Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milionowy przekręt na uniwersytecie. Była rzecznik chce poddać się karze

Agnieszka Świderska
Oszustwa na szkodę UEP: Troje oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze
Oszustwa na szkodę UEP: Troje oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze archiwum Polska Press Grupy
Dwie godziny zajęło prokuratorowi odczytanie aktu oskarżenia przeciwko Marlenie Ch. i jej wspólnikom, z którymi wyłudziła prawie milion złotych. Ona to była rzecznik i dyrektor biura rektora Uniwersytetu Ekonomicznego, oni pracownicy i właściciele firm zajmujących się m.in. reklamą.

Przez pięć lat - od 2008 do 2013 roku, uniwersytet zamawiał u czwórki oskarżonych kampanie, materiały i gadżety promocyjne. Zlecała to i kwitowała odbiór Marlena Ch. W rzeczywistości zlecenia były fikcyjne - usługi nigdy nie zostały wykonane, materiały nigdy nie zostały dostarczone. Prawdziwe były jednak pieniądze, które zapłaciła uczelnia.

Czytaj też: Uniwersytet Ekonomiczny: była szefowa gabinetu rektora oszukała uczelnię?

Kto był mózgiem? Jak wyglądał podział zysków z ponad 200 faktur między byłą dyrektor i jej wspólnikami? W jaki sposób udało im się działać przez tak długi czas? Odpowiedź na to ostatnie pytanie jest na fakturach. Opiewały najczęściej na 3 - 5 tys. złotych. Nie były to kwoty, które mogły budzić podejrzenia o skok na dużą kasę.

Jeszcze mniej podejrzeń budziła sama Marlena Ch. Na uczelni niemal od 35 lat, wielokrotnie nagradzana, prawa ręką kolejnych pięciu rektorów - jak określił ją obecny, prof. Marian Gorynia.

Oszustów udało się jednak zdemaskować. Zrobiła kwestor uczelni, która dokładnie dwa lata temu zwróciła rektorowi uwagę na dziwne rozbieżności między fakturami a rzeczywistością. Jej podejrzenia potwierdziła najpierw wewnętrzna kontrola na uczelni, a później prokuratura.

W środę Marlena Ch. przyznała się do winy i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Zrobiła to także dwóch kolejnych oskarżonych - Maciej D. i Bartłomiej G.

Kara, którą zaproponowała dla siebie była rzecznik uniwersytetu to 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 6 tys. złotych grzywny oraz obowiązek naprawienia szkody solidarnie z pozostałą dwójką. W przypadku Macieja D. faktury opiewały na prawie 250 tys. złotych, faktury Bartłomieja G., na 420 tys. złotych. Oni także zaproponowali dla siebie kary w zawieszeniu.

Sąd rozpatrzy ich wniosek na odrębnej rozprawie. Będą musieli ujawnić na niej cały proceder i swoje role w nim. Od spełnienia tego warunku pełnomocnik uczelni, który występuje w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy, uzależnił swoją zgodę na dobrowolne poddanie się przez nich karze.

Niezależnie od tego jaka będzie decyzja sądu, proces i tak będzie toczył się dalej. Dwójka pozostałych oskarżonych nie przyznaje się bowiem do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski