Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: pstrąg wypiera karpia, smakosze sięgają po jesiotra

Paweł Szeliga
Kazimierz Gierałt (z lewej) i jego brat Wiesław przed świętami odłowią prawie pięć ton pstrąga tęczowego. - Ryba sprzedaje się przez cały rok, ale teraz mamy kumulację - zauważa hodowca
Kazimierz Gierałt (z lewej) i jego brat Wiesław przed świętami odłowią prawie pięć ton pstrąga tęczowego. - Ryba sprzedaje się przez cały rok, ale teraz mamy kumulację - zauważa hodowca Stanisław Śmierciak
Przed Wigilią hodowcy i sprzedawcy ryb mają najazd klientów. Dobijają się do drzwi nawet nocą. Tradycyjnego karpia zaczyna wypierać pstrąg. Amatorzy dobrego smaku kupują także jesiotra.

Od rana do późnego wieczora bracia Kazimierz i Wiesław Gierałtowie nie wypuszczają podbieraka z rąk. Kiedy pod Ośrodkiem Zarybieniowym Polskiego Związku Wędkarskiego w Nowym Sączu ustawia się kolejka, wyciągają ze stawów setki kilogramów ryb. Liczą, że sprzedadzą ich ogółem prawie pięć ton.

Klienci przyjeżdżają tutaj po pstrąga tęczowego. To amerykańska ryba, która w Polsce występuje wyłącznie w zamkniętych ośrodkach hodowlanych. Za kilogram płacą 18 zł.

Pstrąg zamiast karpia

- Dopóki żyła babcia, na wigilijnym stole królował karp - wyznaje sądeczanin Bronisław Świerad. - Nie odpowiadał nam jego mulisty posmak, ale babcia nie wyobrażała sobie kolacji bez karpia. Teraz kupujemy pstrągi. Są po prostu smaczniejsze.
Pstrągowe żniwa zaczynają się dwa tygodnie przed świętami i na Wigilii się nie kończą. Te ryby są bowiem chętnie kupowane także na sylwestrowe imprezy, a dwa tygodnie po katolickich świętach kupują je prawosławni. - W zasadzie ruch mamy przez cały rok, ponieważ pstrąga biorą od nas restauracje i stali klienci - mówi Kazimierz Gierałt. - Teraz jest oczywiście kumulacja, bo przed Wigilią wszyscy chcą dostać pstrąga.

Pan Kazimierz pracuje na stawach od kilkunastu lat, przeżył już sporo świątecznych gorączek. Zdarzało się, że spóźniony z zakupami desperat stukał w okno stróżówki późną nocą. Zwykle jednak w Wigilię ruch zamiera o godz. 17, gdy większość ludzi zasiada do wieczerzy. Spowitych w mroku stawów pilnują psy. Odstraszają czaple i wydry, które są żarłocznymi amatorami ryb i potrafią poczynić znaczne spustoszenia w hodowli. - Do smażenia na maśle najlepsze są pstrągi ważące 25 dekagramów - podpowiada Kazimierz Gierałt. - Dobrze sprzedają się też sztuki o wadze 60 dekagramów, które są świetne do wędzenia.

Feleczyn dla smakoszy

Mieszkańcy Krynicy-Zdroju i okolicznych wsi po ryby jeżdżą m.in. do "Pstrągowej Doliny" Filipa Kądziołki w Feleczynie. Mają w czym wybierać, bowiem, oprócz pstrąga w cenie 20 zł za kilogram, w ofercie jest karp. Za kilogram tej tradycyjnie świątecznej ryby trzeba zapłacić 13 zł. Karp jest w ofercie przez cały rok, choć 95 proc. ryb tego gatunku sprzedawanych jest w ciągu dwóch przedświątecznych tygodni. W przypadku hodowli w Feleczynie to prawie pięć ton karpia. - To siła tradycji i skuteczność reklamy - podkreśla Filip Kądziołka. Odwołuje się do ogólnopolskiego programu Pan Karp, promującego hodowlę i sprzedaż tych ryb.

W feleczyńskich stawach o powierzchni hektara hodowany jest też jesiotr. To szlachetna ryba dla amatorów wykwintnego smaku. W odróżnieniu od karpi i pstrągów, które świetnie sprawdzają się jako smażone ryby, jesiotr lepiej smakuje duszony w warzywach lub gotowany. Najlepsze są dwukilowe sztuki. Na kupno takiej ryby nie każdego jednak stać - kilogram jesiotra kosztuje 30 zł. - To nowy gatunek, do którego klienci dopiero się przekonują - przyznaje Filip Kądziołka. - Mimo to mam klientów, którzy przyjeżdżają tutaj specjalnie po jesiotra.

Właściciel "Pstrągowej Doliny" hodowlą ryb zajmuje się od 15 lat. Mówi, że ma za sobą dobry rok. Wody w stawach nie brakowało. Latem sporo padało. Nie było też rekordowych upałów, których skutkiem bywa przyducha. Z braku tlenu w wodzie giną wówczas tysiące ryb.

Jakie ryby pojawią się na wigilijnym stole tych, którzy je sprzedają? U braci Gierałtów będzie to pstrąg smażony na maśle. U Filipa Kądziołki obok tej ryby pojawi się też karp oraz szczupak i sandacz. Pan Filip jest bowiem nie tylko hodowcą, ale też wędkarzem. - Każda ryba jest dobra - przekonuje. - Trzeba tylko wiedzieć, jak ją przyrządzić, by wydobyć najmocniejsze strony.

Ze stwierdzeniem, że każda ryba jest dobra nie zgadza się żona hodowcy, Katarzyna. - Pangi na stole pan u nas nigdy nie zobaczy - podkreśla z uśmiechem.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska