Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górniczy gordyjski węzeł...

bp Tadeusz Pieronek
Biskup Tadeusz Pieronek
Biskup Tadeusz Pieronek fot. Andrzej Banaś
Kilka dni po protestach lekarzy pojawił się spór między rządem a górnikami. Wydaje się, że te dwie sprawy w latach odnowy polskiej sytuacji gospodarczej nie mogą się doczekać ostatecznych, mądrych i owocnych społecznie rozwiązań.

Obydwie, jedna związana ze służbą zdrowia, druga dotycząca losu górnictwa, ważnej bazy polskiej gospodarki, ale niestety przynoszącej w jej obecnej strukturze nie zyski, lecz potężne, miliardowe straty, muszą ulec takim zmianom, które pozwolą w pierwszym przypadku na poprawę komfortu leczenia, w drugim - na wydobycie węgla przynoszące zyski. Żaden dobry gospodarz, niezależnie, czy to jest rolnik, rzemieślnik czy przemysłowiec, nie będzie utrzymywał swojego zakładu pracy, jeżeli nie przynosi mu on zysków. Nie po to się pracuje, by pracować, ale po to, by mieć satysfakcję, by praca była nie tylko opłacalna, ale pomnażała dobro wspólne, a więc dawała zyski, także społeczeństwu.

Ludziom niezwiązanym z górnictwem węglowym trudno zrozumieć, że państwo, czyli wszyscy obywatele, musi z podatków dopłacać do nierentownych kopalń. To niewątpliwie jest gospodarcza patologia.
Jest jednak równie ważna druga strona medalu. Co zrobić z dziesiątkami tysięcy ludzi zatrudnionych w górnictwie? Przecież państwo właściwie gospodarowane nie może dopuścić do tego, by wielka grupa ludzi straciła pracę, źródło dochodów, koniecznych do życia całych rodzin.

Poważną przeszkodę w uzdrowieniu tej sytuacji stanowi jej upolitycznienie. Trudno zrozumieć, że opozycja polityczna, która będąc u władzy, nie potrafiła sobie z tym poradzić, sprzeciwia się dzisiaj rządzącej koalicji w jej załatwieniu. Znów okazuje się, że ważniejszy jest interes partyjny niż Polska.

Można odnieść wrażenie, że tego swoistego węzła gordyjskiego w górnictwie nie da się przeciąć, o co starały się już rządy Leszka Milera, Jarosława Kaczyńskiego i wreszcie Ewy Kopacz, za pomocą tego samego projektu ustawy sejmowej, którą udało się uchwalić dopiero kilka dni temu.

Wystarczy odnieść się do znanego przysłowia, że "co się odwlecze, to nie uciecze", by zrozumieć nieskuteczność działań pozornych, obliczonych na wygaszenie i zatamowanie zapowiadanych strajków, a nie na rozwiązanie poważnego i wlokącego się już od wielu lat problemu społecznego. Radość z osiągniętego porozumienia, czy to ze strony rządu, czy ze strony górników, nie może być prawdziwa i szczera, bo wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że całe społeczeństwo musi za to zapłacić, a bomba zegarowa, którą należało rozbroić, nieuchronnie tyka nadal. Porozumienie to nie jest zatem przecięciem węzła gordyjskiego, lecz tylko na krótki czas pozwoli zachować społeczny spokój.

Śledząc próby definitywnego rozwiązania tego trudnego problemu, utrwala się przekonanie, że dziś mamy do czynienia ze związkami zawodowymi, które - powołane do ochrony pracowników - nie robią tego rozumnie. Walczą bowiem jedynie o własną uprzywilejowaną pozycję w świecie pracy, ale są ślepe na dobro wspólne, czyli na ogólny bilans dobra dla wszystkich Polaków.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska