Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zuzannie z łukiem do twarzy

Ewelina Skowron
Ewelina Skowron
Zuzanna Strojny od kilku miesięcy jest łuczniczką w Bractwie Rycerskim Kasztelanii Sandeckiej. Już jako mała dziewczynka wyjeżdżała z rodzicami na pokazy rycerskie do Malborka.

- Od dziecka rozczytywałem się w powieściach historycznych - mówi Piotr Radzik, student ze Starego Sącza. - Karol Bunsch był jednym z moich ulubionych autorów. Jego wielotomowy cykl powieściowy znany jako "Powieści Piastowskie" chłonąłem już jako uczeń piątej klasy.
Jak podkreśla Piotr Radzik jego fascynacje historią podsycał nauczyciel z podstawówki Andrzej Nicpoński. Pedagog zamiast serwować uczniom suche fakty na temat dat i wydarzeń przynosił na lekcje oryginalną broń z okresu I i II wojny światowej. - Opowiadał historie związane z bronią. Wtedy zrozumiałem jak wiele tajemnic może kryć w sobie kawałek metalu. Nie przypuszczałem jeszcze, że kiedyś sam będę walczył z użyciem repliki broni, dużo starszej od tej, jaką widziałem na lekcjach.
Zbroję montował w garażu
Pięć lat temu Piotr Radzik po raz pierwszy zobaczył walkę rycerzy z Bractwa Rycerskiego Kasztelanii Sandeckiej. - Byłem wtedy z tatą na Festiwalu Muzyki Dawnej w Starym Sączu - wspomina Piotr Radzik. - Po walce zapytałem, czy i ja mogę przystąpić do Bractwa. Nie było z tym problemu. Musiałem tylko sprawić sobie strój.
Ubiór, w którym dzisiaj Piotrek występuje przed publicznością powstał w garażu jego taty. - Musieliśmy tworzyć go metodami średniowiecznymi - wyjaśnia starosądeczanin. - Części stalowe były kształtowane na bukowym klocu, łączyliśmy je nitami.
Już samo kompletowanie stroju było niesamowitą przygodą i wyzwaniem. Musiał sobie uszyć buty na skórzanej podeszwie, postarać się o przeszywalnicę - pikowaną kurtę, która chroni ciało przed strzałami i uderzeniami wroga. Konieczne są bigwanty, czyli elementy zbroi chroniące nogi i oczywiście przyłbica. Prawie taka sama, jaką nosili rycerze w bitwie pod Grunwaldem.
- Pamiętam jak dziś swój pierwszy występ - wspomina Piotr Radzik. - Walczyliśmy o zamek w Nowym Sączu podczas Jarmarku św. Małgorzaty. - Dopiero, gdy musiałem odparować cios przeciwnika, dotarło do mnie, że to, co się dzieje to nie bajka, a rzeczywistość. Nie zapomnę tego skoku adrenaliny, który wówczas poczułem.
Gdy Piotr w pełnym stroju rycerskim stoczył swoją pierwszą bitwę było upalne popołudnie. Miał wrażenie, że się smaży w piecu.
Średniowieczna moda zawróciła jej w głowie
Gdy koleżanki siedemnastoletniej Zuzi Strojnej z Nowego Sącza wybierają się na zakupy do galerii handlowej, ona odkłada każdy grosz na średniowieczną purpurowo-błękitną suknię, którą sobie wymarzyła.
- Chcę ją zamówić w sklepie internetowym - mówi Zuzanna. Z boku suknia ma skórzane paski, które ściągnięte, doskonale podkreślają figurę.
Zuzia od paru miesięcy jest łuczniczką w Bractwie Rycerskim Kasztelanii Sandeckiej. Już jako mała dziewczynka wyjeżdżała z rodzicami na pokazy rycerskie do Malborka.
- Podobały mi się piękne stroje i niepowtarzalna atmosfera tych występów - mówi Zuzia. - Gdy dorosłam, zaczęłam szukać informacji na temat tego, jak kobiety radziły sobie w średniowieczu. Ich siła mnie zafascynowała. Chciałam być taka, jak one - dodaje.
Podczas występów sądeckich rycerzy z bractwa łuczniczka Zuzanna dzielnie broni zamków i twierdz przed najeźdźcami. Inne dziewczyny tańczą, najmłodszych uczą trzymać łuk i celnie wypuszczać strzały. - Podczas wyjazdów staramy się odtworzyć jak najdokładniej życie ludzi w średniowieczu - opowiada Zuzia. Podoba mi się to, że nie możemy używać współczesnych sztućców, jemy z drewnianych misek, a strawę gotujemy w kociołku nad ogniskiem.
Zuzia w przyszłości chciałaby zostać psychologiem. - Mam jednak nadzieję, że zawsze będę miała czas na kontynuowanie mojej pasji - liczy.
Strzela po godzinach urzędowania
Arkadiusz Cycoń z Krynicy na co dzień pracuje w urzędzie gminy w Muszynie. Po godzinach można go jednak spotkać w stroju średniowiecznego łucznika. - Mój pierwszy łuk zrobiłem sobie z leszczyny
- mówi Arek Cycoń. - Podobnie jak broń moich kolegów z bloku, z którymi wtedy bawiliśmy się w Indian. Tylko, że moi koledzy o łuku już dawno zapomnieli, a ja nadal strzelam.
Urzędnik z Muszyny w kunszcie strzelania z łuku ćwiczy się już od czterech lat. Dzięki jego inicjatywie powstała przy UKS Arcus w Krynicy Grupa Łucznicza Dragon. - W tamtym roku byliśmy na pierwszym turnieju łuczniczym - cieszy się Arek
Podkreśla, że łucznictwo to doskonały sposób na to, by choć przez chwilę wyłączyć się z pędu życia. - Dla mnie to nie tylko zabawa, ale sposób na poznawanie historii. Dodatkowo mogę doskonalić moją sprawność fizyczną.
Swój aktualny łuk kupił w sklepie internetowym.
Okazuje się, że w Polsce pojawia się coraz więcej sklepów oferujących średniowieczną broń i stroje z dawnych epok wykonywane tradycyjnymi metodami. Można wybrać zbroję, stroje paradne, suknie i wszelkiego typu broń. Proste, wzorowane na średniowiecznych, łuki kosztują od 150 do około 600 złotych.
- Chłopak, u którego kupiłem łuk jest tak dobry w swoim fachu, że nawet Azjaci zamawiają u niego swoją tradycyjną broń, bo jest lepiej wykonana niż u nich w kraju - mówi kryniczanin.
Gmina przekazała jego Grupie Łuczniczej Dragon z Krynicy grunt w nieodpłatne użytkowanie. Urządzili tam sobie pole do ćwiczeń.
- Sami uprzątnęliśmy działkę, która była dzikim wysypiskiem śmieci i dbamy o nią. Zapraszamy do nas wszystkich pasjonatów - mówi Arkadiusz Cycoń. - Dla najlepszych organizujemy otwarte turnieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska