Wojciech Fortuna sprzedał medal z Sapporo za 50 tys. dolarów, by pomóc młodym sportowcom [VIDEO]

Tomasz Biliński (AIP)
Reżyseria ze sprzedażą i przekazaniem złotego medalu Wojciecha Fortuny z igrzysk w Sapporo do Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie nie była na miarę filmu "Ida". Ale samo zamieszane jest godne podziwu. Otrzymane za krążek 50 tys. dolarów zostało równo podzielone i przeznaczone na leczenie amerykańskiego skoczka narciarskiego Nicholasa Fairalla i panczenistki Natalii Czerwonki.

Wszystko zaczęło się od nieszczęścia, jakim był groźny upadek Fairalla podczas zawodów Pucharu Świata w Bischofshofen. Potrzebna była operacja kręgosłupa. Fortuna, czekając na wieści na temat zdrowia skoczka, usłyszał, że amerykański związek narciarski prosi o pomoc. Na rehabilitację 25-letniego zawodnika brakowało 50 tys. dolarów. - Wtedy naszła mnie refleksja, że kiedyś i któryś z naszych może potrzebować takiej pomocy. Choć oczywiście nikomu źle nie życzę - opowiada mistrz olimpijski z 1972 roku.

Źródło: Foto Olimpik/x-news

- Poprosiłem więc dziennikarza Leszka Błażyńskiego, żeby napisał w "Przeglądzie Sportowym", że sprzedam swój medal za 50 tys. dolarów i że całość przeznaczę na leczenie amerykańskiego skoczka. Z jednym warunkiem. Medal musiał trafić o muzeum sportu – dodaje Fortuna.

Wtedy do gry weszła polska firma odzieżowa 4F, która ubiera m.in. olimpijską kadrę biało-czerwonych. To ona wyłożyła pieniądze. - Gdy w 2010 roku prezentowaliśmy kolekcję na letnie igrzyska w Londynie, pan Wojciech dał nam replikę swojego medalu. Tak na szczęście. Gdy dowiedziałem się o pomyśle, by pomóc potrzebującemu sportowcowi, długo się nie zastanawiałem. Wiedziałem, że musimy kupić oryginał - tłumaczył właściciel marki 4F Igor Klaja, który po kupnie medalu... oddał go Fortunie.

Ponadto wprowadził on kilka zmian w planie legendarnego skoczka. Szczególnie, że na pomoc Amerykaninowi ruszyli inni zawodnicy. W sumie uzbierali 31 tys. dolarów. Wobec tego Klaja wpadł na pomysł, by 50 tys. dolarów podzielić na pół i drugą część kwoty przeznaczyć na rehabilitację Natalii Czerwonki. Srebrna medalistka z igrzysk w Soczi w sierpniu miała wypadek na rowerze.

Z kolei złoty medal trafił w ręce dyrektora Muzeum Sportu i Turystyki Tomasza Jagodzińskiego.

- Chowałem ten medal przez 43 lata i po każdej dłuższej nieobecności w domu sprawdzałem, czy ktoś mi go nie ukradł. Trzymałem go w kasie pancernej! Od dawna chciałem, żeby znalazł się w tym muzeum. Ale zależało mi, żeby nie było to "za frajer". Jak w przypadku kilku moich kolegów olimpijczyków. Nasze medale są bezcenne. Pewnie, że mogłem go sprzedać za pięć tys. złotych, ale co komu po takiej kwocie? Na wódkę nie potrzebuję, bo od lat nie piję. Pomyślałem, że jeśli mam go oddać, to niech ktoś na tym skorzysta – argumentował Fortuna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl