Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biblijny potop, plagi egipskie, erupcje. Cóż, nie jesteśmy panami tego świata

Maria Mazurek
fot. Andrzej Banas
Nie myślimy o przyszłości Krakowa, Polski i świata w perspektywie dalszej niż życie naszych wnuków - mówi dr Rafał Szmytka, naukowiec na powstającym w Instytucie Historii UJ nowym kierunku, jakim jest biohistoria.

Człowiek ma coraz większy wpływ na naturę - słyszymy zewsząd.

Ludziom wydaje się, że są panami świata i przyrody. Że w ich rękach jest los planety. Tymczasem człowiek podlega prawom natury. Jesteśmy wobec przyrody bardzo mali. Teraz na przykład głośno mówi się o dezodorantach w sprayu i efekcie cieplarnianym, ale to nie do końca tak...

To ocieplenie widać na wykresach średnich temperatur.

Zgadza się. Ale jak spojrzymy na wykresy średnich temperatur na przestrzeni stuleci, zobaczymy, że to sinusoida. Klimat to się ocieplał, to ochładzał. Na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych w Europie panowała mała epoka lodowcowa - niewiele osób wie, że to nagłe ochłodzenie klimatu miało swój udział w wybuchu wojny trzydziestoletniej, której przyczyn dopatrujemy się w konfliktach religijnych. Tylko że na nie nałożyły się bardzo mroźne zimy, które pociągnęły za sobą nieurodzaj, głód, ubóstwo i społeczny bunt. To one stały się zapowiedzą tej wojny.

Ocieplający się klimat to nie wina człowieka?

Zwiększona emisja dwutlenku węgla - szczególnie od ostatnich dekad XX wieku - ma duży wpływ na obserwowany wzrost średnich temperatur. Ale też wychodzimy teraz z chłodnego okresu holocenu. Ocieplenie klimatu jest więc wypadkową obu czynników - i tego naturalnego, i działalności człowieka.

Będziemy musieli wozić nasze wnuki wysoko w góry, żeby zobaczyły, jak wygląda śnieg?

Niewykluczone. Już po ostatnich kilku latach widać, że zimy już prawie u nas nie ma. Tak już było u nas, w Polsce, nieraz. Jak pani myśli, dlaczego benedyktyni osiedlili się akurat w Tyńcu?

Nie wiem.

Bo to byli zakonnicy zajmujący się uprawą winorośli, a więc - produkcją wina. A tam po prostu były ku temu dobre warunki. Tylko że przed ochłodzeniem klimatu. Wino produkowało się również w wielu innych małopolskich miejscowościach, co nawet przypominają nam ich nazwy - Winnica, Winna Góra, Moszczenica...

Zawsze myślałam, że przestało się u nas produkować wino, bo zwyczajnie zaginęła ta tradycja.

Nie. Po prostu przez wieki nie pozwalał na to klimat. Teraz znów robi się łaskawszy dla winiarzy.

Kiedy po raz pierwszy natura porządnie dała ludzkości w kość?

Podczas biblijnego potopu. To pierwsza katastrofa, którą pamięta ludzkość.

Potop wydarzył się naprawdę?

Opowieść o wielkim potopie - w różnych wariacjach - pojawia się nie tylko w Biblii. Informacja o ogromnej powodzi jest obecna w podaniach niemal każdej kultury. I w tych rzymskich, i greckich, i babilońskich. Co ciekawe, w niemal każdym wydaniu potop jest karą zesłaną przez bogów na ludzkość za nieposzanowanie praw natury.

Kiedy ten potop miał się wydarzyć?

Prawdopodobnie trzy tysiące lat przed naszą erą. Są dwie najpoważniejsze teorie naukowe odnośnie jego przyczyn: że doszło do gwałtownego topnienia jednego z lodowców w Ameryce Północnej lub że do Oceanu Indyjskiego wpadł wielki meteoryt, który spowodował olbrzymie tsunami i zalanie części Półwyspu Indyjskiego.

To teorie. A dowody?

Twardych dowodów nie mamy. Podobnie jak na plagi egipskie, które jednak, wydaje się, potrafimy wytłumaczyć naukowo.

Słyszałam, że przyczyna wszystkich dziesięciu plag była jedna: wybuch wulkanu Krakatau.

Plagi egipskie były raczej wypadkową dwóch klęsk: wulkanicznej eksplozji i suszy. Bo jak pani wytłumaczy pierwszą plagę - że woda w Nilu zmieniła się w krew? Pył wulkaniczny w takim stopniu by jej raczej nie zabarwił. Prawdopodobnie rzeka zaczęła wysychać, zamieniając się w błotnisty ściek, w którym zaczęły rozwijać się algi i bakterie, zabarwiające Nil na czerwono. Przez to wyschnięcie żaby wyszły z wody i zaczęły obrzydzać mieszkańcom życie - to druga plaga. Zaburzenie harmonii w środowisku spowodowało zaś wylęganie się much, komarów, szarańczy - i oto mamy kolejne trzy plagi. Pomór bydła i wrzody były zaś efektem szerzącej się malarii. Ciemność, która zalała Egipt, wynika wprost z unoszącego się nad nim pyłu wulkanicznego.

Ale jak można wytłumaczyć śmierć pierworodnych?

Przez wilgotność powietrza, ciemność i zarazki pewnie doszło do zainfekowania zboża. Dzieci, ze swoimi delikatnymi organizmami, były najbardziej zagrożone. Została nam jeszcze ostatnia plaga. Grad. Łatwo skojarzyć to z tym, co działo się w 2010 roku, po wybuchu islandzkiego wulkanu. Proszę zwrócić uwagę, że bardzo krótko po tej eksplozji w Krakowie była powódź.

To ona miała jakiś związek z wybuchem islandzkiego wulkanu?

Przyrody nie da się oszukać. Pytanie, czy da się ustrzec przez zsyłanymi przez nią kataklizmami. Weźmy XV-wieczne Niderlandy. Przez konflikty własnościowe i szerzący się tam kryzys przestano dbać o wały przeciwpowodziowe. Na skutek tego woda, która nawiedziła Niderlandy w 1421 roku, zalała je niemal w całości. Wie pani, co jest w tym smutne? Powtarzamy, że historia jest nauczycielką życia, ale ciągle powtarzamy te same błędy. Myśli pani, że wielka powódź w 1997 roku, która dosłownie zniszczyła kawał Dolnego Śląska, musiała się tak skończyć? Dało się tego uniknąć. Bo w przypadku powodzi z 1997 roku doszło dokładnie do takich samych zaniedbań, jak w XV-wiecznych Niderlandach. W trakcie transformacji ustrojowej i budowania nowej Polski, zajęci innymi problemami, po prostu przestaliśmy dbać o wały i zbiorniki retencyjne. A do tych zaniedbań doszło to, że za czasów PRL budowano blokowiska tuż przy rzece, na zalewowych terenach.

Dziś też się w takich miejscach buduje...

Niestety. I nie trzeba daleko szukać. Piękny, nowoczesny kampus Uniwersytetu Jagiellońskiego jest budowany na podmokłych terenach. Ile tam trzeba było wysypać piachu, żeby wzmocnić grunt. Nie myślimy, gdzie stawiamy osiedla, miasta, domy.

Kraków też chyba wybudowano w niezbyt fortunnym miejscu, w niecce.

Patrząc z dzisiejszej perspektywy, zanieczyszczonego tu powietrza, którym nie da się oddychać, w kiepskim. Ale z punktu widzenia pierwszych osadników, miejsce było idealne. W zakolu rzeki, na wapiennej skale. Trudno o lepszą lokalizację. I ciężko mieć pretensję do budowniczych Krakowa, że nie myśleli o problemach, z którym będzie się zmagało miasto za tyle stuleci. My nie myślimy o przyszłości Krakowa, Polski i świata w perspektywie dalszej, niż życie naszych wnuków. Zgadzam się jednak, że jeśli mówimy o katastrofach, które nawiedzały ludzkość na przestrzeni wieków, to szukając analogii, możemy niepokoić się tym, co dzieje się z naszym powietrzem. Niegdyś Nil był zabarwiony na czerwono, a dziś niebo nad Krakowem jest zabarwione na czarno. Ale powiedzieć pani coś na pocieszenie, jakiś pozytyw z tych wszystkich klęsk?

Słucham.

Miały niemały wpływ na rozwój kultury. Inspirowały malarzy, pisarzy, rzeźbiarzy.

Myślę, że kultura poradziłaby sobie i bez nich.

Pewnie ma pani rację. Ale my, naukowcy zajmujący się historią środowiskową, badamy i to. Zajmujemy się wpływem człowieka na środowisko, środowiska na dzieje ludzkości, ale też tym, jak to wpływało na kulturę. I szczerze mówiąc dziwię się, że tego nie uczy się ani w szkołach, ani na uniwersytetach.

***

Dr Rafał Szmytka pracuje w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ma wykładać na nowej specjalizacji, która od października powstaje w ramach kierunku: biohistorii. Studenci nie tylko będą uczyć się historii, ale i archeologii, geografii (program interdyscyplinarny). Biohistoria porusza takie zagadnienia jak choroby, klęski elementarne, związki człowieka z naturą, historia klimatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska