Kim są "czyściciele kamienic" i kiedy pojawili się w Poznaniu?
Tadeusz Dziuba: Mianem czyścicieli kamienic - a więc mianem bardzo obrazowym - określa się ludzi, którzy zmuszają lokatorów do wyprowadzki z mieszkań, stwarzając okoliczności skrajnie utrudniające ich życie albo wręcz uniemożliwiające bytowanie w mieszkaniach. Z tego, co wiem, przeważnie są to ludzie specjalnie najęci, rzadziej właściciele kamienic. Pojawili się w latach 90., głównie w dużych miastach.
Zobacz też: Czyściciele kamienic w Poznaniu: Ściana "sama się rozebrała"
W jaki sposób i czy w ogóle obecne prawo chroni lokatorów?
Tadeusz Dziuba: Lokatorzy mogą dochodzić swoich praw, ale są to postępowania długotrwałe, a więc wiążące się z długotrwałym znoszeniem agresji w postaci np. braku wody czy gazu, wszechobecnego i uciążliwego brudu na klatkach schodowych i piwnicach, braku ogrzewania itp. Dziś walka z czyścicielami kamienic wymaga szczególnej determinacji, na którą niewielu może sobie pozwolić. Lokatorzy poddani agresji czyścicieli kamienic nie mają dziś instrumentów do szybkiego przywrócenia stanu początkowego. Przykładowo, przywrócenia go w ciągu miesiąca lub kilku tygodni. Inaczej mówiąc, w istocie prawa lokatorów poddanych agresji czyścicieli kamienic nie są realnie chronione.
Czy czyściciele kamienic powinni odpowiadać karnie za metody pozbywania się lokatorów?
Tadeusz Dziuba: Działania ich można przyrównać do zamachów na zdrowie, a nawet życie, w celu wymuszenia na napadniętych haraczu lub określonych zachowań. Natura działań czyścicieli kamienic jest więc przestępcza. Dla mnie jednak ważniejsze jest to, by w omawianych sytuacjach lokatorzy mogli się błyskawicznie i skutecznie obronić, oczywiście korzystając ze służb państwowych, takich jak inspekcja nadzoru budowlanego, policja, prokuratura i sądy. Gdy będzie to możliwe, zniknie praktyka tzw. czyszczenia kamienic. Obecnie nie jest możliwa szybka i skuteczna ochrona przed agresją czyścicieli, czego zasięg jest już znaczny.
Zatem jakich narzędzi do walki z nimi brakuje?
Tadeusz Dziuba: Właśnie takie narzędzie miała stworzyć ustawa, której projekt wniosłem dwa lata temu. Ale uwaga: odnosił się on tylko do jednej formy nękania, mianowicie odcinania od dostaw bieżącej wody. Projekt przewiduje następującą sekwencję działań: powiadomiona inspekcja nadzoru budowlanego stwierdza, że nie przyczyny techniczne, lecz złośliwe działania są przyczyną odcięcia od wody, więc informuje o tym prokuratora, który z kolei po potwierdzeniu takiej sytuacji występuje do sądu z wnioskiem o sądowy nakaz przywrócenia dostawy wody, jednocześnie żądając tzw. zabezpieczenia powództwa, czyli natychmiastowego przywrócenia dostawy wody.
Zobacz też: Czyściciele kamienic w Poznaniu wciąż czują się bezkarni
Jakie były losy tego projektu?
Najpierw projekt czekał osiem miesięcy na tzw. pierwsze czytanie, potem ponad siedem na stanowisko rządu, które było negatywne, a po miesiącu specjalnie powołana podkomisja zarekomendowała komisji sejmowej odrzucenie projektu. Komisja sejmowa, o dziwo, nie przyjęła sprawozdania i nakazała podkomisji zastanowić się nad możliwością uchwalenia przepisów ochronnych, lecz nie wskazała kierunku prac. Na najbliższym posiedzeniu Sejmu zaproponuję komisji rozwiązanie zmodyfikowane. Można powiedzieć, że piłka jest ciągle w grze, więc, póki co, niech nadzieja nas nie opuszcza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?