Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operacja serca w niepełnej narkozie? W Krakowie to standard [WIDEO, ZDJĘCIA]

Maria Mazurek
Czy da się naprawiać serce przez rurkę o kilkumilimetrowej średnicy, pod niepełną narkozą? Jeszcze 20 lat temu nikomu o takiej operacji nawet się nie śniło.

WIDEO: Prof. Dariusz Dudek przeprowadza operacje serca pod niepełną narkozą

Autor: Maria Mazurek, Gazeta Krakowska

Teraz w II Oddziale Klinicznej Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, którym kieruje prof. Dariusz Dudek, przeprowadza się ich kilkaset rocznie. Rozszerzenie zastawki, udrożnienie aorty, koronarografia... - aż trudno uwierzyć, że w tej chwili to typowe zabiegi.

Szansa na nowe życie
Około 90-letni pacjent - ze zwężoną zastawką i niedrożnymi żyłami - ma niewielkie szanse na przeżycie operacji na otwartym sercu. Tymczasem takie wady układu krążenia, które chcą właśnie zoperować lekarze z krakowskiego szpitala przy ul. Kopernika, są bardzo typowe dla starszych pacjentów.

- Co dziesiąta osoba w tym wieku ma podobne problemy - podkreśla prof. Dariusz Dudek. - Dzięki osiągnięciom współczesnej medycyny możemy leczyć różne choroby i znacznie wydłużać pacjentowi życie. Niestety, nie wszystkie organy, na czele z sercem, są w stanie żyć w dobrej formie przez tyle lat. Zużywają się. Trzeba im więc pomóc - tłumaczy znany kardiolog inwazyjny.

Osoby starsze często mają problem z zastawką aortalną. Jakie zadanie ona spełnia? Przepuszcza utlenowaną krew z serca do aorty, głównej tętnicy naszego ciała. Dzięki temu tlen, transportowany przez krew, może trafić do wszystkich tkanek.

Jeśli zastawka jest zbyt wąska, krew przepływa przez nią w mniejszych ilościach. Wszystkie organy (żołądek, krew, mózg, wątroba...), wszystkie komórki, są więc niedotlenione. W ten sposób rodzą się problemy ze zdrowiem. Najpierw niezauważalne, z biegiem lat coraz poważniejsze.

Dla starszych osób takie schorzenie oznaczało często wyrok śmierci - operacja na otwartym sercu wiązała się bowiem z bardzo dużym ryzykiem. Nadzieja dla takich pacjentów pojawiła się kilka lat temu, gdy w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim zaczęto przeprowadzać operacje przez cewnik, rurkę z tworzywa sztucznego o niewielkiej średnicy.

Stoicki spokój
90-letni mężczyzna jest już po udrożnieniu aorty. Zabieg wykonał zespół prof. Dudka. W sali czeka na jeszcze jedną operację. Jest znieczulony, ale nie w pełnej narkozie. Profesor Dudek wpada do kliniki przy Kopernika, by jeszcze przed wylotem do Dubaju (będzie tam uczył lekarzy swoich metod) przeprowadzić operację.

Przebieramy się w czepki, jednorazowe stroje przypominające pidżamę, maski i coś jeszcze - ołowiane fartuchy. Mają nas chronić przed promieniowaniem rentgenowskim, dzięki któremu podczas operacji obserwuje się serce i żyły pacjenta.

Tak wyposażeni wchodzimy do sali. Pacjent ma otwarte oczy. Od czasu do czasu coś mruczy, rusza się. - Proszę się tym nie przejmować - uspokaja prof. Dudek. - Po operacji niczego nie będzie pamiętał. Jest znieczulony, podaliśmy mu też leki uspokajające i nasenne. Choć ma otwarte oczy, nie ma pełnej świadomości - podkreśla.

Nad stanem pacjenta będzie czuwać kilkoro lekarzy, instrumentariuszki, anestezjolog... Na monitorze mogą śledzić ciśnienie, tętno, pracę serca. Ultrasonograf pokaże im jak bije serce, a zdjęcia rentgenowskie - wygląd aorty i okolicznych żył.

Pompują balonik
Lekarze wprowadzają cewnik przez pachwinę. Żyłami zostaje doprowadzony w okolice serca. Kiedy są już blisko, próbują go "wbić" do aorty. Nie udaje się za pierwszym razem. Muszą zmienić cewnik na taki o mniejszej średnicy...

Kolejna próba jest udana. Na cewniku znajduje się specjalny balonik. Kiedy "wędruje" do serca jest niewielki. Gdy dotrze do zastawki i uda się go ustawić w odpowiednim miejscu, lekarze zaczynają go "pompować". Jest bardzo mocny - wykonany ze specjalnego tworzywa sztucznego może wytrzymać ciśnienie odpowiadające kilku atmosferom.

Na ten czas lekarze - za pomocą lekarstw - zatrzymują pracę serca. Przestaje bić. - To konieczne, bo moment rozszerzenia aorty byłby dla pacjenta bardzo nieprzyjemny. Mógłby odnieść wrażenie, że umiera - tłumaczą kardiolodzy. Ów "kluczowy moment" trwa sekundy. W tym czasie lekarze, z mistrzowską precyzją i godnym podziwu opanowaniem - patrząc w monitor - kilkoma szybkimi ruchami rozszerzają zastawkę.

Po chwili wyjmują cewnik. Jednocześnie anestezjolog "budzi" pacjenta, podając mu leki. Wraca praca serca, a pacjent otwiera oczy. - Panie Stanisławie, proszę się obudzić - instruują starszego pana. Operacja się udała.

Kardiologia inwazyjna to zabiegi wykonywane na bijącym sercu - cewnikiem, bez otwarcia klatki piersiowej i pełnej narkozy.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+

Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska