Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maszkienice. Mieszkańcy nie chcą żwirowni blisko domów [WIDEO]

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Przedsiębiorca z Marcinkowic chce otworzyć duży zakład w pobliżu lasu w Maszkienicach A Zdaniem sporej grupy mieszkańców przyniesie to gminie dużo więcej szkód niż korzyści

WIDEO: Mieszkańcy nie chcą żwirowni blisko domów

Autor: Małgorzata Więcek-Cebula, Gazeta Krakowska

Władysław Gzyl razem z rodziną mieszka w niewielkim domku w Maszkienicach. Spokojnie tu i cicho. Tuż za ogrodzeniem ma piękny las. - To taki nasz raj na ziemi. Z dala od zgiełku wypoczywamy tu po pracy. Zresztą nie tylko my, wiele osób przyjeżdża do Maszkienic, by pospacerować, pobiegać lub pojeździć na rowerze - mówi.

Powtórka sprzed kilku lat

Wszystko to może się jednak zmienić. Jeden z prywatnych przedsiębiorców z Marcinkowic chce uruchomić na tym terenie żwirownię. - To w zasadzie powtórka sprzed kilku lat. Już kiedyś taki pomysł był, ale storpedowaliśmy go, teraz na nowo wszystko się zaczyna - mówi Lucyna Wantuch.

Mieszkańcy boją się, że ten uroczy zakątek zmieni się w plac budowy z pracującymi non stop koparkami. Dariusz Kupiec kilka lat temu kupił w Maszkienicach działkę. Teren ten wybrał nieprzypadkowo, właśnie ze względu na ten spokój i ciszę, a także bliskie sąsiedztwo pięknego lasu.Budowa domu trwa.

- Ale razem z innymi mieszkańcami naszej wioski zastanawiamy się teraz, co nas tu czeka. Bo tego, że będzie huk i smród, jesteśmy pewni - mówi rozgoryczony młody człowiek. Sporo problemów w tej inwestycji widzi też Karol Piwowarski, sołtys wsi.
- Jeśli ten zakład powstanie, nasze życie zmieni się w koszmar. Proszę sobie wyobrazić jadące z dużą predkością olbrzymie ciężarówki wypełnione żwirem , tu nie ma odpowiedniej infrastruktury pod takie przedsięwzięcie - przekonuje gospodarz wioski.

Nie chcą być Borzęcinem

Zdaniem mieszkańców Maszkienic czeka ich taka przyszłość jak ich sąsiadów z wiosek na terenie gminy Borzęcin, obok których przez cały dzień kursują duże samochody ze żwirem. - Konsekwencją tego są popękane domy, rozwalone ogrodzenia i strach przed wyjściem z domu, bo nigdy nie wiadomo, jak skończy się spotkanie z ciężarówką - mówi Władysław Gzyl.

Temat powstania żwirowni pojawił się kilka tygodni temu, gdy jedna z komisji działających przy Radzie Gminy w Dębnie zaproponowała zmianę planu zagospodarowania przestrzennego wsi Maszkienice. Propozycja korekty zakłada możliwość powstania w żwirowni.

Mieszkańcy zareagowali natychmiast. Chcieli się spotkać z inwestorem, ale też wójtem gminy Dębno. Nic z tego jednak nie wyszło. - Wójt zasłonił się obowiązkami, inwestor wogóle nie ma ochoty nam nic tłumaczyć - mówi sołtys.

Mieszkańcy jednak nie odpuszczają, z gospodarzem gminy chcą się widzieć podczas zaplanowanego na poniedziałkowy wieczór spotkania. - Chcemy, żeby nam wyjaśnił, dlaczego forsuje ten pomysł. Poprzedni wójt Grzegorz Brach przez cały czas odmawiał wydania decyzji w tej sprawie, chroniąc czyste środowisko - mówi Władysław Gzyl.

Gmina może zyskać

Wiesław Kozłowski, wójt Dębna, przekonuje, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona, choć przyznaje, że faktycznie jedna z komisji wystąpiła o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. - Wszystko wskazuje na to, że uchwała ta będzie głosowana podczas czerwcowej sesji rady gminy. O tym, czy przejdzie, zdecydują radni - mówi wójt.

Sam w powstaniu żwirowni nie widzi nic złego. - Cenię każdego inwestora, który gotowy jest zostawić pieniądze w gminie. Bez dodatkowych wpływów nic nie jesteśmy w stanie zrobić - mówi. Według samorządowca uruchomienie żwirowni spowoduje, że do gminnego budżetu będzie co roku wpływać ponad 100 tysięcy złotych z podatku.

Ale to jeszcze nie wszystko, wójt przekonuje, że firma zobligowana będzie płacić gminie od każdej wydobytej tony. - To może się okazać całkiem przyzwoity zastrzyk finansowy. Takie pieniądze z powodzeniem wystarczą choćby na remont 100-metrowego odcinka drogi. A potrzeb, jak wiadomo, mamy bardzo dużo - dodaje wójt Dębna.

Większe straty niż korzyści

Według protestujących mieszkańców profity z tytułu uruchomienia żwirowni będą na pewno dużo mniejsze niż szkody. - My z tego nie będziemy mieć nic, co więcej stracimy drogi, bo te, które w tej chwili przebiegają przez teren wioski, nie są przystosowane do tego, by jeździły po nich ciężkie samochody - mówi sołtys Maszkienic.

Co dalej?

Wszystko wskazuje na to, że sprawa powstania żwirowni na terenie Maszkienic zostanie poruszona nie tylko podczas poniedziałkowego spotkania. Będzie o niej mowa też na najbliższej sesji Rady Gminy. Mieszkańcy wioski przekonują, że nie odpuszczą i jeśli radni uchwalą zmiany w planie, będą protestować. Tu chodzi przecież nie tylko o spokój, ale też bezpieczeństwo tak podczas funkcjonowania żwirowni, jak i po jej zamknięciu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska