Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Wojciech Jamróz, czyli „walczak” strzelający gole, a jak trzeba, wdepcze w murawę

Jerzy Zaborski
Wojciech Jamróz (nr 15) nie odpuści żadnemu przeciwnikowi.
Wojciech Jamróz (nr 15) nie odpuści żadnemu przeciwnikowi. Fot. Jerzy Zaborski
Jakimi cechami trzeba się wykazać, żeby móc z powodzeniem występować na bocznej obronie? Trzeba być niesamowitym walczakiem, umieć wygrać pojedynek główkowy, no i mieć niespożyte siły do biegania. Bez wątpienia takie walory prezentuje 24-letni Wojciech Jamróz, który - progu wiosny - jest jedną z wiodących postaci w barwach trzecioligowej Soły Oświęcim.

Jednak nie będzie mu dane zagrać w jutrzejszym meczu wiosny, na boisku liderującej Wisły Sandomierz, do której oświęcimianie tracą punkt. To przez czerwoną kartkę, złapaną w poprzednim, wygranym przez Sołę meczu u siebie nad rezerwą Korony Kielce 2:0. - Dostałem ją za faul ratunkowy – wspomina popularny w Oświęcimiu „Jamro”. - Nie było innego wyjścia, bo przeciwnik wychodził na samotne spotkanie z naszym bramkarzem. Czasem trzeba się poświęcić, żeby uratować drużynę. Gdyby kielczanie zdobyli kontaktowego gola, pojedynek różnie mogłoby się jeszcze potoczyć. Na takie spotkania, jak to na boisku lidera, czeka się cały sezon. Cóż, będą jeszcze potyczki z innymi zespołami z czołówki. Mam nadzieję, że wtedy sobie odbiję.

Przygodę z futbolem rozpoczynał w rodzinnym Jaworznie, w barwach Victorii. W niej doszedł do IV ligi. - U progu swojej przygody z futbolem mój sportowy charakter ukształtował Andrzej Śliwiński – _wspomina Wojciech Jamróz. - _Z kolei w seniorski wiek wprowadzał mnie Andrzej Sermak. Miałem zatem doskonałych nauczycieli.

Na początku trenerzy ustawiali go na lewej pomocy. Dopiero Andrzej Sermak cofnął go do obrony i tak już zostało. Obrońcą jest też o trzy lata młodszy brat Jakub, który także występuje w Sole. Bracia Jamrozowie są zatem skazani na występy a bocznej obronie. - Brat, w przeciwieństwie do mnie, nie zaczynał w pomocy, tylko na stoper_ze – wspomina Wojciech Jamróz. - _Mogę chyba sobie przypisać zasługę, że pociągnąłem „młodego” do futbolu. Najpierw trochę się opierał, ale w końcu się zdecydował.

Braci Jamrozów łączy nie tylko gra w tej samej formacji, ale także ...rodzinny pech. Obaj nabawili się groźnych urazów kolana. - Jak na starszego przystało, byłem pierwszy w kolejce – wspomina Wojtek. - To było pod koniec sezonu w IV lidze. Na początku wydawało się, że obejdzie się bez operacji, ale, niestety, była ona jednak konieczna. Straciłem cały pierwszy sezon Soły na trzecioligowych boiskach. Zagrałem jedynie 20 minut ostatniego meczu w Krakowie przeciwko rezerwom Wisły, żeby zameldować swoją obecność na tym szczeblu. Kiedy już jesienią wróciłem na dobre do gry i miałem okazję wystąpić razem z młodszym bratem w jednej formacji, w meczu przeciwko rezerwom Wisły Kraków, to z kolei on przekręcił kolano. Była to dość przykra i bardzo bolesna kontuzja. To przez nią tamten mecz utkwił mi w pamięci, a nie przez gola, którego zdobyłem, a dającego nam prowadzenie. Ostatecznie wygraliśmy 2:1.

Najwierniejszym kibicem Wojciecha i jego brata jest tata. Do dzisiaj ogląda w Oświęcimiu każdy mecz Soły. - Mama już nie chodzi na mecze, bo – jak mówi – nie może już patrzeć na nasze ciężkie urazy _– zdradza starszy z braci Jamrozów, który w tym sezonie ma ma swoim koncie już trzy gole i jednego „swojaka”. - Do siatki rywali trafiam zawsze w Oświęcimiu. Dziwny był dla mnie jesienny mecz przeciwko Czarnym Połaniec. Najpierw trafiłem do własnej bramki, dając gościom prowadzenie, a minutę później wyrównałem stan rywalizacji. Ostatecznie wygraliśmy 2:1. Jak każdy zawodnik, chciałbym awansować na szczebel centralny i pomóc Sole tam walczyć, jeśli działacze zechcą przedłużyć ze mną umowę, która w czerwcu mi się kończy._

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska