Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Jerzy Cyrak: Holenderskie kluby stawiają przede wszystkim na szkolenie młodzieży

Jakub Pęczkowicz
Jerzy Cyrak (drugi od prawej) i Ireneusz Mamrot (obok) w Enschede mieli okazję poznać między innymi Ruud'a van Nistelrooy'a
Jerzy Cyrak (drugi od prawej) i Ireneusz Mamrot (obok) w Enschede mieli okazję poznać między innymi Ruud'a van Nistelrooy'a Archiwum Jerzego Cyraka
Z Jerzym Cyrakiem, 38-letnim trenerem II-ligowego Górnika Wałbrzych, który po zakończeniu rundy jesiennej, pojechał do klubu z holenderskiej ekstraklasy – FC Twente Enschede, by doskonalić szkoleniowy fach, rozmawia Jakub Pęczkowicz.

Dlaczego pojechał Pan akurat do Holandii i akurat do Twente?
Wyjazd był spowodowany przede wszystkim tym, że musiałem odbyć staż w ramach kursu, który realizuję w Białej Podlaskiej. Jego ukończenie jest honorowane trenerską licencją UEFA Pro. To po pierwsze. Ponadto uważam, że każda wizyta w zagranicznym klubie na wysokim poziomie jest okazją do nauczenia się czegoś nowego, porównania warunków, z jakimi ma się styczność na co dzień, innego spojrzenia na to, co się robi. Wiele korzyści może wypłynąć z pobytu w tak poukładanym i renomowanym klubie. Zdecydowałem się akurat na ten zespół, bo już wcześniej tam byłem - dwa lata temu - i również był to wyjazd edukacyjny. Inna sprawa, że dobrze znam Filipa Bednarka, 22-letniego bramkarza, z którym pracowałem jeszcze w juniorach Amiki Wronki. Trenerem jest bardzo ciekawy człowiek, Alfred Schreuder, i możliwość spotkania się z nim, porozmawiania była dla mnie cennym doświadczeniem. Wyraził zgodę na przyjazd i staż, więc warto było skorzystać.

Co najbardziej imponuje Panu w tym klubie?
Już wcześniej wiedziałem, że Twente ma świetny i poukładany system szkolenia młodzieży. Klub mocno stawia na edukację młodych chłopaków od bardzo wczesnego wieku, natomiast wychowankowie są, można powiedzieć, jego wizytówką. Chcą pracować z młodymi i zależy im, by w przyszłości stanowili o sile pierwszej drużyny. Szkolenie jest priorytetem dla Holendrów.
W Górniku Wałbrzych ta myśl również ma być przewodnia. Taki kierunek chcemy obrać w dalszej perspektywie.

Czyli podczas pobytu w Enschede głównie podpatrywał Pan pracę trenerów z młodymi piłkarzami?
Zwracałem na to uwagę, bo nie sposób tego nie docenić, ale obserwowałem również pracę pierwszego zespołu. Na co dzień zajmuję się piłką na seniorskim poziomie, więc to też było dla mnie bardzo ważne. Ale to fakt, warunki dla młodych piłkarzy w Twente oraz w innych holenderskich klubach są świetne.

W Polsce już tak bajecznie nie jest. Dlaczego tak bardzo różnimy się pod tym względem choćby właśnie od Holandii?
Myślę, że obecnie holenderskie kluby są na nieporównywalnie wyższym poziomie. Przede wszystkim chodzi tutaj o bazę szkoleniową dla młodzieży. Twente ma tak dużo boisk zarówno trawiastych, jak i ze sztuczną murawą, że aż ciężko je zliczyć. Co jest też ważne, klimat w Holandii jest trochę lepszy pod tym względem. W grudniu temperatura spada maksymalnie do minus 5 stopni. Nie przeszkadza to za bardzo w normalnych treningach. U nas zimy są ostrzejsze i często młodzież musi się chować w halach. Tam umiejętności na dobrze przygotowanych boiskach szkoli się przez cały rok. Te bazy treningowe są ogromne, nawet jak się przejeżdża przez wioski, to wszędzie widać boiska do piłki nożnej. W Polsce sytuacja jest o wiele uboższa. Dobrym ośrodkiem szkoleniowym i infrastrukturą może się pochwalić Zagłębie Lubin czy Lech Poznań. Wcześniej dobrze to działało w Amice Wronki, była też Opalenica, Grodzisk. Nadal mamy spore zaległości. W Holandii widać tę systematyczność, jeśli chodzi o piłkarską edukację. Piłkarze przechodzą stopniowo kolejne szczeble, najpierw grupy podstawowe, potem starsze, juniorzy, aż do rezerw i pierwszej drużyny. Tam jest taki przepis, że zespoły zrzeszone w jednym klubie, czyli powiedzmy pierwsza drużyna i rezerwy, mogą grać na sąsiadujących poziomach. To ułatwia ogrywanie się i pozwala w łatwiejszy sposób ocierać się o podstawowy skład. U nas nie ma takiego zapisu, zaplecze ekstraklasowej drużyny gra w III lidze, a między tymi poziomami jest spora różnica. Można wymieniać kolejne różnice, które łatwo zauważyć. W Polsce często jest tak, że jeśli w klubie zmieni się trener, to robi jeden wielki przewrót. To nie jest dobre. Oczywiście, powinien mieć wiele do powiedzenia, ale klub powinien przyjąć konkretną strategię i konsekwentnie ją realizować. Nie może być tak, że przychodzi nowa osoba i nagle wywraca wszystko do góry nogami.

Według Pana, od czego konkretnie trzeba zacząć, żeby powoli ulepszać warunki dla młodych piłkarzy?
Myślę, że od tego, na co nas stać, bo nie wybudujemy nagle takiej liczby świetnie przygotowanych boisk jak w Holandii. Dobrym pomysłem byłoby ujednolicenie systemu szkolenia młodych. Wprowadzić ciągłość, tak żeby nie było takich sytuacji, że na poziomie junior-skim zawodnik nie może w pełni profesjonalnie trenować albo zastanawia się nad wyjazdem do innego kraju. Może ktoś powinien przedstawić w związku właściwą myśl, która zostałaby zastosowana we wszystkich klubach.

Jak Pan rozmawiał z Filipem Bednarkiem, który bardzo wcześnie wyjechał z Polski, to co mówił o swojej decyzji? Jest zadowolony, że będąc jeszcze młodym piłkarzem, postanowił wyjechać i dziś gra w europejskim zespole?
Filip jest bardzo zadowolony, ale tutaj znów kluczowe jest słowo "szkolenie". Od kiedy przyjechał do Holandii, ma do dyspozycji wszystko na bardzo wysokim poziomie. W Amice też miał dobre warunki, ale w Holandii coś mu zaimponowało i został. Ma 22 lata i jego niezadowolenie może polegać na tym, że nie jest pierwszym bramkarzem Twente. Z tego co wiem, prawdopodobnie odejdzie, ale już interesują się nim inne dobre zespoły i o powrocie do Polski na razie nie myśli.

Razem z Panem w Holandii był trener Chrobrego Głogów Ireneusz Mamrot. Również robi licencję UEFA Pro?
Tak, poznaliśmy się na dwóch pierwszych zjazdach kursu. Razem z nami wyrabia ją również trener Adam Buczek z Zagłębia Lubin. Wiem, że on pojedzie na staż do Osasuny. Twente to był mój pomysł, zaproponowałem to trenerowi Mamrotowi i od tamtej pory nasza znajomość nabrała bardzo koleżeńskiego charakteru.

To znaczy, że będzie jakaś współpraca między Górnikiem Wałbrzych a Chrobrym Głogów?
Nie wiem, jak kibice by na to spojrzeli (śmiech). Z tego co się orientuję, to mogłaby to być dla nich nie najlepsza wiadomość. Podchodzę do swojej pracy profesjonalnie i zależy mi na rozwoju Górnika. Jeśli ewentualna współpraca z Chrobrym mia-łaby pomóc drużynie, to byłbym za.

Wcześniej pracował Pan m.in. w Lechu Poznań. Jak to się stało, że trafił Pan do Wałbrzycha?
Wcześniej była poznańska przygoda, która się skończyła i teraz jestem w Górniku. Czuję się mocno związany z tym miastem i klubem. Pochodzę z małej miejscowości Roztoka niedaleko Wałbrzycha. Tutaj mieszkają moi rodzice, którzy wciąż mnie wspierają. Jako młody chłopak grałem w Górniku Wałbrzych, później z przyczyn zdrowotnych musiałem przestać, ale sentyment do piłki nożnej pozostał. Studiowałem w Poznaniu na AWF-ie i chciałem zostać trenerem. Kiedy zadzwonił do mnie wiceprezes klubu Krzysztof Urbański i zaproponował prowadzenie zespołu, to długo się nie zastanawiałem. Praca na poziomie II ligi też jest nobilitująca do większych rzeczy. A poza tym to wyzwanie, bo jesteśmy w strefie spadkowej i musimy się z niej wydostać.

Co trzeba zrobić, by Górnik wyszedł spod kreski i utrzymał się w lidze?
Myślę, że klub jest na dobrej drodze. To drużyna z bogatymi tradycjami, wszyscy intensywnie nad tym pracujemy, poczynając od zespołu, zarządu klubu, na czele z prezesem Tomaszem Jakackim. Wspólnymi silami i zaangażowaniem możemy to osiągnąć. Drużyna wymaga drobnej przebudowy i zmiany, aby zrobić krok do przodu, a za tym lepszych wyników. To pozwoli nam wyjść spod kreski. Dobro pierwszego zespołu mocno leży na sercu wszystkim pracownikom klubu, trenerom wszystkich grup szkoleniowych, kierownikom. Dobrze funkcjonujący seniorzy to również łatwiejsza praca na poziomie młodzieży, łatwiejsze pozyskiwanie zdolnych chłopców do klubu. A im lepszy „narybek”, tym bardziej efektywna praca na poziomie szkolenia.

Czyli Górnik będzie teraz stawiał przede wszystkim na wychowanków?
W Wałbrzychu jest dużo chłopców, którzy bardzo chcą grać w piłkę i mają marzenia z tym związane. Trzeba ich tylko wziąć pod swoje skrzydła. Z tym może być mały problem, bo potworzyło się sporo mniejszych zespołów w mieście, których wcześniej nie było i ta młodzież jest rozproszona, a nie scentralizowana w jednym ośrodku. Będziemy robić wszystko aby to zmienić, bo jeśli większość uzdolnionych chłopaków będzie trafiać do nas, to łatwiej będzie nam szkolić. Uważam, że najlepsi piłkarze młodego pokolenia z rejonu powinni trafiać do Górnika, klubu z bogatą tradycją. Niestety obecnie nie mamy internatów, gdzie młodzi chłopcy mogliby się uczyć, a kilka kroków dalej trenować. To na razie nas różni od systemu w Holandii i generalnie reszty Europy. Za moich czasów, kiedy grałem były internaty. To też trzeba zmienić. Wiem, że prezes klubu intensywnie nad tym pracuje. Mam nadzieję, że nam się uda. Chciałbym, aby do zespołu seniorskiego trafiało jak najwięcej wychowanków, ale wiadomo przecież, że żaden klub nie składa się tylko z wychowanych piłkarzy. Ale za priorytet obraliśmy szkolenie zdolnej młodzieży i tego będziemy się trzymać. Transfery mają być uzupełnieniem.

Jakie są więc plany na wzmocnienia zespołu tej zimy?
Przede wszystkim robimy testy dla zawodników z regionu, których od jakiegoś czasu obserwujemy. Jeśli okaże się, że to za mało to poszerzymy obszar naszych poszukiwań. Cały czas obserwujemy piłkarzy, którymi bylibyśmy zainteresowani bo wiadomo, że klub to żywy twór, gdzie co chwilę ktoś przychodzi i odchodzi. Ostatnio sięgnęliśmy po trzech piłkarzy z zespołu juniorów i dwóch z nich zagrało od pierwszych minut w pierwszej drużynie, a więc ich potencjał został zauważony i mam nadzieję, że z kolejnymi wzmocnieniami będzie podobnie.

Wcześniej pracował Pan głównie jako asystent pierwszego trenera. Między innymi z Mariuszem Rumakiem i Tomaszem Kafarskim. Od którego można się więcej nauczyć?
To są jeszcze młodzi ludzie. Rumak jest młodszy ode mnie o rok, a Kafarski starszy o rok. Tomasz miał trochę inną wizję prowadzenia drużyny, którą powoli poznawałem wraz z kolejnymi dniami współpracy. Z Mariuszem Rumakiem znamy się jeszcze z czasów studenckich, to samo środowisko, podobny styl pracy. Budowaliśmy drużynę na wysokim poziomie w Poznaniu. Wszyscy narzucaliśmy sobie dużą dyscyplinę i w mojej ocenie wysoką jakość pracy. Szanuję obu i z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to bardzo bogate i miłe doświadczenia zawodowe.

Panie trenerze w takim razie, o co w tym sezonie walczy Górnik Wałbrzych?
Mówiąc w skrócie, walczymy o utrzymanie w II lidze. To ma być początek do wypracowywania pewniej jakości w naszej grze, odbudowy marki tego klubu. Chcemy poprawić jego wizerunek, żeby był bardziej medialny i jednocześnie atrakcyjny dla piłkarzy. Tak by młodzi chłopcy chcieli tu przychodzić. To są plany na przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska