Nauczyciela?
Życzyłbym sobie, aby młodzież chciała przychodzić na takie zajęcia.

A jest z tym problem? Ja nie mogłem się wuefu doczekać.
Z dziećmi do sześciu lat problemu nie ma. W podstawówce w sumie też. Gorzej w liceum.

Jakie zwolnienia przynoszą?
Dziwne. "Dziecko nie może biegać z powodu krzywej przegrody w nosie". Wielu szuka u siebie astmy. Mój syn jest alergikiem, a trenuje.Gdy uczyłem w podstawówce, pamiętam jak matka zwolniła syna z wuefu prawie na dwa tygodnie, bo ten miał zakwasy po zajęciach.

Może młodzież nie chce trenować, bo każe Pan cały czas skakać przez kozła?
(śmiech) Absolutnie. To przeszło już do lamusa. Czasem pokażę w ramach żartu, czy zajęć z historii wuef. Skrzynia, kozioł. Żeby pokazać, że takie cuda kiedyś były.

To może piłkę lekarską każe Pan kopać. Pięciokilówkę.
Mamy dwukilogramową i się przydaje. Jako pachołek. Ale czasem chłopaki siedemnastoletnie grają nią w nogę. To muszą być już jednak trenujący piłkarze, bo inni mogliby sobie zrobić krzywdę.

Dostał Pan coś kiedyś na dzień nauczyciela?
Życzenia, czekoladki, laurkę. Niektórzy dają z serca, a inni, bo wypada. (śmiech)

Róże dla wuefisty to obciach?
Nie. Proszę bardzo, oddam kochanej żonie.

Lubią uczniowie wuefistę?
Jestem postrzegany jako ten, z którym można pogadać, a nie jako zdystansowany wykładowca. Staram się grać z nimi, zmęczyć się jak oni.

"Profesorze proszę podać" krzyczą?
Nic z tego. "Podajże", "Ruszże się". Niech się nie wygłupiają z "Szanowny Panie profesorze, czy mógłby Pan mi podać piłkę, gdyż właśnie wyszedłem na wolną pozycję".

Rugają, jak nie strzeli Pan w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem?
Ja zawsze strzelam. Trzeba dbać o autorytet. (śmiech)

Jak jest z kondycją polskiej młodzieży?

Mają problem ze wszystkim. Z przebiegnięciem 1000 metrów. Przewrót w przód to katastrofa. Pytamy licealistów, czy robili to w podstawówce. Jeśli nie, to odpuszczamy, bo kręgosłup jest już tak zastany, że można go skrzywić. Przewrót w tył już prawie zupełnie odpada.

A chodzi Pan w dresie?
Oczywiście

Nie wstyd? Ci w dresach mają złą renomę.
A ja jestem dumny. Trzy paski są. (śmiech) Chodzę tak też do pokoju nauczycielskiego, bo przecież to mój uniform. Gwizdek jest. Do tej pory nie potrzebowałem, ale człek się starzeje i sobie powagi chce dodać.

Jakie kary Pan stosuje? Ja kiedyś stałem w kącie i musiałem trzymać doniczkę nad głową.
To już teraz byłaby afera do gazet. Szkoła się bardzo zmieniła. Teraz się tłumaczy: "nie wolno", "możesz zrobić krzywdę", "zachowuj się,bo inni tracą zajęcia" itd.

Straszy Pan, że gówniarza nie puści do następnej klasy?

Nie. Nigdy nie dałem jedynki z wuefu. Schodzę czasem poniżej trójki, ale to opcja dla orłów, sokołów, którym się po prostu nie chce chodzić na zajęcia.

W ogóle Pan nie karze?
Jak przeklną, to muszą policzyć litery w danym słowie i robią tyle pompek albo biegają tyle okrążeń. Ale to pouczające i dobre dla zdrowia.

Czego brakuje polskiej szkole oprócz pieniędzy?
Może bezpieczeństwa. Najcięższymi szkołami pod tym względem są zwykłe gimnazja, bo to szczególny okres w rozwoju dzieciaków i w dużej mierze czują się bezkarne. A nauczyciel ma niewiele środków, które pomogłyby młodzież zdyscyplinować.

Ja w podstawówce dostawałem po głowie od nauczycieli. Tarmosili, rzucali w nas kredą i to było normalne.
A teraz na szkołach znajdziesz kartkę z napisem: "kochany uczniu. Jeśli masz problem, zadzwoń. Twój wizytator". Problemem staje się dziś ostrzejszy ton, zdecydowana reakcja, bo uczeń zaraz powie, że sobie tego nie życzy, że narusza się jego prawa i jest nękany. Oczywiście nie można na uczniu się wyżywać, ale poszło to za daleko i zaburzyło relacje. Szkole przydałoby się też mniej reform, bo ciągłe zmiany powodują chaos.

I lżejsze plecaki?
To też paradoks. Rośli chłopcy, którzy w liceum przerzucają na sztangach po 100 kilo chodzą z jednym zeszycikiem, a 10-latek ma 12-kilowy tornister. I idzie Grześ przez wieś, worek piasku niesie. Im dzieciak młodszy, tym ma ciężej.

Jak świętuje Pan Dzień Nauczyciela?
Pracując w szkole.

Jakiś aperitif w kantorku z piłkami? Mój wuefista w podstawówce sobie nie odmawiał.
Taki był, że jak nie naoliwi, to nie pojedzie? U mnie to wykluczone. Będzie ciastko, herbatka i dzień Komisji Edukacji Narodowej. Uczniowie mają wolne, ale jeśli chcą, mogą przyjść sobie pograć.

rozmawiał Piotr Rąpalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska