Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć toprowców w Słowenii. Bez wahania pospieszyli na ratunek. Sami zginęli

Tomasz Mateusiak
Paweł Nadybal ( z lewej) oraz Piotr Mędrol często razem pływali po wzburzonych wodach rzeki Białki
Paweł Nadybal ( z lewej) oraz Piotr Mędrol często razem pływali po wzburzonych wodach rzeki Białki www.kanioning.com.pl
Nagle, w jednej chwili, Paweł Nadybal i Piotr Mędoń, ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, stanęli przed najtrudniejszą decyzją jaką można podjąć w życiu.

To miała być wyprawa jakich wiele. Doświadczeni przewodnicy górscy zabrali grupkę pasjonatów ekstremalnych sportów na wielką przygodę w słoweńskich Alpach Julijskich. Nic złego nie mogło się stać. A jednak!

Nieszczęśliwy wypadek, doprowadził do sytuacji, gdy Paweł Nadybal i Piotr Mędoń, ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, stanęli przed najtrudniejszą decyzją jaką można podjąć. Ryzykując własne życie rzucili się na pomoc tonącej kobiecie. Niestety ta akcja okazała się dla nich ostatnią. Zginęli jak bohaterowie.

Do tragedii doszło w środę na północnym zachodzie Słowenii, niedaleko miejscowości Żaga.

Ratownicy TOPR brali udział w tak zwanym kanioningu, czyli pokonywaniu rwącej rzeki. Byli tam z pięcioosobową grupą turystów. W ostatnim etapie pokonywania kanionu, podczas podchodzenia do brzegu, 48-letnia Polka, wpadła do wody.

Dwóch ratowników TOPR bez chwili namysłu rzuciło się jej na pomoc. Wskoczyli do wody bez żadnej asekuracji.

Walczyli, ale nie wygrali walki z silnym, rwącym nurtem rzeki. Kobieta i jeden z ratowników zostali od razu wciągnięci pod wodę. Drugiego szybko wyciągnięto na brzeg. Pomimo natychmiastowej reanimacji on również zmarł.

Na miejsce tragicznego wypadku natychmiast udał się polski konsul w Lubljanie Paweł Majewski.
- Tragiczne wydarzenie dotyczące trojga Polaków było spowodowane ekstremalne trudnymi warunkami na rzece - informuje ambasada w Lubljanie.

Tam na pewno musiały być ciężkie warunki. Przecież chłopcy zajmowali się kanioningiem już wcześniej - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.

Piotr Mędoń i Paweł Nadybal założyli Tatra Canyon Team, grupę - jak to określili na swojej stronie internetowej - zapaleńców i miłośników łączenia dwóch żywiołów: wody i gór. Organizowali spływy kanionami, a także tzw. rafting, czyli spływy pontonem po rwących rzekach. Mieli wiedzę i doświadczenie.
- Obaj bardzo dużo pływali, między innymi po naszej górskiej rzece Białce, i to wtedy gdy jej stan był mocno podniesiony. Gdy usłyszałem wiadomość, że Piotr i Paweł zginęli, zaniemówiłem i jeszcze do tej pory nie mogę się otrząsnąć - mówi Jacek Broński, ratownik TOPR, także członek Tatra Canyon Team. Dodaje, że Paweł i Piotr znali rzekę Uczja. Pływali po niej wielokrotnie.

- Byliśmy tam razem, między innymi przy okazji szkoleń TOPR-u. Ćwiczyliśmy ratowanie ludzi - wspomina Broński.

Tragicznie zmarli ratownicy górscy działali w pogotowiu ochotniczo. Dyżurowali głównie zimą na stokach narciarskich. Zawodowo zajmowali się natomiast przewodnictwem po Tatrach. Piotr Mędoń ślubowanie ratownika złożył w 2003 roku, a jego kolega Paweł Nadybal rok później.

Tego lata ich głównym zajęciem były spływy kanioningowe. - Niedawno wróciliśmy z wyprawy do kanionów. Miesiąc temu byliśmy w Szwajcarii i Włoszech. Paweł i Piotrek bardzo lubili kanioning. W ogóle byli aktywni w górach - wspomina kolegów ratownik Andrzej Krzeptowski Sabała. - Paweł Nadybal miał wesoły charakter. Lubiał żartować, a czasami miał ostry język. Jednak jeśli chodzi o akcje w górach, podchodził do tego z pełną powagą i profesjonalizmem.

Paweł Nadybal zostawił żoną Agatę oraz 3-letnią córeczkę i 13-letniego syna.

Zginął w wirach słoweńskiej rzeki w szczególny dla siebie dzień - w urodziny swojej córeczki...

"Dybel" - bo tak wołali na Nadybala koledzy - był przewodnikiem tatrzańskim i wysokogórskim.

- Doskonale jeździł na nartach - wspomina w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Edward Lichota, zastępca naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - To właśnie dzięki tym umiejętnościom zarabiał na dom. Znamienne, że jeszcze zaledwie tydzień temu, na Jaworowym Szczycie, wręczał blachy przewodnickie nowym przewodnikom...

"Ludzie gór" same dobre słowa mówią też o Piotrze Mędrolu.

- Wspaniały ojciec, dobry kolega, a przede wszystkim prawdziwy taternik - tak Piotra Mędrola wspominają znajomi. Ten 37 - letni nauczyciel wuefu swoją pracę dzielił z rolą ratownika TOPR oraz przewodnika górskiego. Osierocił dwoje dzieci .

- Piotrek był wspaniałym człowiekiem - mówi Krzysztof Wiśniowski, zakopiański wuefista, dla którego Mędrol był kolegą po fachu. - Jestem wstrząśnięty tym co się stało. Znałem obu chłopaków. Graliśmy razem w siatkówkę...

W podobnym tonie o Mędrolu wypowiada się także Mirosław Spera, dyrektor gimnazjum, w którym przez ostatnie 7 lat pracował ratownik.

- Jaki był Piotrek? Przede wszystkim niezwykle wszechstronny - mówi Mirosław Spera. - Mało jest ludzi, którzy znajdują czas na pracę, góry, narty a także działalność pedagogiczną. Nigdy nie zaniedbywał także dwójki swoich dzieci. Miał z nimi wspaniały kontakt - dodaje.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska