Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Rudy" zgwałcił 13-latkę pod Krakowem. Po odsiadce trafi do zamkniętego ośrodka

Artur Drożdżak
Fot. Archiwum
Za gwałt na nieletniej dziewczynie 24-letni Łukasz W. usłyszał prawomocny wyrok sądu: osiem i pół roku więzienia

Życie nie rozpieszczało 24-letniego Łukasza W. Urodził się w Nowym Sączu, a wychowywał w niedużej miejscowości pod Krakowem. Ale "wychowywał" to za dużo powiedziane, bo dzieciństwo i młodość spędził w domu dziecka. Ojciec pojawiał się raz na rok lub rzadziej, a matka piła na umór i tylko rodziła kolejne dzieci.

Jak krótko można opisać Łukasza W.? Ma 180 cm wzrostu, waży 75 kg, karany za pobicie, pseudonim "Rudy". Zdarzały mu się napady wściekłości. Skłonność do agresji wyniósł z domu dziecka. Dlatego po jego opuszczeniu znalazł sobie dziewczynę i odwiedzał ją, by "się uspokoić". Nerwów dostaje, gdy ktoś posądzi go o coś, czego nie zrobił lub gdy wypije trochę wódki. Alkohol sączy może ze trzy razy w miesiącu i wówczas zdarza mu się być agresywnym. Nie pamięta, by tak właśnie było 8 czerwca 2013 roku, ale inaczej mówi jego ofiara.

"Rudy" i małolaty
Opis zdarzenia na razie nie jest ważny. W tym miejscu warto jedynie zaznaczyć, że Łukasz W. chętnie kumplował się z miejscowymi małolatami. Lubił z nimi pogadać, powłóczyć się po okolicy, usiąść przy ognisku i wypić piwko. Oni też go lubili, bo był pełnoletni i gdy go poprosili to kupował im w sklepie alkohol. Sprzedawczyni nigdy nie pytała go ile ma lat i bez uwag wydawała butelki wódki, wina lub piwa. Łukasz W. częstował nim wtedy małolatów. Bywało, że fundowali mu alkohol za tę przysługę i że był taki dla nich uczynny.

Tak było też tamtego czerwcowego popołudnia. "Rudy" dołączył do trojga małolatów, wśród których była Beata. Kupił w sklepie 0,7 litra wódki oraz karton soku pomarańczowego. Usiedli nad rzeką i robili sobie drinki. W godzinę butelka była pusta. Beata, 13-letnia uczennica pierwszej klasy gimnazjum, po raz pierwszy widziała wtedy Łukasza W. Jakoś nie przypadł jej do gustu, bo był 10 lat starszy.

W tym samym czasie, po drugiej stronie rzeki odbywała się konkurencyjna impreza innych małolatów, którzy raczyli się wódką. Butelkę 0,7 litra kupił im wcześniej nie kto inny jak właśnie Łukasz W.

W końcu obie grupy postanowiły się połączyć. Trochę było przy tym dąsów, bo jak to bywa u małolatów, nie wszyscy się lubili. Jedna dziewczyna odbiła niedawno chłopaka innej. Jeden z małolatów był zazdrosny, a kolejny nie chciał pić wódki. Nagle pojawiła się matka, która szukała swojego syna i sprawdzała, czy chłopak z nimi nie podpija. Zdążył jednak uciec wcześniej. Jedna z dziewczyn zataczała się i wymiotowała, bo nie była przyzwyczajona do takiej ilości alkoholu, więc ktoś życzliwy zawiadomił jej ojca, by odebrał pijaną. Towarzystwo zaczęło się rozchodzić, bo impreza była średnia.

Niespodziewany atak
Jako ostatnia chciała odejść Beata, ale Łukasz W. do tego nie dopuścił. Niespodziewanie pociągnął ją za rękę i uderzył pieścią w twarz. Oboje siedzieli na rurach ciepłowniczych i na skutek silnego ciosu dziewczyna straciła równowagę. Upadła brzuchem na rury. Chciała odepchnąć napastnika, ale on ściągnął jej spodnie i majtki. Dziewczyna miała nogi zaklinowane między rurami i nie mogła się uwolnić. Łukasz W. wykorzystał bezbronność ofiary i dokonał gwałtu.

W tym samym czasie na pobliski parking przyjechał ojciec innej dziewczyny i zabrał ją do domu. Troje małolatów postanowiło wtedy wrócić na miejsce imprezy. Z daleka zobaczyli, że Łukasz W. gwałci Beatę. Słyszeli, że dziewczyna wzywa pomocy, ale nie reagowali. Wiedzieli, że mężczyzna bywa agresywny po alkoholu. Ze strachu nie pomogli Beacie.


Świadkowie gwałtu

Pobiegli za to do pobliskiego domu Łukasza W. i oznajmili członkom jego rodziny, że "gwałci Beatę". Jego siostry szybko pojawiły się na miejscu i zobaczyły na własne oczy wyczyn brata.

Przybiegł tam jeszcze jeden małolat i krzyczał do Łukasza W., czy wie, że "Beata ma 13 lat i by ją zostawił w spokoju". W sumie sześć osób przez pewien czas obserwowało jak dokonuje on gwałtu, ale Łukasz W. nic sobie z tego nie robił.
- Idzcie stąd - rzucił tylko do zebranych. W końcu przestał i wrócił do domu z siostrami.
Beatę pozostawiono samą sobie. Zapłakana mówiła, że nie wie gdzie mieszka, więc koledzy wskazali jej drogę, ale nie odprowadzili już jej do domu. Dziewczyna telefonicznie poprosiła siostrę o pomoc. Mówiła, że "Rudy" ją uderzył i że wszystko ją boli. Siostra zorientowała się, że Beata została zgwałcona i że piła alkohol.

- Dwa kubki - nie kryła 13-latka. Powiedziała, kto jej to zrobił i gdzie doszło do gwałtu. Trafiła do szpitala, a Łukasz W. do aresztu. W chwili ujęcia miał 1,3 promila alkoholu we krwi.

Sama tego chciała
Chłopak nie przyznał się do dokonania gwałtu i zaprzeczał, by odbywał stosunek z Beatą. Twierdził, że ma dziewczynę pod Wieliczką, więc gdyby chciał seksu to właśnie do niej by poszedł. Opowiadał, że Beata już w trakcie imprezy się do niego przytulała i sama chciała zbliżenia, ale nie był tym zainteresowany.

Na sali rozpraw nieco zmienił wersję wydarzeń. Twierdził bowiem, że faktycznie gdy wszyscy odeszli to całował się z Beatą. Zeznał ponadto, że pociągnęła go wówczas za spodenki, które zsunęły mu się do kolan. Co więcej, położyła się na rurach więc uznał, że to zachęta i wówczas odbyli stosunek za jej pełnym przyzwoleniem. Speszył się, gdy pojawili się świadkowie. Zaprzeczał, by Beata się wyrywała i że ją uderzył. Jak mówił, nie wiedział ile ona ma lat, bo tamtego dnia przecież dopiero się poznali.

Matka ma zdjęcia
Z relacji Beaty, a potem lekarzy i psychologów, którzy ją badali wynikało, że to było bardzo traumatyczne przeżycie dla 13-latki. Matka na zdjęciach udokumentowała jej wygląd, a fotografie trafiły do akt sprawy.

Zdaniem sądu pokrzywdzona Beata była wiarygodna w swoich zeznaniach i zapamiętała wszystko co się wtedy zdarzyło. Nie kryła jednak, że nie wie tylko, jak o tym dokładnie opowiedzieć. W końcu się jednak przełamała i złożyła jasną i precyzyjną relację.

Krakowski sąd skazał Łukasza W. na sześć i pół roku więzienia za gwałt i rozpijanie małoletnich.
- Całkowicie niewiarygodna jest wersja oskarżonego, że do zbliżenia z poznaną chwilę wcześniej 13-latką doszło za jej zachętą - podkreślał sąd.

I zauważył, że Łukasz W. pod wpływem alkoholu dopuścił się brutalnego przestępstwa na nieletniej. Na dodatek "prowadzi pasożytniczy tryb życia", nie pracuje w wyuczonym zawodzie stolarza i nadużywa alkoholu, który sponsorują mu osoby małoletnie.

Z wyrokiem nie zgodziła się prokuratura, która chciała dla Łukasza W. wyższej kary, nawet 10 lat więzienia.
Jej argumenty były poważne. Łukasz W. był w przeszłości karany i kolejnego naruszenia prawa dokonał w okresie próby. Co więcej, dopuścił się przestępstwa, które w nomenklaturze prawniczej określa się jako tzw. "zgwałcenie pedofilskie". Był przy tym agresywny, brutalny i wykorzystywał seksualnie pokrzywdzoną kilkanaście minut. I to przy wielu świadkach.

Nie da się też ukryć, że gwałt spowodował negatywne skutki w psychice dziewczyny, która cały czas musi korzystać z terapii u specjalisty. Nie radzi sobie z emocjami i przeżyciami. Co gorsze, jak zauważył prokurator, została w środowisku napiętnowana przez rówieśników, którzy mają tendencję do obarczania jej winą za to, co się stało. Świadkowie sugerowali, że to rzekomo ona prowokowała Łukasza W., "kleiła się do niego". Przedstawiali ją w złym świetle i przekonywali, że jest zboczona i publikuje w internecie swoje nagie zdjęcia. To jednak nie było prawdą.

Wyrok i Gostynin
Biegły seksuolog wypowiedział się w opinii, że w przyszłości jest bardzo prawdopodobne, że Łukasz W. może ponownie popełnić przestępstwa natury seksualnej powiązane z użyciem przemocy.

Uznano, że powinien odsiadywać wyrok w systemie terapeutycznym. O to także wnioskowali śledczy w swojej apelacji. Podnosili, że w przyszłości można więc będzie stosować wobec niego nadzór prewencyjny lub umieścić go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie koło Płocka. Stało się tak na podstawie ustawy z listopada 2013 r., czyli tej samej, która spowodowała, że pedofil i zabójca Mariusz T. nie jest dziś wolny, choć odsiedział już 25 lat za kratkami.

Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił argumenty prokuratury i podwyższył Łukaszowi W. karę do ośmiu i pół roku więzienia. Wyrok jest prawomocny.

Imię pokrzywdzonej Beaty zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska