Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18 stycznia 1945 roku do Krakowa wszedł Lucyper i Niemców przepędził

Piotr Rąpalski
Sowiecka artyleria na zajętym niemieckim lądowisku w okolicy kościoła na Skałce. Przygotowuje się do ostrzału pozycji Wehrmachtu w Podgórzu
Sowiecka artyleria na zajętym niemieckim lądowisku w okolicy kościoła na Skałce. Przygotowuje się do ostrzału pozycji Wehrmachtu w Podgórzu ródło: "Kraków Ocalone Miasto", Krajowa Agencja Wydawnicza, 1986
W 70. rocznicę bitwy o Kraków Muzeum Historyczne Miasta Krakowa w Fabryce Schindlera przy ul. Lipowej 4 organizuje wystawę "Wyzwolenie, czy zniewolenie?". Czynna będzie od 19 stycznia do 30 sierpnia 2015 roku. Przeprowadziliśmy wywiad z jej kustoszem i historykiem, Grzegorzem Jeżowskim

Czy faktycznie Kraków był przez Niemców całkowicie zaminowany , a sowieci i marszałek Iwan Koniew zapobiegli jego zniszczeniu? Tak wiele lat uczyła propaganda PRL
Można tak sądzić po obejrzeniu serialu radzieckiego "Major Wichr" albo filmu "Ocalić Miasto" reżyserii Jana Łomnickiego z 1976 roku. Był tam gruby kabel podłączony do dźwigni, która miała decydować o być, albo nie być Krakowa. Ale to nieprawda, choć przez lata film wielu traktowało jako paradokument. Z kolei książka "Manewr, który ocalił Kraków" była zalecana jako lektura w 8 klasie szkoły podstawowej. Fakty są jednak takie, że miasto zaminowano w sposób rutynowy. Obiekty militarne, infrastruktura miejska, ponoć wodociągi, z pewnością mosty. Te ostatnie, na Wiśle, faktycznie wszystkie zostały wysadzone, aby spowolnić ruchy sowietów. Wysadzono też niektóre wiadukty. Jak np. ten nad ulicą Kopernika. Nie udało się natomiast wysadzić tego przy Hali Targowej. Przeszkodzili sami mieszkańcy akcją sabotażową, słusznie obawiając się, że tak duża eksplozja zniszczy sporo okolicznych zabudowań.

Coś zaminowane jednak było
Saperzy sowieccy część ładunków rozminowali, ale głównie po zakończeniu działań wojennych. Stworzono legendy o bohaterskich działaniach grup dywersyjnych Bierezniaka i Botiana, działających podczas walk, przecinających kable i ratujących miasto przed eksplozją. To jednak wersja propagandowa. Mit z początków XXI w. stworzony już w Rosji. Botian otrzymał w 2007 roku tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej za uratowanie Krakowa. W rzeczywistości Botian był sowieckim dywersantem, funkcjonariuszem NKWD. Działał w zgrupowaniu partyzantów sowieckich w okolicach Nowego Sącza. Od 2007 lansowano w Rosji teorie że materiały składowane w zamku w Nowym Sączu miały być przeznaczone do wysadzania Krakowa. Zamek wysadzono za sprawą partyzantów sowieckich 18 stycznia czyli w momencie zajęcia części Krakowa. Botiana w tym czasie nie było nawet w Nowym Sączu. Nie był nawet dowódca tej grupy. W PRL byli też tacy „świadkowie” wydarzeń krakowskich, którzy opowiadali na spotkaniach z młodzieżą, że kabel od ładunków wybuchowych był gruby jak ręka. Ten mit był wprowadzany w PRL w kulturze, sztuce, edukacji, uroczystościami, wystawami, akademiami dla młodzieży. Było to sączone bardzo długo i systematycznie, nie tylko w Polsce, ale w całym bloku wschodnim.

Jak się Niemcy przygotowywali do obrony?
Bardzo sprawnie. Już latem 1944 rozpoczęło się fortyfikowanie miasta i jego przedpoli. Krakowianie kopali okopy, budowali schrony. Pod przymusem, ale też traktowano to jako możliwość wyjazdu z miasta i zakupienia żywności na wsi. Zlecano też roboty firmom budowlanym. W mieście przy ważniejszych ulicach zamurowywano narożne kamienice zamieniając je w bunkry z otworami strzelniczymi. Taki był np. na rogu pl. Matejki i ul. Kurniki. Tak zmieniono też dzisiejszy budynek LOT. Stawiano też słupy przeciwpancerne w centrum miasta. To były potężne, wysokie i grube konstrukcje ze zbrojonego betonu. Podłożono pod nie ładunki wybuchowe. Po eksplozji miały przewracać się i blokować przejazd czołgom i samochodom. Tak zabezpieczono np. przejazd pod wiaduktem przy dzisiejszej Hali Targowej. Niemcy wykorzystali też fortyfikacje poaustriackiej Twierdzy Kraków. Może nie broniono się z nich jak w roku 1914 i były przestarzałe, ale wykorzystywano na magazyny, miejsca odpoczynku żołnierzy i schronienia przed ostrzałem. Tak użyto np. Fortu Rajsko. Mocno się tam bronili, a nawet kontratakowali.

**Te zapory przeciwpancerne to coś jak pomnik, który kiedyś stał na Placu Inwalidów?**
To był pomnik "Wdzięczności", później "Braterstwa i przyjaźni", a sam plac nazywał się „Wolności”. Też symbolizował „wyzwolenie” Krakowa przez sowietów. Mieszkańcy mówili jednak na niego "zapałka", "komin". Zapory przeciwczołgowe były niższe, ale grubsze.

Hans Frank, gubernator, uciekł z miasta?
15 stycznia o 13.25 wyjechał w kierunku Izdebnika, Wadowic. Kierunek na Katowice był odcięty. Uciekł do Opola. Pamiętajmy jednak, że reprezentował on władzą cywilną, a w tym okresie rządzili miastem już oficerowie Wehrmachtu. Jego ucieczka nie miała większego znaczenia dla obrony.

Niemcy zabezpieczyli zabytki Krakowa?
Niespecjalnie. Na Rynku Głównym wybudowali potężny zbiornik przeciwpożarowy, który wypełnili wodą. Naprzeciwko Kościoła Mariackiego. O dziwo spełniła się przez to legenda miejska czasu okupacji, która mówiła, że jeśli wieże kościoła przejrzą się w lustrze wody, to Niemcy opuszczą Kraków. Niemcy liczyli się z tym, że miasto będzie bombardowane co wywoła pożary. Czy chcieli je ratować? Raczej myśleli o tym, że w mieście trawionym przez ogień gorzej się broni. Nie chronili też w ten sposób np. ołtarza Wita Stwosza. Już u progu wojny został przez Polaków rozmontowany, wywieziony dla bezpieczeństwa do Sandomierza i ukryty w tamtejszym seminarium duchownym. Zaraz po zajęciu Krakowa przez Niemców, 6 września 1939 roku, ołtarz stał się obiektem zainteresowania gestapo. Miejsce przechowywania zabytku zostało bardzo szybko ustalone, po czym został on wywieziony do Berlina, a następnie do Norymbergi. W ostatnim miejscu pobytu przetrwał całą wojnę. Dopiero po siedmiu latach, 30 kwietnia 1946 roku, ołtarz Wita Stwosza został przywieziony do Krakowa. Wawelu też specjalnie nie zabezpieczono, były w jego okolicy wspomniane już słupy przeciwpancerne. U podnóża zamku stworzono lądowisko, ciągnęło się od ul. Bernardyńskiej do Paulińskiej, równolegle do Wisły. Liczono się z tym, że i w tym, zabytkowym rejonie, będą walki. Wykorzystano ponadto lotnisko w Rakowicach. W mieście były też pozycje artylerii przeciwlotniczej, m.in. w okolicy Kopca Kościuszki i niedaleko Fortu św. Benedykta w Podgórzu.

Jak zachowywali się mieszkańcy?

Głodu nie było, choć oczywiście jak za okupacji żywności brakowało. Tuż przed bitwą miasto zamarło. Część tramwajów stanęła na ulicach, bo nie było prądu. Trzeba było je ściągać do zajezdni po zakończeniu walk. Dużo wcześniej było słychać kanonadę z przerwanego odcinka frontu. Ulice pustoszały, ale nawet 18 stycznia w czasie walk pod miastem i w mieście znalazły się osoby, które poszły do pracy. Często nie spotykali już niemieckich przełożonych, byli tacy co świętowali. Są też relacje kierowników schronów, którzy mieli problem z osobami, które chciały wyjść i zobaczyć wojnę na ulicach. Zdarzali się też szabrownicy, ale to głównie wtedy gdy Niemcy już się ewakuowali, a Armia Czerwona dopiero wchodziła. Po zajęciu miasta szabrowano jednak dalej.

Jak zachowało się polskie podziemie?
Znali już wynik akcji "Burza". To, że ujawnianie się żołnierzy AK sowietom kończyło się aresztowaniami i represjami. Nie ujawniali się więc. Były tajne, nieliczne patrole AK na ulicach, starające się utrzymać porządek. Armia Krajowa miała dobrze rozpracowane i opisane umocnienia, siłę i ruchy Niemców.

Skąd ruszyła ofensywa?
Już w 1944 roku latem krakowianom wydawało się, że lada dzień Rosjanie dotrą do miasta. Front niemiecki się załamywał. Przez Kraków przewinęła się ogromna liczba pobitych wojsk niemieckich i uchodźców. Ale front zatrzymał się ok. 90 km od Krakowa. Bitwa o Kraków rozstrzygnęła się wcześniej, 13-15 stycznia doszło do bitwy pancernej na południe od Kielc, gdzie Niemcy zostali pobici. Nastąpiło przełamanie obrony niemieckiej na północ od Krakowa w okolicy Kielc i Miechowa. W okolicach Tarnowa siły Niemieckie silniej się broniły. Częstochowa została zajęta wcześniej niż Kraków, więc miasto jakby było już oskrzydlone.

Jaki był stosunek sił?
Nawet kilkunastokrotna przewaga po stronie sowietów, w piechocie, artylerii, czołgach. W Krakowie pod koniec 1945 nie było niemieckich pełnych jednostek frontowych, wiarusów, dobrego uzbrojenia. To były oddziały drugiego, trzeciego rzutu. Niemcy nie chcieli do miasta wprowadzać poważnych sił, bo obawiali się ich okrążenia i odcięcia. Nie mogli w takiej sytuacji liczyć już na pomoc z zewnątrz, a potrzebowali ludzi i sprzętu do planowanej już obrony Górnego Śląska.

Dochodzi do ataku na miasto. Czy faktycznie jak zapowiadał marszałek Iwan Koniew zdobyto Kraków tylko karabinami, bez artylerii i samolotów?
Sowieci myśleli, że Kraków będzie mocno broniony. Oddziały Koniewa wyposażono w silną artylerię, katiusze, moździerze. Gdyby Niemcy stawiali zaciekły opór zniszczyłyby one, bezwzględnie, jego gniazda, nie bacząc na miasto. Niemcy jednak 18 stycznie zaskoczyli sowietów. Nie stawili początkowo zaciekłego oporu, artyleria nie była konieczna. Wystarczyła piechota i czołgi by zdobyć centrum miasta, na lewym brzegu Wisły.

Którędy atakowano?
Od Północy i północnego zachodu. Dzisiejszą ulicą Królewską, wtedy Reichstrasse, po wojnie nazwaną właśnie 18 stycznia. Również wzdłuż dzisiejsze ul. Kazimierza Wielkiego. Przez dzielnicę niemiecką, w której mało kto został, większość Niemców ewakuowano już w 1944 roku. To uderzenie pozwoliło sowietom zająć centrum miasta, Niemcy nie mogli uciekać na zachód, więc ruszyli w kierunku południa. Wycofali się jednak w rejon prawego brzegu Wisły, m.in. do Podgórza, Opatkowic, Swoszowic i tu stawili większy opór już 19 stycznia i w kolejnych dniach. W tym czasie w okolicach Tarnowa, na wschód o Krakowa, walczyły silniejsze jednostki niemieckie, które wycofywały się na zachód. Siły z Krakowa chciały osłonić ich tyły.

Czyli jednak bombardowanie było?
Uszkodzono i zniszczono w mieście ponad 400 budynków. Kraków był ostrzeliwany przez artylerię i bombardowany z samolotów. Jedna bomba uszkodziła nawet Katedrę Wawelska. Niemcy też odpowiadali ogniem. Czołgi obu stron walczyły na ulicach. Wehrmacht atakował np. w okolicy Łobzowa. Propaganda specjalnego manewru, który ocalił miasto to bujda.
Stalin ponoć mówił, że jeśli żołnierze zdobędą "delikatnie" Kraków to napiją się wódki w Restauracji Chawełka
Takich legend narosło sporo przez sowiecką propagandę. Kraków jest idealny dla tworzenia legend. W styczniu 1945 roku zajęto też Łódź, również nie została zniszczona, ale tam takiego mitu nie budowano. A było to największe polskie miasto przemysłowe, z punktu widzenia militarnego, o wiele ważniejsze, niż zabytkowy Kraków. Różnych opowieści się namnożyło, na pewno dodają kolorytu.

Jakie straty po obu stronach?
Niemieckich nie znamy. Straty sowietów podawano w okolicy 1,9 tys. żołnierzy, ale to liczba pochowanych. Byli to jednak żołnierze, którzy walczyli nie tylko w samym mieście, ale też poza nim. W samej bitwie przyjmuje się, że mogło polec ok. 350 żołnierzy radzieckich w walkach w lewobrzeżnej części Krakowa, a w południowej i miejscowościach graniczących z Krakowem ok.600. W tamtych warunkach nie były to duże straty. Trudno określić straty ludności cywilnej. Znamy pojedyncze przykłady, np. zabicie mieszkańców po uderzaniu bomby w kamienicę przy ul. Pierackiego, dzisiejszej Studenckiej.

Kiedy Kraków został zdobyty? Były defilady?
Bitwa ostatecznie kończy się 22-23 stycznia w nocy. Walki odsuwają się na obrzeża i zachód. Defilady nie było. Koniew też nie paradował. Ruszył z żołnierzami dalej w kierunku Śląska. Wystawiono jednak obrazy z podobizną jego i Stalina oraz inne propagandowe, dziś powiedzielibyśmy, "bilbordy", w centrum miasta. Postawa krakowian na początku była życzliwa lub z pewną rezerwą, nie wroga. Wielu dziękowało za jak się mówiło "wyswobodzenie od hitlerowskich zbirów". Częstowano żołnierzy wódką. Jest też sporo wspomnień o tym, że sowieccy żołnierze wyglądali bardzo mizernie. To był szok w porównaniu do żołnierzy niemieckich. To też mogło wzbudzać sympatię co do "wyzwolicieli". Dziwiono się, że Wehrmacht ustępuje przed tą "hordą" jak pisał konspiracyjny wojewoda krakowski Jan Jakóbiec. Były też kobiety z pepeszami, to budziło zdziwienie, zaciekawienie. Nawet jak zaczęło dochodzić do kradzieży, to początkowo tłumaczono to ubóstwem żołnierzy.

Doszło jednak do terroru, gwałtów, zabójstw, rabowania
Zaczęło się od kradzieży. Masowo rabowano zegarki, wtedy bardzo cenny towar. Ale brano też bieliznę, dziecięce buciki, nie mówiąc już o kosztownościach i jedzeniu. Część mieszkańców już pytała "kto nas wyzwoli od naszych wyzwolicieli?". Niskie morale i dyscyplina w Armii Czerwonej służyła plenieniu się rabunków, gwałtów, zabójstw. Urzędnicy robili spisy takich przypadków, ale były tajne. To były długie listy. Narzekali, że uniemożliwia im to współpracę z ludnością. Była jednak różnica z tym co się później działo w Niemczech. Tam było przyzwolenie odgórne, w Polsce jednak dowódcy mieli powstrzymywać występki, ale nie wszyscy mogli nad tym zapanować, nie wszyscy też chcieli. Ponadto szybko przyjechało NKWD, zaczynają się aresztowania ziemian, oficerów AK i ich przesłuchania. NKWD swoją siedzibę stworzyło sobie najpierw w Pałacu pod Baranami. Szybko zajęli też więzienie na Montelupich. Korzystano ponadto z opustoszałych budynków. Pierwszy transport na Sybir wyruszył w marcu 1945.

Wkroczenie Sowietów do Krakowa nie było wyzwoleniem, a nowym zniewoleniem. Przez dziesiątki lat byliśmy karmieni fałszywym mitem?
Tak. "Wyzwolić" to znaczy przywrócić komuś wolność, zgodnie z definicją słownikową. Zajęcia Krakowa przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku nie możemy tak traktować. Co najwyżej możemy mówić o oswobodzeniu spod okupacji niemieckiej, którą krakowianie faktycznie byli umęczeni. Mówiono "niech już nawet Lucyper przyjdzie z piekła, byleby tylko Niemcy odeszli". Przyszedł inny lucyper, wolności nie zwrócił. Polska znalazła się pod nową okupacją. Aresztowano przedstawicieli polskiego rządu działającego w konspiracji, żołnierzy Państwa Podziemnego, rozpoczął się terror, represje, polityczne zniewolenie na lata. Wcześniej wywożono do obozów koncentracyjnych, od tego momentu do łagrów. Aresztowań nie dokonywało już gestapo, a NKWD i komunistyczna bezpieka.

Mieszkańcy mogli jednak mieć poczucie, że idzie lepsze?
Okupacja niemiecka zagrażała biologicznemu istnieniu narodu polskiego, radziecka miała go podporządkować Moskwie. Dla mieszkańców Krakowa tamtego czasu przyniosła pewne pozytywne zmiany. Można było śpiewać już hymn polski, wywieszać flagi biało-czerwone i np. rozgrywać legalnie mecze piłkarskie. Działalność rozpoczął Uniwersytet Jagielloński, zamknięty przez Niemców. Już w poniedziałek 19 lutego 1945 roku rozpoczął sezon teatr krakowski. W Teatrze im. J. Słowackiego wystawiono sztukę Stefana Żeromskiego „Uciekła mi przepióreczka”. Była to premiera niezwykła − po prawie pięciu i pół roku okupacji niemieckiej wystawiono polską sztukę dla polskiej publiczności. W 1945 roku Kraków był dzięki okolicznościom spowodowanym przez wojnę i okupację centrum życia naukowego, intelektualnego oraz artystycznego Polski. Życie kulturalne było jak na warunki powojenne bogate. Początkowo gdy przedstawiciele władz komunistycznych odwiedzali Kraków wizyt nie kończyło śpiewanie „Międzynarodówki”, tylko hymnu narodowego. Mieszkańcy byli wzruszeni. Był to też okres przed konferencją w Jałcie. Wielu liczyło na sprzymierzeńców, na to, że Polska będzie faktycznie wolna. Oczywiście równocześnie pojawiały się też flagi czerwone. Ale już 18 stycznia dwóch mieszkańców zawiesiło polską flagę na Wawelu. Mieli dużo szczęścia, bo patrol niemiecki chciał ich zatrzymać, ale przeszkodził mu ostrzał. Ponoć na początku, z powodu strachu wywołanego ostrzałem, zawiesili flagę do góry nogami i wciągnęli tylko do 3/4 masztu.

W działaniach sowietów, tworzeniu mitów, chodziło o stworzenie podwalin pod wielką przyjaźń polsko-radziecką?
Prof. Waldemar Łazuga z Poznania powiedział kiedyś, że Kraków jest miastem legendotwórczym i te legendy tu łatwo tworzyć i tu się udają. Nie było specjalnie przygotowanego manewru Armii Czerwonej, który miał ocalić Kraków. Było to zwyczajny manewr wojskowy w wyniku, którego miasto miało zostać zdobyte. Udało się to wykonać bez dużych zniszczeń i cięższych walk, ale wynikało to z innych okoliczności, niż geniusz marszałka Iwana Koniewa, czy działanie rosyjskich grup dywersyjnych. Niemieckie siły w mieście były stosunkowo słabe. Nie byli nastawieni na zdecydowaną obronę. Znacznie ważniejszy dla nich był Górny Śląsk, tam znajdował się przemysł niemiecki, bo Zagłębie Ruhry było już wyniszczone alianckimi nalotami. Ofensywa Armii Czerwonej ruszyła 12 stycznia spod Sandomierza, miała na celu zdobycie Berlina. Kraków był celem trzeciorzędnym. Równocześnie Niemcy prowadzili ofensywę w Ardenach i tam byli mocniej zaangażowani. W Krakowie obsadzili te pozycje obronne, które zdołali. Armia Czerwona miała ogromną przewagę, niektóre punkty zajmowała niemal bez oporu. Ale stworzono mit, że na takie zajmowanie Krakowa pozwolił specjalny plan Koniewa. To miało wzmacniać przyjaźń polsko-radziecką, być dowodem szacunku ZSRR dla polskiej kultury, jej dorobku i samych Polaków. Pamiętajmy, że Warszawa była już zniszczona, to Kraków ostał się jako kolebka narodu.

Rozpoczęła się gra pozorów
Komuniści początkowo używali barw ochronnych. W propagandzie lat 1945-46 dużo mówiło się o demokracji, wolności, sprawiedliwości, odrodzonym wojsku polskim. Powstał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, który formalnie był koalicyjny. W 1945 roku nawet Stanisław Mikołajczyk, wicepremier z PSL, odwiedził Kraków, wygłosił przemówienie, powiewały flagi sprzymierzonych, amerykańska, brytyjska. Słowo komunizm nie padało. Podczas obchodów bitwy pod Grunwaldem mówiło się o polsko-radzieckim braterstwie broni, które datowało się już od roku 1410, jako pierwszego zwycięstwa słowiańszczyzny. My Słowianie, a nie my komuniści. Na 1 maja 1945, nowe święto pracy, wydano notę w prasie, aby ozdobić domy w barwach narodowych i barwach robotniczych. Początkowo dygnitarzy komunistycznych można było spotkać na uroczystościach kościelnych. Święto 3 maja w 1945 roku odbyło się jak przed wojną, ale w 1946 roku uroczystości zostały już brutalnie spacyfikowane przez funkcjonariuszy UB. Padły strzały, użyto wozu pancernego, winę za rozróbę zrzucono w prasie na wichrzycieli. Dwa miesiące po tych wydarzeniach odbył się proces pokazowy uczestników tych wydarzeń. Stopniowo wprowadzano nową władzę i ustrój.

Czy wystawa, którą otworzycie w 70. rocznice bitwy odczaruje tę fałszywą legendę?
Mit specjalnego manewru i ocalenia Krakowa wykuto później w latach 60, 70. 80. Wśród wielu może być ciągle mocno zakorzeniony. Jego zwieńczeniem w mieście było postawienie pomnika Iwana Koniewa w Bronowicach. Ale wielu krakowian już inaczej postrzega historię. Koniewa usunięto. Nasza wystawa pokaże prawdę historyczną i sposoby jej zakłamywania. Jednoznacznie odpowie na zadane w jej tytule pytanie.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 18 stycznia 1945 roku do Krakowa wszedł Lucyper i Niemców przepędził - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska