Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mafia nigeryjska robi nas na szaro

Artur Drożdżak
Oskarżony obywatel Nigerii Uchechukwu E. konwojowany przez policję na rozprawę do krakowskiego sądu
Oskarżony obywatel Nigerii Uchechukwu E. konwojowany przez policję na rozprawę do krakowskiego sądu fot. artur drożdżak
Obywatel Nigerii mówił, że przyjechał do Polski turystycznie. Tylko dlaczego miał przy sobie fałszywe paszporty, na które otworzył 19 rachunków w bankach w Małopolsce i na Śląsku?

W śledztwie przeciwko Nigeryjczykom nic nie jest oczywiste. Prokurator podczas kolejnych przesłuchań podejrzanych słyszy z ich ust skrajnie odmienne wersje dotyczące powodu ich wizyty w Polsce, sposobu zarabiania na życie i... tożsamości. Za każdym razem podają różne nazwiska, stan cywilny, zawód, zarobki i daty urodzenia.

Doskonale z takiej praktyki zdają sobie sprawę funkcjonariusze straży granicznej, którzy na co dzień mają do czynienia z Nigeryjczykami. Zwykle przybysze z Afryki mają co najmniej dwie tożsamości. W krajach Europy posługują się dwuczłonowymi nazwiskami, a w swojej ojczyźnie zupełnie odmiennymi, trzyczłonowymi. Normą jest, że mają oryginalne dokumenty na obie tożsamości. Przykładowo: Onyeka O. w Nigerii nazywa się Chukwugozie Henry M. W dwóch oryginalnych paszportach ma dwie różne daty urodzenia.

Różne nazwiska Nigeryjczyków

Kłopoty z ustaleniem tożsamości zatrzymanego Uchechukwu E. nie były pod tym względem wyjątkiem. Zameldował się w krakowskim hotelu i podał, że nazywa się Ilyas. Znajomym Polkom przedstawiał się jako Barraka.

Z jedną z dziewczyn korespondował na portalu randkowym i deklarował, że nazywa się Oloye. Innej Polce odpisał, że tak naprawdę to on jest Oralndo. Mówił jej, że pochodzi z Nigerii, ale innej wspomniał, że urodził się na Przylądku Dobrej Nadziei w RPA. To drugi koniec Afryki.

Uchechukwu E. wpadł przez znajomego Nigeryjczyka, którego straż graniczna zatrzymała na krakowskim dworcu PKP. Ungdbede S. miał przy sobie podrobiony paszport na zupełnie inne dane. Wskazał, że to Uchechukwu E. trzyma pozostałe fałszywe paszporty i twierdził, że on jest tylko tzw. słupem, który bierze udział w procederze prania brudnych pieniędzy.

Jego rodacy robią takie przekręty w Finlandii, Chinach i Hiszpanii. Próbują też tego w Polsce i dlatego potrzebują jak najwięcej rachunków bankowych. Faktycznie takie dowody ujawniono w pokoju hotelowym zatrzymanego Uchechukwu E. Miał przy sobie 8 fałszywych paszportów, które były wystawione na nazwiska trudne do wymówienia. Zresztą nie wiadomo, czy to czasem nie są imiona.

Jedna z wymienionych tam osób miała mieszkać w nigeryjskim Lagos na ul. Aguda, ale takiej ulicy w tym mieście nie ma.
Nigeryjczyk miał też przy sobie potwierdzenia z banków, że otworzył w nich w sumie 19 rachunków. Odwiedził placówki w Krakowie, Sosnowcu, Chorzowie i Katowicach i na podstawie fałszywych paszportów został właścicielem kont bankowych.
Magda K., menager hotelu w centrum Krakowa, w którym zamieszkał Nige- ryjczyk, potwierdziła, że rezerwacji dokonano przez internet na nazwisko Ilyas.

Przyjechał jednak Uchechukwu E., zapłacił za pobyt gotówką 3500 zł, ale nie chciał pokazać paszportu. Gdy w końcu to zrobił, to okazało się, że dokument ma inny numer niż deklarowany w rezerwacji. Z pamięci Nigeryjczyk podał datę urodzenia 18 sierpnia 1974 r., a po konfrontacji z danymi z paszportu twierdził, że urodził się jednak pięć dni później, czyli 23 sierpnia 1974 r.

Olbrzymie dochody stolarza

Echechukwu E. na przesłuchaniu mówił, że jest stolarzem, ma firmę zajmującą się renowacją mebli. Z tego powodu osiąga roczne dochody rzędu 462 tys. zł. Dopiero potem sprecyzował, że miesięcznie zarabia 1000 euro, czyli znacznie mniej. Posiada żonę w Hiszpanii, ale nie ma dzieci. No może ma syna, chyba w Wielkiej Brytanii.

Z jego realacji wynikało, że do Polski przyjechał na wakacje. Fakt, założył rachunki bankowe, by na nie dostawać pieniądze.
Skąd miał fałszywe dokumenty? To banalna historia. Gdy czekał na samolot na lotnisku w Lagos w stolicy Nigerii, podszedł do niego nieznany mu mężczyna i poprosił o przysługę. Dał mu kopertę z 8 paszportami i obiecał 150 euro za każdy otwarty rachunek bankowy na ich podstawie. Gość nie przypuszczał, że w Polsce jest karane posiadanie paszportów. Nie podejrzewał, że są podrobione. Dlatego błaga, by go zaraz wypuścić.

- Mam bilet powrotny do Nigerii. Proszę mi wybaczyć, przyznaję się do wszystkiego i jestem gotów natychmiast wyjechać z Polski - powtarzał. W pierwszej kolejności trafił, ale do aresztu. Przed osadzeniem został oglądnięty z każdej strony. Stwierdzono, że ma trzy tatuaże: w kształcie słońca, Jezusa i Boba Marleya. Waży 85 kg, mierzy 190 cm.

Opowiadał, że nie miał powodów przypuszczać, że założone przez niego konta mogą posłużyć do celów przestępczych. Nie zdziwiło go, że na jeden rachunek ktoś przelał mu 32 tys. dolarów. - Jeśli ktoś chce mi płacić 150 euro za otwarcie konta, to czemu z tego nie skorzystać - nie krył. Informacje o kontach miał podawać telefonicznie, nigeryjski numer zapisał na kartce. Paszporty musiał zwrócić w ambasadzie Nigerii w Madrycie w Hiszpanii, ale dokładnie nie wie komu.

Udzielał się na portalach

W trakcie śledztwa okazało się, że Nige- ryjczyk już od 2010 r. bywał w Polsce. Wówczas wyrobił sobie w biurze stowarzyszenia Almatur Międzynarodową Legitymację Studencką. Skłamał, że jest studentem Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Za to dostał kolejny prokuratorski zarzut.

Zawsze kręciło się koło niego wiele kobiet, ale związał się bliżej z poznaną na dyskotece pracownicą Centrum Nauki i Biznesu w Chorzowie. Mieszkali razem kilka miesięcy, nie przeszkadzało im, że jest mężatką. Porozumiewali się po angielsku, bo Nigeryjczyk po polsku mówił tylko: cześć i jak się masz. Chodził na kurs polskiego, ale krótko i bez efektów.

Na portalu badoo nawiązał znajomość z 40-letnią mieszkaną Wieliczki. Jej opowiadał, że robi interesy w branży samochodowej. Kontaktowali się przez skype'a, a potem w realu. Była ostrożna, bo znajomi z Kamerunu ostrzegali ją przed Nigeryjczykami i narkotykami. Jednak gdy Uchechukwu E. zaprosił ją do pokoju hotelowego w centrum Krakowa, zgodziła się bez zastanowienia. Tym bardziej, że przekonywał ją, że jest kawalerem.

Widywał się też w tym czasie z dyrektorką przedszkola z Nowej Huty. Rozmawiali, spacerowali, pokazywał jej zdjęcia braci i ojca. Przynajmniej tak mówił. 36-letniej agentce ubezpieczeniowej z Krakowa podał numer telefonu, ale go nie odbierał, gdy dzwoniła. Przestała, gdy się zorientowała, że jest aresztowany i że ma inne kobiety. Tak się skończyła znajomość z portalu randkowego erodate.

Krakowski sąd po rozpoczęciu procesu zwolnił Nigeryjczyka z aresztu. Zakazał mu opuszczania kraju. Czy Echechukwu E. dotrzyma słowa, okaże się w maju br. na kolejnej rozprawie. Co ma do stracenia? Tylko 32 tys. dolarów, które przy nim zabezpieczono i oddano do depozytu. Grozi mu 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska