- Pierwszy mecz ułożył się dla nas makabrycznie _– uważa Robert Piecha, trener oświęcimianek. - Po pierwszych 10 minutach powinniśmy prowadzić przynajmniej trzema bramkami. Zabrakło nam jednak szczęścia. Tymczasem miejscowe w odstępie 12 s szczęśliwie zdobyły dwa gole._
Później oświęcimianki starały się wrócić do gry, dochodząc miejscowe na dwa gole, ale w tym momencie bramkarka Unii nie wsparła koleżanek, bo jej konto obciążają kolejne dwa stracone gole. -_ Potrafiła bronić w kilku nieprawdopodobnych sytuacjach, a tutaj zaliczyła wpadkę, ale taka jest specyfika tej pozycji _– tłumaczy Piecha.
Z kolei drugi mecz Unia rozpoczęła od strzelenia gola w osłabieniu. Wydawało się, że to podłamie miejscowe. Tymczasem oświęcimianki podarowały rywalkom karnego, po którym mecz rozpoczął się od nowa. - Tym bardziej szkoda tego gola, bo zawodniczka miała problem z opanowaniem krążka, a tymczasem nasza obrończyni rzuciła kij – żałuje trener Piecha. - Gdyby udało nam się „dowieźć” prowadzenie do końca drugiej tercji, w ostatniej to gdańszczanki znalazłyby się pod ścianą.
Stoczniowiec Gdańsk – Unia Oświęcim 6:3 (3:1, 1:0, 2:2)
1:0 Bigos 12, 2:0 Obłońska 12, 3:0 Kasprzycka 17, 3:1 Kosma 19, 4:1 Byczkowska 33, 4:2 Bielas 45, 5:2 Onyszenko 53, 6:2 Berecka 54, 6:3 Bielas 56.
Stoczniowiec Gdańsk – Unia Oświęcim 4:1 (0:0, 1:1, 3:0)
0:1 Wieczorek 28, 1:1 Bigos 32, karny, 2:1 Onyszenko 55, 3:1 Byczkowska 56, 4:1 Onyszenko 60.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
