Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powrót z zimowych wakacji wywołuje niekiedy dolegliwość zwaną jet lag. Od czego ona zależy?

Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH
Marcin Makówka
Kończą się zimowe wakacje i ci, którzy zdecydowali się uciec przed zimą do ciepłych krajów, wracają. Czeka ich tu nie tylko chłód, ale także inne dolegliwości, zwłaszcza tak zwany jet lag - trudność z przystosowaniem się ponownie do europejskiej strefy czasowej. Efekt? Złe samopoczucie, senność, dezorientacja, a czasem także zaburzenia żołądkowo-jelitowe.

Czym to jest spowodowane? Zanim odpowiem - przytoczę autentyczną anegdotę. Wróciłem kilka dni temu z Hanoi i czułem się przez pewien czas jak zbity pies. Tymczasem znajoma wróciła z Rio de Janeiro i nie odczuwała żadnych sensacji. O czym to świadczy?

Głównie o tym, że ta przykra przypadłość nie zależy od odległości przebytej samolotem, chociaż nazwa samolotu pojawia się w jej nazwie ("jet" jest popularnym określeniem odrzutowca). W istocie bowiem odległość z Krakowa do Rio de Janeiro wynosi 9580 km a do Hanoi "zaledwie" 6 730 km. Podróż samolotem do Brazylii musi więc być dłuższa niż do Wietnamu - a z Brazylii wraca się bez "choroby samolotowej", która dopada większość wracających z Wietnamu. Zatem nie czas lotu i nie przebyty dystans są tu decydujące. To co?

Odpowiedź tkwi w pojęciu stref czasowych.

Wszyscy wiemy, że w różnych krajach w tym samym momencie może być inna godzina, bo w krajach położonych na wschodzie (jak Wietnam) słońce wschodzi znacznie wcześniej niż w Polsce, a w krajach położonych na zachodzie (jak Brazylia) dzień zaczyna się później niż u nas. I nie zależy to od odległości, ale od tego, jak wiele południków przecinamy wędrując z jednego miejsca do drugiego. Teoretycznie każde 15 południków przekroczonych w wędrówce na wschód powoduje, że zegarek trzeba przestawić o godzinę do przodu, tyle samo przekroczone na zachód sprawia, że zegarek trzeba cofać (robi się coraz wcześniej). Rzeczywiste granice stref czasowych nie pokrywają się dokładnie z południkami, bo unika się sytuacji występowania różnych czasów w obrębie jednego (niewielkiego) kraju lub grupy krajów (na przykład cała Europa środkowa ma ten sam czas) - ale ogólna zasada jest taka, jak podałem.

Zegarek na ręce przestawić jest łatwo, natomiast zegar biologiczny, regulujący nasze funkcje życiowe (zwłaszcza rytm snu i czuwania), nie da się tak łatwo regulować. Przyjeżdżamy więc do Polski niosąc w sobie czas kraju, w którym przebywaliśmy, a musimy żyć według czasu lokalnego. Dla odległej Brazylii różnica jest tylko o trzy godziny, natomiast dla Wietnamu różnica wynosi aż sześć godzin. I to jest powód!

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska