Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karniowice. Kurhan się sypie. Coraz mniej osób decyduje się tam na pochówek

Magdalena Balicka
Na zabezpieczenie kopca grobowego w Karniowicach potrzeba przeszło pół mln zł. Część parafian chce odwołania proboszcza, oskarżając go o blokowanie remontu kurhanu.

Budowa karniowickiego kurhanu zakończyła się w 2003 r. Od tego czasu pochowano w nim urny z prochami zaledwie 30 osób. Ani jednej metodą tanatopraksji (zabieg mumifikujący ciało), jak było w zamyśle nieżyjącego już ks. Stanisława Fijałka, twórcy i pomysłodawcy nietypowej budowli.

Na zabezpieczenie kurhanu potrzeba co najmniej pół miliona złotych. Ze składek parafian nie ma szans, by uzbierać taką kwotę. Nic dziwnego, że coraz mniej osób decyduje się chować swych bliskich w kopcu. W minionym roku odbyły się tylko trzy pochówki. W ciągu 12 lat było ich łącznie 30. Ludzie boją się, że z czasem budowla całkiem się zawali.
Kurhan podzielił wieś. Część miejscowych winą o brak pieniędzy na remont budowli obarcza obecnego proboszcza parafii w Karniowicach - Dulowej. Napisali nawet pismo do krakowskiej kurii z prośbą o zmianę proboszcza.

- Nie interesuje go los kurhanu. Mówi o tym otwarcie. Choć uruchomiony jest specjalny fundusz, gdzie można zbierać datki, wpływają tylko małe sumy - mówi Dominik Maciej, opiekun kurhanu. Uważa, że gdyby ksiądz promował tę inwestycję byłoby znacznie lepiej. - Tak, jak za poprzednika obecnego proboszcza, który tu był po ks. Fijałku - precyzuje. Dodaje, że pod listą o zamianę proboszcza podpisało się ponad 70 miejscowych.

Wśród nich pani Janina, której leży na sercu los kurhanu.
- To największa perełka naszej wsi, ale też całego regionu. Świętej pamięci ks. Fijałek był niezwykłym człowiekiem i sam z naszą pomocą stworzył ten obiekt. Nie możemy tak tego zaprzepaścić - zaznacza kobieta. Wtóruje jej Anna, inna mieszkanka wsi. W kurhanie leży jej dziadek. - Życzył sobie spocząć w tym grobowcu. Zawsze powtarzał, że z prochu powstał i w proch chciał się obrócić - przekonuje kobieta. Sama także liczy, że spocznie w krypcie obok dziadka.
Konstrukcja kopca zaczęła się sypać dwa lata temu. Ziemia zaczęła pękać i zsuwać się, a materiał, którym oklejono szkielet konstrukcji, uległ przetarciu i odsłonił wielki żelbetowy balon. Udało się zebrać ok. 50 tys. zł na specjalne płótno, którym go oklejono. Wciąż brakuje jednak pieniędzy na obłożenie go kamieniem, zabezpieczenie siatką, wzmocnienie oponami i zasypanie ziemią.

Ksiądz Krzysztof Matuszyk, proboszcz parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Karniowicach - Dulowej przyznaje, że kurhan był nietrafionym pomysłem. - Generuje tylko koszty i nie spełnia funkcji, jaką miał spełniać - komentuje proboszcz. Nie wierzy, że uda się zebrać odpowiednią kwotę na odbudowę kopca. - Mało kto chce, by jego rodzina tu spoczęła - dodaje. Na temat listu w sprawie jego przeniesienia nie chce się wypowiadać. - Fundusz na rzecz kurhanu istnieje i każdy może wpłacać tam pieniądze. To, że wpływają małe kwoty, nie jest zależne ode mnie - ucina.

Ksiądz Robert Nęcek, rzecznik krakowksiej kurii, tematem problemów karniowickiego kurhanu wydaje się zaskoczony. W piątek podczas rozmowy telefonicznej z dziennikarzami "Gazety Krakowskiej" obiecał przyglądnąć się sprawie. Potem do środy był niedostępny. Taką samą deklarację, że zainteresuje się kopcem składał prawie dwa lata temu, gdy pisaliśmy o potrzebie zabezpieczenia konstrukcji. Zadeklarował, że gdy tylko otrzyma od parafii z Karniowic oficjalne pismo opisujące problemy budowli oraz listę potrzeb, wraz z przełożonymi zastanowi się nad finansowym wsparciem.
- Niestety, minęło sporo czasu, odkąd wysłaliśmy list do kurii i nie otrzymaliśmy ani jednej złotówki - wyznaje ze smutkiem Dominik Maciej. Boi się, że kwestia zmiany proboszcza także pozostanie bez echa.
- Jedyna szansa w sponsorach, którym na sercu leży dzieło księdza Fijałka - dodaje ze smutkiem opiekun kurhanu. A

FAKTY

Budowa kurhanu rozpoczęła się w 1999 roku, a ukończyła w 2003 r.
Kopiec ma 26 metrów średnicy i 15 metrów wysokości. Do jego budowy zużyto niemal 600 ton stali. Żelbetowe ściany ukryto pod warstwą ziemi, która z czasem porosła trawą. Budowa kurhanu rozsławiła niewielką karniowicką parafię w całej Polsce. Wszystko za sprawą charyzmatycznego ks. Stanisława Fijałka, który przekonywał wiernych, że od tradycyjnego grzebania zmarłych w ziemi lepsza jest tanatopraksja, czyli zabieg mumifikujący ciało po śmierci, który podpatrzył w Chicago. Właśnie ten pomysł wzbudził najwięcej kontrowersji.

Nikt nie został jeszcze zmumifikowany
We wnętrzu kurhanu oprócz 2500 krypt na trumny jest dodatkowo 5000 miejsc na urny. Aktualnie 30 zmarłych pochowanych jest w ten drugi sposób w Karniowicach. Miejsce w tamtejszym kopcu dla trumny kosztuje ok. 500 złotych, a urny - ok. 200 złotych. Dla porównania cena tradycyjnego pochówku na cmentarzu to ok. 3 tys. zł plus ok. 1000 zł - trumna.

Kurhan otwarty jest w niedziele i święta. Poza tymi dniami trzeba się umawiać.
Kurhan jest otwarty w każdą niedzielę i święta w godz. od 15 do 18 (od 31 marca do 1 października) i od godz. 13 do 15 (od października do 31 marca). By wejść do jego wnętrza w innym terminie, trzeba się umowić, dzwoniąc albo do opiekuna Dominika Macieja (tel. 607 504 077 ) lub księdza proboszcza Krzysztofa Matuszyka (tel. 608 420 324).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska