Prokuratura domagała się wyższych kar: czterech lat więzienia. Obrońcy chcieli złagodzenia wyroków. Powoływali się na fakt, że ich klienci przyznali się do winy, wyrazili skruchę i przeprosili ofiary napadu. Sąd uznał jednak, że nie ma możliwości złagodzenia kar za tak brutalne przestępstwo.
Do napadu na aktorów doszło 22 czerwca ubiegłego roku po godz. 1 w nocy. Było to przy ul. Kościuszki na wysokości Dworcowej. Bandyci wyskoczyli z bramy jednej z kamienic. Wywrócili aktorów na ziemię. Bili i kopali przez kilka minut. Zabrali portfele, zegarki i telefony komórkowe. Konrad Imiela miał zmasakrowaną twarz. Wiele tygodni spędził w szpitalu. Był w bardzo ciężkim stanie. Łukasz Wójcik do dziś ma kłopoty ze słuchem.
W październiku policjanci zatrzymali 21-letniego Michała M. i rok starszego Tomasza P. Pierwszy z nich nigdy wcześniej nie był karany. Przyznał się do napadu na aktorów i innego, podobnego przestępstwa - napadu na dwóch studentów uniwersytetu. Tomasz P. był już wcześniej karany za rozboje.
Na rozprawie pod koniec lutego obydwaj mężczyźni przepraszali. - Z całego serca żałuję - mówił Michał M.
Sąd uznał jednak, że przeprosiny, skrucha, a nawet przyznanie się do winy to w tym wypadku zdecydowanie za mało do złagodzenia kary.
Za tak brutalne przestępstwo nie ma możliwości złagodzenia kar - uznał sąd
O Michale M. sędzia Sylwia Krajewska powiedziała, że jest "wysoce zdemoralizowany". Tomasza P. - uzasadniała trzyletni wyrok pani sędzia - niczego nie nauczyła wcześniejsza odsiadka w więzieniu. Sędzia stwierdziła, że nie widzi większych szans na poprawę jego zachowania. Poniedziałkowy wyrok jest nieprawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?