Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ośmioosobowa rodzina straciła dach nad głową. Potrzebuje pomocy [WIDEO, ZDJĘCIA]

Robert Szkutnik
Robert Szkutnik
Teraz dom wymaga gruntownego remontu, na który państwa Giełdoniów nie stać. Ośmioosobowa rodzina musi wyżyć za 1600 zł miesięcznie, na które składa się niespełna 500 zł renty Andrzeja Giełdonia - męża kobiety i zasiłek pielęgnacyjny na chore na astmę jedno z dzieci. Pan Andrzej ma lat 53 i zmaga się z nowotworem. Jego o 10 lat młodsza żona nie ma pracy. Zresztą przy takiej liczbie dzieci musi się nimi opiekować.
Teraz dom wymaga gruntownego remontu, na który państwa Giełdoniów nie stać. Ośmioosobowa rodzina musi wyżyć za 1600 zł miesięcznie, na które składa się niespełna 500 zł renty Andrzeja Giełdonia - męża kobiety i zasiłek pielęgnacyjny na chore na astmę jedno z dzieci. Pan Andrzej ma lat 53 i zmaga się z nowotworem. Jego o 10 lat młodsza żona nie ma pracy. Zresztą przy takiej liczbie dzieci musi się nimi opiekować. Robert Szkutnik
Rodzinie Giełdoniów z Barwałdu Średniego w gminie Kalwaria Zebrzydowska w jednej chwili świat dosłownie zawalił się na głowę. Podczas wichury runęła część dachu ich domu. Spadła na niego potężna lipa. To cud, że nikt z domowników nie zginął. Budynek nie nadaje się do zamieszkania.Tymczasowe schronienie poszkodowani w wichurze znaleźli u rodziny. Gnieżdżą się w dwóch małych pokoikach i marzą, aby jak najszybciej odbudować zniszczony dom. - Pomóżcie nam w tym - proszą.Jest już dla nich przygotowane konto, gdzie można wpłacać datki.

WIDEO: Ośmioosobowa rodzina straciła dach nad głową

Autor: Robert Szkutnik, Gazeta Krakowska

Usłyszeli wielki huk. - Drzewo wywróciło się i zmiotło pół dachu, niszcząc nam dom. A pod tym drzewem stało krzesło i leżak i one zostały nietknięte - mówi Zofia Giełdoń, matka sześciorga dzieci, które razem z nią i mężem straciły dach nad głową.
Dziewięcioletnia Angelika pamięta, że wcześniej było bardzo cicho. - Jakby niczego nie było. A potem ten huk. Przestraszyłam się - mówi.

Nawałnica spadła na wieś przed tygodniem w środę po piątej rano. - Starsza córka, Samanta spała pod tym drzewem w namiocie, bo było jej w domu duszno. Przyszła i mówi do mnie: zamknij okno, bo wiatr idzie - opowiada Andrzej Giełdoń, mąż Zofii. - Szczęściem nie zawaliła się ściana w pokoju, gdzie spało czworo dzieci, boby ich zabiło.

Teraz przez dach domu Giełdoniów w Barwałdzie Średnim można by było zobaczyć niebo, ale dach nakryto plandekami, obciążono workami z piaskiem i pociętym pniem tego nieszczęsnego drzewa. - Tu trzeba wszystko odbudować od poziomu okien do góry, bo konstrukcja domu jest naruszona - mówi Stefan Kowalczyk, brat poszkodowanej, u którego w domu rodzina Giełdoniów znalazła tymczasowe schronienie. Przy zniszczonym domu w obejściu został inwentarz: gołębie, psy i koty.

Rzeczy poszkodowanych leżą w pudłach: ubrania, szkolne książki i zeszyty, zabawki.- Nie musiało do tego dojść - mówią poszkodowani. Jak przekonują, rosnące tuż obok domu drzewo - lipa od dawna ich niepokoiło.

Przed pięcioma laty zwrócili się nawet do urzędu gminy o zgodę na jego wycinkę. Dostali ją, sami jednak nie mieli pieniędzy ani sprzętu, by usunąć drzewo. Poprosili o pomoc sołtysa. - Dwa razy zgłaszał do straży pożarnej, żeby mi to wycięli, bo zagraża bezpieczeństwu. Przyjeżdżała straż z wysięgnikiem. I odjeżdżali, twierdząc, że drzewo jest bezpieczne - mówi pani Zofia.

Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach Krzysztof Cieciak wyjaśnia, że na wycinkę w takich sytuacjach nie pozwalają procedury. - My nie możemy usuwać drzew za każdym razem, gdy ktoś nas o to poprosi. Tym zajmują się profesjonalne firmy. My za takie rzeczy powinniśmy wystawiać rachunki, a tego nie możemy robić - podkreśla.

Giełdoniowie są zrozpaczeni, bo z domem problemy mają już po raz drugi. Poprzednim razem - w 2010 r. - popękał po ulewnych deszczach, kiedy w okolicy osuwała się ziemia. Potrzebne były naprawy. Martwią się o dalszy los, bo im się nie przelewa i dotychczas korzystali z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie mają więc pieniędzy, żeby zniszczony dom odbudować.

Pani Zofia nie pracuje zawodowo, bo musi opiekować się dziećmi i chorym mężem. Pan Andrzej - ojciec rodziny - choruje na nowotwór, jedno z dzieci leczone jest onkologicznie, drugie cierpi na astmę. - Rodzina mieszka teraz u mamy pani Zosi w dziewięć osób w dwóch niedużych pokojach. Jest pod opieką psychologa, bo te przeżycia były szczególnie traumatyczne dla najmłodszych dzieci. Płaczą, bo boją się, że skoro nie mają teraz domku, to ktoś je zabierze do domu dziecka - napisała do "Gazety Krakowskiej" Anna Nowak z grupy wsparcia, którą założyła w internecie pani Zofia.

Ta, tzw. "grupa oddaniowa" zajmuje się pomocą potrzebującym, np. wymianą rzeczy. Teraz stara się zorganizować pomoc dla założycielki poszkodowanej przez nawałnicę.

Na Facebooku powstał specjalny profil o nazwie "Pomóżmy Zosi odbudować dom", który na bieżąco informuje o sytuacji rodziny.- Nie wiemy, co dalej robić. Potrzebujemy pomocy, np. materiałów - mówi Andrzej Giełdoń. - Na razie to jest taka pustka. Jeszcze wszyscy jesteśmy w szoku - mówi załamany.

Rozmowa z Augustynem Ormantym, burmistrzem gminy Kalwaria Zebrzydowska

Czy dużo szkód na terenie gminy spowodowała ta wichura?
Na terenie gminy odnotowano następujące szkody: uszkodzone zostały dachy sześciu budynków mieszkalnych w Barwałdzie Średnim, w Leńczach i w Kalwarii Zebrzydowskiej. Wiatr uszkodził też dachy trzech budynków gospodarczych oraz pięć linii energetycznych, dwie drogi. Ponadto woda wystąpiła z kanalizacji przy al. Jana Pawła II i zalała posesję. Były też licznie powalone drzewa. Od razu 8 lipca powołałem gminną komisję do spraw inwentaryzowania i szacowania szkód na terenach, w których wystąpiły te niekorzystne zjawiska atmosferyczne. Pojechaliśmy też do tej rodziny w Barwałdzie, bo tam zniszczenia domu mieszkalnego były największe. Prócz tego w Podolanach wichura zawaliła stodołę. W dniach 10 i 13 lipca odbyliśmy kolejny rekonesans po tych terenach wraz z członkami powołanych komisji.
Jak może Pan pomóc tej rodzinie z Barwałdu Średniego?
Tam pomoc na pewno damy. Ta rodzina znana jest mi od lat, bo występuje tam ubóstwo naturalne. Konieczna jest praca eksperta i nadzoru budowlanego. Jeśli oni orzekną, że dom da się odbudować, to będziemy pomagać. Są pewne przeszkody formalne, bo to dom prywatny, ale ze względu na szczególne okoliczności zdarzenia i mizerię finansową poszkodowanych będziemy pomagać przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. W pomoc w odbudowie domu włączyli się radni i sołtys. Organizują akcję pomocy, którą nagłaśniają w kościołach. Jest też fundacja, która zbiera datki na tych poszkodowanych. Gmina postara się też zapewnić im do czasu odbudowy jakiś lokal mieszkalny. Myślę, że wspólnymi siłami uda się nam zapewnić tej rodzinie normalne życie, bo dzieci muszą się uczyć.

JAK POMÓC?
Rodzinie pomaga Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym "Kawałek Nieba"
Można wpłacać datki na konto:
Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374, tytułem: "320 pomoc w dla Państwa Giełdoń". Wpłaty zagraniczne przyjmowane są na konto: PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP.
Rodzinę można wesprzeć materiałami budowlanymi, dostarczając je bezpośrednio do rodziny Giełdoniów w Barwałdzie Średnim. Mieszkają pod numerem 55, kod pocztowy to: 34-124 Klecza Górna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ośmioosobowa rodzina straciła dach nad głową. Potrzebuje pomocy [WIDEO, ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska