Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Pisanie dla Niny to lek na samotność [ZDJĘCIA]

Katarzyna Ponikowska
Janina Kapuścik - Witek
Janina Kapuścik - Witek Katarzyna Ponikowska
Janina Kapuścik-Witek (Nina) z Olkusza przygotowuje do wydania swoją kolejną książkę. Pisze o miłości, zdradach, samotności, tragediach rodzinnych - czyli o tym, co sama przeżyła.

- Coś cię dotknie, muśnie po sercu i po prostu zaczynasz pisać. Można przekazać wszystko, co się ma w głowie - wyjaśnia Janina Kapuścik-Witek, pisarka z Olkusza, która wydała dwa tomy obszernej powieści "Miłość Basi". Teraz przygotowuje do druku kolejną książkę - "Robert i Izabela".

WIDEO: Pisanie dla Niny to lek na samotność

Autor: Katarzyna Ponikowska/Gazeta Krakowska

Nina, bo tak mówią na nią znajomi i przyjaciele, otoczona jest mnóstwem pamiątek. Małe olkuskie mieszkanie na trzecim piętrze bloku na każdej ścianie wypełniają między innymi zdjęcia i obrazy z muliny, które sama haftowała. W rogu biurko z laptopem, a obok koniecznie kartka papieru. Żeby zapisywać wiersze, które nagle pojawią się w głowie. Są ich setki - upchnięte w szafie i biurku. Teraz autorka wertuje swoją ostatnią powieść "Robert i Izabela", żeby przygotować ją do druku.
"Miłość Basi" wydała za własne pieniądze. Każdy tom (po 50 sztuk), to wydatek ok. 3 tys. zł. - Część pieniędzy odłożyłam. Odmawiałam sobie wszystkiego. Oszczędzałam na lekach i jedzeniu. Na ostatnią część wzięłam kredyt. Nadal go spłacam - nie ukrywa pani Janina. Teraz zbiera na swoją kolejną książkę. Nie jest łatwo. Ma nadzieję, że sprzeda część wydania "Miłości Basi".

Mimo że opasłe tomy powstały wiele lat temu, nie udało się ich przez ten czas wydać. W latach 80. było nawet blisko. Maszynopis "Miłości Basi" pojechał do wydawnictwa w Katowicach. Pani Janina dostała propozycję - książka zostanie wydana pod warunkiem, że autorka zrzeknie się praw autorskich. Nie zgodziła się. - Chcieli dobrze zapłacić. Trzy nowe maluchy bym za to wtedy miała. Ale książka nie byłaby już moja - opowiada pisarka. Kiedyś chciała też wydać krótką opowieść "Znajda". W jednym z krakowskich wydawnictw niby byli zainteresowani. Powiedzieli, że się odezwą. Nie odezwali się przez 30 lat...
- W końcu dałam sobie spokój. Wrzuciłam wszystko do szuflady i tak leżało...

Jakieś 3-4 lata temu Janina Kapuścik-Witek trafiła do Klubu Literackiego przy Domu Kultury w Olkuszu, którego opiekunem jest Marek Pieniążek, pracownik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. - To on zachęcił mnie, żeby te książki wydać. Postanowiłam jeszcze raz spróbować - mówi pani Janina. "Miłość Basi" wydała pod swoim poprzednim nazwiskiem - Hamerlik. Książka powstała bowiem w latach 70., kiedy autorka mieszkała w Jaroszowcu. Pracowała w służbie zdrowia i pisała wieczorami, czasem do pierwszej w nocy. - Nie było jeszcze komputerów, więc pisałam ręcznie. Tak długo, że miałam bąble na palcach i odparzenia za uszami od okularów - wspomina.

Pierwszy wiersz powstał w 1956 r., tydzień po śmierci mamy, na torebce papierowej po cukrze. Musiała w jakiś sposób odreagować. Pamięta te wydarzenia jak dziś. Mieszkali wtedy z całą rodziną w Sosnowcu. Jej mama miała 37 lat, umierała na raka żołądka, bardzo cierpiała. Wcześniej postanowiła wydać bardzo młodą córkę za mąż, żeby jakoś ją zabezpieczyć - ją i jej rodzeństwo: siostry 12 i 9 lat oraz brata (4,5 roku). Mąż miał pomóc w ich wychowaniu. - Ślub był w maju, w grudniu mama zmarła - wspomina pani Janina ze łzami w oczach. Ojciec, wcześniej sztygar na kopalni, nie udźwignął takiego ciężaru. Zaczął pić. Pani Janina sama sobie nie poradziła. Najmłodsze rodzeństwo trafiło do sierocińca, jedna z sióstr do dalszej rodziny. Ona sama była w ciąży. Zamieszkali z mężem na poddaszu.

Ten nie był jej jednak wierny. Z czasem znalazł sobie kochankę. Pani Janina chciała to wszystko zakończyć, ale za namową teściowej wybaczyła zdrady. Chciała się jednak wyprowadzić z rodzinnego miasta. Nie potrafiła spojrzeć znajomym w oczy. Wybrali Jaroszowiec, bo tam mąż pani Janiny dostał pracę i mieszkanie. W trakcie przeprowadzki w ich auto wjechała ciężarówka. Kierowca był pijany. To było w Bolesławiu. Mąż zginął. Miał 33 lata. Pani Janina cudem z tego wyszła. Potem miała jeszcze dwóch mężów. Ma dwie córki - Izabelę (58 lat) i Urszulę (56 lat) oraz wnuczęta i prawnuczęta. Wszyscy mieszkają w Sosnowcu.

- Widujemy się głównie w święta. Wszyscy są zajęci swoimi sprawami - mówi smutno pani Janina. Przyznaje, że bardzo tęskni za rodziną i że to pisanie to taki lek na samotność. Jak podkreśla pani Janina, pisze o tym, na czym się zna, czyli po prostu o życiu: o seksie, miłości, zdradzie, małżeństwie. O swoich książkowych bohaterach może mówić godzinami. Kiedy opowiada ich historie, przeżycia, losy - brzmi to tak jakby opowiadała o swojej rodzinie. - Dzięki temu nie jestem sama. Jestem ze swoimi bohaterami - przyznaje.

Janina Kapuścik-Witek (Nina) urodziła się 20 września 1938 r. w Bystrzejowicach koło Lublina. Od wojny mieszkała w Sosnowcu. W 1971 r. przeprowadziła się do Jaroszowca, a w 1992 r. do Olkusza. Pracowała w służbie zdrowia. Na rentę inwalidzką przeszła w 1999 r. Akcja I tomu powieści "Miłość Basi" toczy się w latach 1956-1971, głównie w Sosnowcu. Bohaterka powieści to młoda dziewczyna, poznaje i poślubia dojrzałego mężczyznę. Jest chora i bardzo przeżywa zdrady męża... Początkowo miał być tylko jeden tom. - Ale jedna z córek powiedziała mi, że zabiłam matkę trojga dzieci, że tak nie można, więc napisałam drugi tom - mówi Nina. Akcja II tomu toczy się w latach 1971-1976. Obydwa tomy mają po ponad 400 stron każdy.

Możesz pomóc autorce w wydaniu kolejnej powieści "Robert i Izabela". Teraz Janina Kapuścik-Witek zbiera pieniądze na wydanie ostatniej swojej powieści. Autorce można pomóc, kupując "Miłość Basi", którą wydała za własne pieniądze. Koszt to 50 zł za tom. Kontakt z autorką: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska