Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

U Murańki będzie weselisko. Do stołu siądzie aż 350 osób

Andrzej Stanowski
W życiu prywatnym Klemensa Murańki wiele się zmienia, od sierpnia jest tatą Klemensa juniora.
W życiu prywatnym Klemensa Murańki wiele się zmienia, od sierpnia jest tatą Klemensa juniora. fot. Archiwum prywatne
Skoczek narciarski Klemens Murańka po świętach weźmie ślub, a później czeka go kolejny zabieg oka.

Po świętach wielkanocnych czeka Pana ważne wydarzenie - 25 kwietnia w kościele św. Marii Magdaleny w Poroninie weźmie Pan ślub. Dlaczego akurat tam? Przecież mieszka Pan na Krzeptówkach w Kościelisku.
W Poroninie mam swój dom. Właśnie kończymy remont, robimy ostatnie poprawki. Na ślub wybierzemy się już z tego domu. Jak każe tradycja, pojedziemy bryczką. Przyjęcie ślubne planujemy w gospodzie Zadyma w Szaflarach. Ma być około 350 gości, zaprosiłem wszystkich moich kolegów ze skoczni.

Pana wybranką jest Agnieszka Rzadkosz. Jak się poznaliście?
Agnieszkę poznałem pięć lat temu na weselu mojego przyjaciela. Jest młodsza ode mnie o rok.

Macie wkrótce w planach podróż poślubną?
Tak, chcemy w maju wybrać się do któregoś z ciepłych krajów. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, gdzie pojedziemy. W grę wchodzą Hiszpania, Turcja, Grecja.

Gdzie Pan spędził święta?
W domu u rodziców na Krzeptówkach.

Co Pan lubi jeść w święta?
Jestem zwolennikiem konkretnego jedzenia, bardzo lubię kiełbasę, może być z żurkiem.

A ze słodyczy?
Nie przepadam za nimi, ale jeśli już się skuszę, to najprędzej na babkę z lukrem.

Sezon za Panem. Jak Pan go ocenia?
Bardzo dobrze, przywiozłem przecież z kolegami z drużyny brązowy medal z mistrzostw świata w Falun. W Pucharze Świata spisywałem się różnie, ale pod koniec moje skoki były już naprawdę dobre. W zawodach w Oslo uzyskałem najlepszy wynik w sezonie, byłem dziesiąty. Na zakończenie rywalizacji dobrze skakało mi się na mamuciej skoczni w Planicy. W sumie punktowałem w dziewięciu konkursach.

Na nowym "mamucie" w Planicy pobił Pan swój rekord długości skoku.
Tak, dwukrotnie poszybowałem na odległość 221,5 metra. Po tej drugiej próbie byłem trochę zły na siebie, że nie poleciałem przynajmniej o pół metra dalej. Skoki na "mamucie" to wielka frajda. Już teraz cieszę się, że za rok będą mistrzostwa świata w lotach.

Na Wielkiej Krokwi w Zakopanem podczas niedawnych mistrzostw Polski był Pan blisko poprawienia rekordu skoczni.
Poleciałem na 144 metry, ale, niestety, skoku nie ustałem, podparłem się rękami. Potem Kamil Stoch skoczył 141,5 metra i tak mamy nowy rekord skoczni.

Czy na Wielkiej Krokwi można skoczyć jeszcze dalej?
Myślę, że tak. Ja przed paroma laty poszybowałem na treningu na 147 metrów i skok ustałem. W dobrych warunkach da się tutaj skoczyć nawet 150 metrów.

W tym roku Letnie Grand Prix wraca do Zakopanego. Cieszy to Pana?
Oczywiście, lubię Wielką Krokiew, to przecież niejako moja skocznia, na niej się wychowałem. Martwi mnie jednak to, że obecnie jest zaniedbana, na buli spod igelitu wystają krzywe deski, na wybiegu rośnie trawa. Muszą zostać położone nowocześniejsze tory na rozbiegu. Trzeba zainwestować w skocznię trochę pieniędzy, żeby nie było wstydu.

Przed paroma laty przeprowadzono u Pana operacyjnie korektę chorego oka. Czy teraz wszystko jest w porządku?
Jest ogromna poprawa, ale potrzebny będzie jeszcze jeden zabieg. Planuję go po powrocie z urlopu, prawdopodobnie w maju. W czerwcu chciałbym zacząć z kadrą przygotowania do nowego sezonu.

W życiu prywatnym Klemensa Murańki wiele się zmienia, od sierpnia jest tatą Klemensa juniora

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska