Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Prałat Czachor władzy się nie boi, a władza szanuje prałata

Wojciech Chmura
Ks. Stanisław Czachor: Mam 84 lata. Na dalszą pracę społeczną brak mi sił. Mogę służyć modlitwą, konfesjonałem i słowem Bożym
Ks. Stanisław Czachor: Mam 84 lata. Na dalszą pracę społeczną brak mi sił. Mogę służyć modlitwą, konfesjonałem i słowem Bożym Wojciech Chmura
Sądecki prałat Stanisław Czachor obchodzi 60-lecie kapłaństwa. To wielka osobowość, autorytet życia duchowego i społecznego

Jednym z najpilniej przechowywanych dokumentów w domowym archiwum sądeckiego prałata Stanisława Czachora jest list od kanclerza tarnowskiej kurii ks. Jana Rzepy. „Bądź dumny, dumą bożą, że Opatrzność właśnie Ciebie wybrała do przeprowadzenia rzeczy wielkich” – pisze w nim kanclerz. „Historia oceni rolę jakąś Ty spełnił. Pomocy bożej Ci nie braknie, choć pewne sytuacje zdają się przerastać siły naturalne. O jedno Cię proszę Stasieńku. W tym wszystkim nie szukaj siebie, bądź gotów znieść wszystko, byle tylko sprawa boża triumfowała.”.

Wysokiej rangi urzędnik kurii napisał ten list do świeżo wyświęconego kapłana w 1958 roku. To dowód intuicji, że rzeczony „Stasieniek” będzie niepospolitą postacią Kościoła tarnowskiego. – Wracałem do tego listu wiele razy w trudnych chwilach, bo jest proroczy, a z drugiej strony pełni rolę drogowskazu, jak postępować, na kim polegać, komu się oddać w opiekę – podkreśla kapłan.

Uroczyste obchody 60-lecia kapłaństwa prałata Czachora z udziałem władz miasta i reprezentacji różnych lokalnych instytucji i organizacji, stały się okazją do przypomnienia długiej listy odznaczeń i dyplomów, jakimi honorowano sądeckiego duszpasterza, wieloletniego proboszcza parafii św. Kazimierza w ciągu 46 lat posługi kapłańskiej w Nowym Sączu. Na czołowym miejscu wśród tych wyróżnień są tytuły: Człowieka Roku 1994, Zasłużonego dla Ziemi Sądeckiej, Honorowego Obywatela Nowego Sącza (2005 r.) i przyznane przez starostę Złote Jabłko Sądeckie.

Rachunek sumienia

Skryty w domowym zaciszu, od 2001 roku przebywający na emeryturze, ksiądz Stanisław Czachor, miał kilka dni, żeby ochłonąć po jubileuszowych splendorach, jakie mu zgotowali sądeczanie. Ma teraz czas, by ze swojego duszpasterzowania i społecznej roli w mieście zrobić swoisty rachunek sumienia.

– Byłem zawsze wyczulony na biedę, bo doświadczyłem jej w czasie hitlerowskiej okupacji, dlatego bardzo wcześnie postawiłem na rozbudowę sądeckiego Caritasu – przypomina prałat. – A w nim stołówka dla ubogich, grupa lekarzy nadziei przyjmujących za darmo, apteka darmowych leków, szkoła logopedyczna, księgarnia katolicka, z której dochód przeznaczony był na dofinansowanie posiłków dla dzieci. No i hospicjum domowe z myślą, że przekształci się w stacjonarne – wylicza ksiądz Czachor.

Był także ojcem duchowym założycielem, lub patronem licznych stowarzyszeń, które powstały w rejonie parafii oraz wielu inicjatyw społecznych. To, między innymi Klub Inteligencji Katolickiej, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Stowarzyszenie Nauczycieli Katolickich, grupy inicjatywne prawników i pracowników służby zdrowia. Stowarzyszenie Młodzieży Katolickiej, znany daleko poza Sączem z bogatych programów Tydzień Kultury Chrześcijańskiej, imprezy sportowe i festyny.

Dochód z jednego procenta pomógł zakupić pierwszy tomograf komputerowy dla sądeckiego szpitala. Stanisław Czachor był opiekunem i przewodnikiem duchowym dla środowisk kombatanckich, w tym dla Sybiraków. Wielokrotnie organizował konwoje pomocowe dla Polaków na Wschodzie.

– Nie wiem, jak ja temu wszystkiemu potrafiłem podołać. Bez bożej pomocy i wsparcia wielu osób nie dałbym rady – podkreśla jubilat. – Ale też na drodze życia napotykałem ludzi wielkiego serca, szczodrych darczyńców, takich jak choćby Andrzej Ślusarek, czy zaprzyjaźnione firmy: Fakro, Newag, Carbon, czy Prospona – ksiądz wykorzystał okazję na wspomnienie życzliwych sponsorów.

Polityczne trzy grosze

Jedni o prałacie Czachorze mówią z entuzjazmem, inni są mu niechętni. Być może przez to, że lubił wtrącać swoje trzy grosze w lokalne rozgrywki polityczne. Z jego zdaniem zawsze liczyły się władze miasta, a od poparcia kapłana zależało wiele karier politycznych. Prałat Czachor dziś na te słowa uśmiecha się lekko pod nosem.

Jeśli ktoś spyta, skąd mam w Sączu autorytet, to mu odpowiem, że przede wszystkim z ciężkiej pracy, wierności Bogu i ideałom moralnym

– mówi dobitnie. – Nigdy nie dałem się skusić wymówce, że mi się nie chce, że nie dam sobie z czymś rady. Nie odmówiłem pomocy. A politykom mówiłem w oczy, jeśli źle postępowali, bo zawsze byłem wrażliwy na Polskę, na uczciwość.

W jednym ze swoich kazań stwierdził: „Z trudnego doświadczenia, które nosi nazwę Polska można wydobyć lepszą przyszłość pod warunkiem zachowania godności ludzkiej”. Dziś pytany o przyszłość w świecie degradujących się wartości odpowiada: – Bóg zatriumfuje. Wierzę w to tak bardzo, jak głęboko wierzę w Boga...

U źródeł tej wiary i powołania kapłańskiego stanął w pierwszych latach po II wojnie światowej proboszcz rodzinnych Niedzielisk pod Brzeskiem, ks. Józef Barszcz. – Grupę ministrantów, do której należałem uczył historii i języków obcych. Do kapłaństwa pociągnął oprócz mnie jeszcze czterech chłopaków – wylicza prałat. On sam w Nowym Sączu wychował siedemnastu przyszłych duszpasterzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska