Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Pożyteczna zabawa z klasyką literatury

Jerzy Stuhr
Marcin Makówka
Teatr Narodowy wymyślił czytanie "Pana Tadeusza". Po jednej księdze, na osobnych spektaklach. A ktoś inny zamierza wystawić "Dziady", wszystkie części, ale też "po jednej",. A więc, co z tą klasyką? Warto czy nie?

Jakże to? Pyta pani aktora, który wychował się na klasyce? Zawsze więc powiem, że warto! Ale to wszystko zależy od pomysłu.

W zeszłym roku, jak słyszałem, wystawiono w Poznaniu III część "Dziadów", jako dziejącą się w Ameryce, między ludnością murzyńską a białą. I podobno to się sprawdziło! Jak Murzyni śpiewali "Zemsta, zemsta na wroga …." - to brzmiało przejmująco. Zresztą tam były inne elementy amerykańskie: był Ku-Klux-Klan, był czarnoskóry Senator, Dziewicą była postać Marilyn Monroe, itd.

Takie słyszałem relacje o tym przedstawieniu, które potem było prezentowane na Open'er Festiwalu, i bardzo dużo szumu narobiło dzięki tej swojej oryginalności. Zrobił to Radosław Rychcik, absolwent naszej reżyserii. Może świadczyłoby to o tym, że niektóre wątki, nawet z twórczości romantycznej, można przekładać na inne kultury?

Zresztą "Dziady" III cz. mają specjalny wydźwięk - nakazy rewolucyjne, przemoc władzy i ten niezwykły motyw: wadzenia się z Bogiem. I gdyby znaleźć do tego specjalny aspekt tragiczny, to moglibyśmy mówić o wielkiej aktualności. Dylemat Konrada mogli przecież mieć więźniowie obozów koncentracyjnych.

Grotowski był blisko, bo jak robił "Akropolis", to właśnie umieścił rzecz wśród więźniów obozów, to już było blisko. Gdyby to wadzenie się z Bogiem przełożyć na takie straszne pytanie: czy masz prawo zrobić nam to piekło, w którym tu żyjemy? Dlaczego milczysz? - woła Konrad.

Zobaczyć tę nową perspektywę, to jak zobaczyć nową sztukę. Myślę, że ze Słowackiego też można by coś znaleźć. Myślę o ,,Fantazym", bo to jest utwór o nieprzystosowaniu. Trzeba mieć pomysł, aby móc zmienić perspektywę.

Natomiast zawsze będę uważał, jak mnie uczono przed laty, że błędem w sztuce jest, gdy się zostawia z klasyki tylko tytuł i postaci - a w środku pisze się całkiem nowy utwór własny - jak to też się niestety dzieje.

Ja lubiłem wczesne przedstawienia Hanuszkiewicza. A, jak może jeszcze niektórzy widzowie pamiętają, on też spotykał się z dużym oporem wśród widowni. Bo jakże to? W Teatrze Narodowym "Balladyna" na motorach?

A czasem miał bardzo prowokacyjne pomysły, przecież potrafił umieścić II akt "Wyzwolenia" w szpitalu psychiatrycznym, a to już było wyzwanie potężne, prawdziwie potężne!

Ale są w różnych kulturach utwory klasyczne, które są wciąż "otwarte", mijają lata, a kolejne pokolenia zawsze znajdują w nich swoją aktualność.

Chciałoby się powiedzieć, że wszystko, co jest im w danej chwili potrzebne, tam, w jakimś proroczym natchnieniu, zostało ukryte. Wystarczy kolejny raz z tego utworu zaczerpnąć.

O, taki "Mistrz i Małgorzata" to jest taka wielka przestrzeń fabularna, emocjonalna, symboliczna, że wszystko można w tym odnaleźć .

Ja bardzo żałuję, że my nie mamy takiego utworu, w którym moglibyśmy siebie odczytać, wszystkie kompleksy odnaleźć, zmierzyć się z własnymi wadami. No, może "Wesele", ale to tylko dla nas.
Za granicą już nie byłoby tak rozumiane.

Ale inne kultury mają takie niezwykłości. "Faust" byłby na pewno uniwersalny. Zawsze i dla wszystkich.
Nieraz myślę złośliwie, że "Fausta" powinni wystawiać wszędzie tam, gdzie robi się zastrzyki z botoksu, w klinikach plastyki upiększającej…

"Fausta" powinni czytać choćby wszyscy ci, którzy poddają się tym zabiegom. To jest bardzo aktualny utwór, bo każdy chce być młody! Ale oczywiście "Faust" ma większą, nie tylko "techniczną" uniwersalność. Faust, który tyle zła zrobił w życiu, który stał się przyczyną tylu tragedii, na końcu został ochroniony i co ważniejsze … zachował młodość.
A więc wielkość żalu za zło i wielkość przebaczenia.

A "Faust" , to przecież sprawa jeszcze większa, to wyższość samego życia nad księgami. To danie sobie przyzwolenia na życie, z jego zabawą, przyjmowaniem wiecznych przyjemności. To pewnie najlepiej trafiałoby do współczesnych społeczeństw, które każdą chwilę poza pracą chętnie utożsamiałyby z zabawą.

Oczywiście, spłycam tu świadomie. Przecież klasyka, z której czerpiemy, to jeszcze i zawsze jest coś innego. Stając naprzeciw klasyki, jakże często mówimy: pragnę przy jej pomocy - pomyśleć! Chcę się skonfrontować z jakimś innym poglądem.
Pragnę się wreszcie i zwyczajnie dać … oczarować! Ot, co!

Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska