Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika pije wino. Zawodowo

Katarzyna Kojzar
Andrzej Banaś
O pasji, tajnikach zawodowych, mitach związanych z winem i nauce wąchania - z Moniką Bielką-Vescovi, sommelierką z Krakowa - rozmawia Katarzyna Kojzar.

Co w winie jest wyjątkowego?

Historia, geografia, geologia, pasja ludzi, którzy je tworzą. Wino składa się z wielu dziedzin. Jest niekończącą się nauką.

W Polsce istnieje kultura picia wina?

Ta kultura była rozwinięta w czasach szlacheckich, ale z biegiem lat ją zgubiliśmy. A czasy komunistyczne zmieniły polskie myślenie o alkoholu. Dlatego znowu się uczymy. Jesteśmy pierwszą generacją, która dowiaduje się o winie. Kiedy czytamy, że np. pod Wawelem były winnice, chcemy wiedzieć więcej. W Krakowie rodzina Potockich znana była z promocji kultury picia wina i łączenia wina z potrawami - podczas sławnych balów w Pałacu pod Baranami celebrowano właśnie wino. Uczymy się też tworzenia wina, mamy coraz lepsze winnice.

W naszym klimacie?

Najlepsze miejsca do produkcji wina leżą między 30 a 50 równoleżnikiem. My leżymy nieco wyżej. Ale Unia Europejska sklasyfikowała nas jako klasę A, czyli wina jakościowe produkowane w chłodnym klimacie. Jeśli znajdziemy dobre siedlisko, odpowiednio nasłonecznione, na południowych stokach, jesteśmy w stanie zrobić dobre wino.

Zielona Góra to najlepsze miejsce do produkcji wina?

Także Małopolska, Sandomierz, Dolny Śląsk… 30 lat temu Roman Myśliwiec założył winnicę na Podkarpaciu i dzięki niemu ta gałąź gospodarki w Polsce się prężnie rozwija. Zaczęło się od kilku osób, a dziś mamy wiele inicjatyw winiarskich, jak np. Polski Instytut Winorośli i Wina…

...i Małopolski Szlak Winny.

Tak. Na tym szlaku znajdziemy naprawdę dobre winnice. Na przykład winnica Zadora ze Szczepanowic - produkowane tam wina są robione z dużą wiedzą. Warto poznać ten Małopolski Szlak Winny, bo dzięki temu nie tylko degustujemy wino, ale też odkrywamy piękne miejsca, próbujemy lokalnych smaków, których nie da się znaleźć w restauracjach.

Ale te nasze lokalne wina trudno jest kupić.

Można dostać je bezpośrednio od winiarzy. Nie każdy może je sprzedawać, bo proces zdobywania prawa do sprzedaży jest długi i drogi. Większość winiarzy traktuje to jako hobby, bo nie mogą się utrzymać z produkcji wina. Ale jeśli powoli się będziemy uczyć, że te nasze wina są dobre, będziemy wiedzieć, za co płacimy, polskim winiarzom zacznie się powodzić i będą mogli poświęcać się uprawie oraz produkcji.

Pijemy więcej wina niż kiedyś?

Pijemy średnio 3 litry rocznie na osobę. We Francji czy Włoszech od 35 do 40 l.

Bo króluje u nas wódka i piwo.

Wino wchodzi do stylu życia, jednak nie jest to wejście szturmem. Ale wiemy, że wino ma wartości prozdrowotne, dlatego coraz częściej zamieniamy kufel na kieliszek.

Pijemy czerwone, białe czy różowe wina?

Zdecydowanie najwięcej czerwonych, lubimy wina o intensywnej owocowości. Jesteśmy społeczeństwem, które win wytrawnych dopiero się uczy, dlatego przeważają te słodsze, z wyższym cukrem resztkowym. Ale przekonujemy się do wytrawnych. To jest droga w jedną stronę - jak nauczymy się rozróżniać jakość i doceniać walory wina, zaczniemy sięgać do sklepów specjalistycznych, po jakościowe wina.

W dyskoncie nie można dostać dobrego wina?

To absolutnie nie znaczy, że w dyskontach nie ma dobrych win, ale wybór jest okrojony. Oferta jest wymieszana, niektóre wina są lepsze, inne mają bardzo niską jakość. Płacąc 10 złotych za butelkę, nie możemy oczekiwać wybitnego wina.

Białe wino podaje się do ryb, a czerwone do mięs?

Odchodzimy od tych reguł. Teraz kierujemy się własnym gustem i upodobaniem. Jeśli lubimy jeść rybę, popijając ją czerwonym winem - dlaczego nie? Trzeba tylko pamiętać, że jeśli jest zbyt wytrawne, to w połączeniu z rybą może mieć metaliczny posmak. Ogólna zasada to podawanie lekkich win do lekkich potraw, a ciężkich win do cięższych dań. Ważny jest także sposób przygotowania - inne wino podamy do ryby na parze, inne do grillowanej.

Wino można też pić bez jedzenia?

Jest wiele win, które pije się tak po prostu. To też zależy od naszych preferencji - jeśli ktoś nie toleruje zbyt wysokiej kwasowości, nie wybierze takiego wina. Ale kiedy połączy je z sałatką z sosem winegret, kwasowość w winie złagodnieje. Winem, które jest lubiane przez wielu, jest Pinot Grigio - ani zbyt kwaśne, ani za ciężkie, idealne do potraw i do picia bez jedzenia.

Obaliłyśmy mit dotyczący łączenia win z jedzeniem. Ale takich mitów jest więcej.

Na przykład ten, że kiedy zamieszamy kieliszkiem, a wino spływa wolno po ściankach kieliszka, formując tzw. łzy, to ono jest lepszej jakości. Czyli że łzy mówią nam o jakości trunku. Nic bardziej mylnego - one nam mówią o zawartości cukru resztkowego lub alkoholu. Kolejnym mitem jest to, że wgłębienie w dnie butelki, czyli punt, jest wyznacznikiem jakości. To bzdura.

Są też mity dotyczące korków.

Tak, mówi się, że wina na zakrętkę są gorsze. A jest wręcz przeciwnie - nakrętka może być lepszym zamknięciem, bo korek stopniowo powoli utlenia wino, a ona nie. Dzięki temu możemy zachować świeżość wina na dłużej, co jest szczególnie istotne dla aromatycznych win białych.

Dla ludzi, którzy nie znają się na winach, rozróżnienie zapachów jest trudne. Śmieją się z tych aromatów wanilii czy owoców lasu. Tego da się nauczyć?

Uczymy się pisać, liczyć, chodzić, mówić, ale nie uczymy się wąchać. My tego zmysłu nie doceniamy. A bywa, że zapach przenosi nas momentalnie np. do dzieciństwa, do ogrodu babci. Bo właśnie w naszej pamięci pozostał taki aromat. Nie musimy mieć supernosa, żeby być dobrymi degustatorami. Wystarczy samozaparcie i trening.

Pani zawód to domena mężczyzn. Dlaczego?

Mężczyzna zajmował się uprawą ziemi, w tym wypadku winorośli. Robił wino, co jest ciężką pracą fizyczną. Stąd miał większą wiedzę o trunku. Dlatego to mężczyźni zostawali sommelierami. Ale od kilku dekad coraz więcej kobiet decyduje się na ten zawód. To dobrze! Mamy lepiej rozwinięty zmysł powonienia, większą łatwość w łączeniu wina z potrawami, jesteśmy lepszymi doradcami. I przyczyniamy się do pewnego rodzaju odczarowania wina. Po to by kobiety, które mają pasje związane z winem, miały miejsce, gdzie mogą się rozwijać, założyłam stowarzyszenie Kobiety i Wino, które w marcu obchodzi swoje drugie urodziny.

Jako specjalista wie Pani, co robić, żeby na następny dzień nie bolała głowa?

Po pierwsze, nigdy nie zapominam o tym, że trzeba obok kieliszka wina mieć szklankę wody. Większość ludzi o tym zapomina, a przecież alkohol odwadnia. To odwodnienie powoduje ból głowy następnego dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska