Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w małopolskim Izdebniku zabito w dzieciakach wiarę w demokrację

Robert Szkutnik
Ksiądz Jan Twardowski
Ksiądz Jan Twardowski fot. Czesław Czapliński/FOTONOVA
Wybory podzieliły Izdebnik, wieś liczącą ok.2 tys. mieszkańców. W kampanii wyborczej zmieniono zasady liczenia głosów, a kandydata, który wygrał, utrącono. Dzieci dostały gorzką lekcję "demokracji".

Izdebnik. Wioska położona przy drodze krajowej nr 52 Kraków - Bielsko, w gminie Lanckorona. Mimo że to największa wioska w gminie, na co dzień niewiele się tutaj dzieje. No, chyba że rozbije się samochód i strażacy muszą interweniować, wtedy jest o czym mówić. Ale ostatnio mieszkańcy mają inny temat do rozmów. To wybory.

Nie, nie chodzi o te krajowe, w których wybiera się prezydenta ale o... wybory patrona tutejszej szkoły, największej w gminie.
Z pozoru niekontrowersyjna decyzja o tym, kto będzie wzorem do naśladowania w szkole i czyje imię będzie ona nosić, stała się zaczynem awantury, w której musiał interweniować wójt, policja i kuratorium oświaty. W której są ofiary...

Ordynacja wyborcza

Wybory patrona szkoły miały być proste; kilka punktów regulaminu, wyniki i radość z dobrze wykonanego zadania.
We wrześniu ubiegłego roku na zebraniu rady pedagogicznej przedstawiono zasady wyboru patrona. Poznali je też zainteresowani; uczniowie i rodzice. Czyli dochowano wierności zasadom demokracji.

Dodajmy, że prawo nie określa, jak takie wybory przeprowadzić. Każda szkoła ustala je na swój sposób. Trzeba spełnić tylko jeden warunek. Ma to być wspólny wniosek trzech organów szkoły; samorządu uczniowskiego, rady rodziców i rady pedagogicznej.

Zanim te ciała wystosują wniosek do rady gminy, trzeba wybory przeprowadzić. Dlatego w Izdebniku ustalono procedury głosowania. Miała w nich wziąć udział cała szkolna społeczność - w punkcie 9 zasad wyboru patrona zapisano ponadto, że "uczniowie oddadzą głos na jednego z kandydatów". Głosowanie miało być tajne.

Kandydaci

Dzieciom bardzo się ta idea wyboru patrona spodobała. Tym bardziej że same musiały przygotować informacje o sylwetkach ewentualnych patronów i przedstawić je na forum szkoły. Pomysły były różne, ale w końcu ustalono, że kandydatów na patrona szkoły będzie czterech: król Jan III Sobieski, Stanisław Dwernicki - założyciel szkoły, św. Franciszek, ks. Jan Twardowski. Faworytem dyrekcji szkoły od początku był biedaczyna z Asyżu.

Dlaczego św. Franciszek? - Bo jest postacią uniwersalną, piękną, akceptowaną przez wszystkich, nie tylko w świecie chrześcijańskim. To wzór cnót - mówi Agnieszka Pachoń, dyrektorka szkoły. Jak mówią rodzice, już w czasie prezentacji kandydatów dochodziło do nieczystej walki. - Dwernickiemu, który założył szkołę ponad 100 lat temu, zarzucano np. brak życiorysu. Psy wieszano też na ks. Twardowskim, chociaż dzieciom bardzo się jego wiersze i jego postać podobały - mówi jedna z matek, która jednak nie chce się przedstawić.

Atmosfera we wsi jest tak zła, że nasz dziennikarz musi spotykać się z rodzicami tak, by nikt z dyrekcji szkoły nie dowiedział się, z kim rozmawiał. Boją się, że ich pociechy zostaną za ich odwagę cywilną ukarane.

Wygrywa nie ten ...

Jak mówią nauczyciele i rodzice, z głosowaniem miały problem najmłodsze dzieci, które nie bardzo wiedziały, na kogo i jak mają głosować. Z pomocą szybko pośpieszyli im pedagodzy, którzy twierdzili, że należy głosować na św. Franciszka. - Było też tak, że nauczyciele osobiście stawiali znaki przy nazwisku kandydata podczas głosowania - mówi rozmówca. Mimo takich podpowiedzi, dzieci starsze - gimnazjaliści, przeważyli szalę głosów. Wygrał ksiądz poeta.

Jednak wyników nie ogłoszono od razu. O tym dzieci dowiedziały się dopiero następnego dnia po południu i to bez podawania liczby głosów oddanych na poszczególnych kandydatów. Podobno dyrektorka miała powiedzieć do dzieci: - Jak sobie wybraliście takiego patrona, to nie będziecie mieć żadnego - mówi nasz informator.

Aby zdobyć potrzebne głosy, dyrekcja w dziesięć dni po opublikowaniu w internecie pierwotnego regulaminu - zmieniła go.
W pkt. 9 zapisano, że w wyborach swój głos oddadzą: uczniowie, nauczyciele, pracownicy oraz rodzice. Dyrekcja przeprowadziła wybory wśród nauczycieli i całego personelu szkoły, czyli także sprzątających i kucharek, również z przedszkola. Zespół Szkół to 330 dzieci. Składa się on z przedszkola, szkoły podstawowej i gimnazjum. - Poszczególne osoby głosowały pod presją zwolnienia z pracy - mówią rodzice.

Mimo że wśród pracowników św. Franciszek wygrał z księdzem Twardowskim 25 do 14, to nadal brakowało mu głosów do ostatecznego zwycięstwa. Wówczas przewodnicząca rady rodziców zwołała zebranie. - Przyszła na nie dyrektorka z księdzem i zdyskredytowała księdza Twardowskiego. Nakazała też przeprowadzić głosowanie. Mimo że nie było większości członków rady, a powinna być co najmniej połowa z nich. Rada rodziców liczy 42 osoby, a przyszło tylko 16 osób - mówią rodzice.

- To była jedna wielka manipulacja. Wystarczy powiedzieć, że w komisji skrutacyjnej była pani, która jest równocześnie pracownikiem szkoły i członkiem rady rodziców. Głosowała więc dwa razy - mówią rodzice. Ostatecznie wygrał wymarzony kandydat dyrekcji - św. Franciszek, stosunkiem głosów 102 do 90.

Kowal zawinił, Cygana powiesili

Uczennica, przewodnicząca samorządu uczniowskiego, o tym, co działo się w jej szkole, chciała poinformować wójta gminy. Ale nie zdążyła wysłać pisma. - Nie zdążyła, została odwołana - mówią zdenerwowani rodzice. - Nie tylko miała czelność napisać do wójta, ale też zbierała pod listem podpisy - mówi jedna z matek.

W efekcie wzorowa uczennica dostała wpis z uwagą do dziennika i zakaz wyjazdów na wycieczki szkolne. Została też zawieszona w prawach ucznia. Jak przyznaje dyrektorka szkoły, "przewodnicząca samorządu została jednogłośnie odwołana ze swojej funkcji przez swoich kolegów i koleżanki z samorządu ze względu na sugerowanie sfałszowania wyborów, nad których przebiegiem czuwał samorząd uczniowski".

Swoją decyzję i sprostowanie w tej sprawie odczytano na apelu szkolnym wszystkim uczniom. Uczennica musiała publicznie złożyć samokrytykę. - Posądzenie zatem o manipulowanie kogokolwiek przy wyborach jest bezpodstawne - wyjaśnia dyrektorka.

Wójt broni demokracji

Informacja o dziwnych wyborach jednak dotarła do wójta. - Mieszkańcy, także ci najmłodsi, oburzeni są tym, co się dzieje, piszą do mnie listy. Proszą o interwencję - przyznaje Tadeusz Łopata, wójt Lanckorony. - Takich skarg na dyrektorkę mam tu więcej, dlatego zdecydowałem się zawiesić panią dyrektor w obowiązkach - mówi Tadeusz Łopata, wójt gminy Lanckorona. Wójt przypomina, że szkoła powinna być także miejscem nauki demokracji. - A tu doszło do zaprzeczenia tych wartości - podkreśla.

Wójt zapowiedział, że sprawa wyboru patrona będzie musiała zostać przemyślana jeszcze raz. Teraz dyrektorka ma czas, żeby się wytłumaczyć . - Atmosfera w szkole i we wsi jest tak napięta, że obawiałem się, aby jakieś dziecko nie popełniło samobójstwa - mówi wójt.

W kuratorium oświaty nie chcą komentować wypadków. W szkole w Izdebniku też. - Pani dyrektor nie ma. Telefonu i adresu panu nie dam, bo jest ochrona danych - mówi Ewa Markiewicz, wicedyrektor szkoły. To ona jest opiekunką samorządu uczniowskiego.

- Najbardziej żal mi dzieci. Zabito w nich wiarę w demokrację i uczciwość dorosłych. Widzę, że coś w nich pękło - dodaje jeden z nauczycieli z Izdebnika.

Grupa rodziców przychylnych dyrektorce w niedzielę wyborczą opodal kościoła zbierała podpisy w jej obronie. Ktoś wezwał policję. Ta nikogo nie złapała. - Ja też się podpisałem, bo nie wierzę, że doszło do manipulacji - mówi Marek Kwaśnica, prezes OSP w Izdebniku. Dodaje, żesam jest za św. Franciszkiem. Przyznaje jednak, że sprawa patrona podzieliła wieś.

Epilog

-Nie jesteśmy przeciw św. Franciszkowi, ale nie podoba nam się sposób w jaki potraktowano niewinne dzieci - mówi grupa rodziców. Niektórzy przypominają, że przed 8 laty chciano już wybrać patrona dla szkoły i że wieś też się podzieliła. Jedni optowali za AK, inni za Wincentym Borończykiem z Izdebnika, 17-letnim gimnazjalistą, legionistą, który poległ w bitwie pod Konarami. Wójt zdecydował, że rada gminy na razie nie będzie głosować nad przyznaniem szkole patrona.

***

Izdebnik
W Izdebniku znajdowała się kiedyś, słynna na całą Galicję i resztę Austro-Węgier, wytwórnia alkoholi gatunkowych. Była nazywaną fabryką wódek zdrowotnych, a jej produkty to powszechnie znane jarzębiaki. Założycielem tej firmy był przedstawiciel cesarskiego rodu Habsburgów - arcyksiążę Rainer. W latach trzydziestych XX w. fabryka, jak i cały klucz majątków ziemskich (Izdebnik, Zakrzów, Jastrzębia), zostały zakupione przez Zygmunta Lewakowskiego, senatora II RP.

Czym chwali się Izdebnik
We wsi znajduje się kościół św.Małgorzaty z lat 1838-41 oraz budynek dawnej poczty z przełomu XVIII i XIX wieku. Budynek ten jest jednym z najstarszych zachowanych tego typu obiektów w Polsce.

***

Franciszek z Asyżu nazywany Biedaczyną z Asyżu (ur. 1181 lub 1182 w Asyżu, zm. 3 października 1226 w Porcjunkuli koło Asyżu) - założyciel zakonu franciszkanów, a pośrednio także klarysek i tercjarzy, misjonarz, mistyk średniowieczny, stygmatyk, święty Kościoła katolickiego, uważany za prekursora ekologii. Franciszek z Asyżu został ogłoszony świętym 16 lipca 1228 roku przez swego przyjaciela, papieża Grzegorza IX (wcześniej kard. Ugolino), wcześniejszego opiekuna zakonu.
13 marca 2013 roku św. Franciszek stał się patronem kardynała Jorge Maria Bergoglia, który jako pierwszy w historii przyjął po wyborze na papieża imię Franciszek. Polskie sanktuarium św. Franciszka znajduje się w Miejskiej Górce koło Rawicza.

***

Jan Twardowski (ur. 1 czerwca 1915 , zm. 18 stycznia 2006) - ksiądz katolicki, prałat honorowy Ojca Świętego, poeta. To z jego wiersza dedykowanego Annie Kamieńskiej pochodzi słynne zdanie: ,,Śpieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą". W czasie II wojny światowej, podczas której zaginął cały jego wcześniejszy dorobek poetycki, był żołnierzem Armii Krajowej, uczestniczył w powstaniu warszawskim. Wskutek przeżyć wojennych, w tym zniszczenia jego domu rodzinnego, w 1943 r. postanowił zostać księdzem. Od 1959 r. do emerytury był rektorem kościoła sióstr Wizytek w Warszawie, gdzie głosił kazania dla dzieci, którym zadedykował m.in. zbiory: Zeszyt w kratkę oraz Patyki i patyczki. Był również wykładowcą i wychowawcą kilku pokoleń kleryków. Nazywano go współczesnym św. Franciszkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska