Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Nie pomagam żonie w kuchni

Jakub Guder
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław fot. Śląsk Wrocław
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD] trener Śląska Wrocław podsumowuje piłkarską jesień 2014. Opowiada o swoich dotychczasowych sukcesach i porażkach. A na końcu wygłasza świąteczny apel: Zróbmy coś razem dla Śląska! Pociągnijmy te sanki w jednym kierunku!

Panie trenerze, ile przed sezonem postawiłby Pan pieniędzy na to, że skończycie rok na drugim miejscu?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: ...ale ja nie gram (śmiech). Na pewno było więcej obaw niż pewności, że będziemy tak wysoko jak teraz, a nasza strata do pierwszego zespołu wyniesie zaledwie trzy punkty. Odejście piłkarzy, którzy stanowili wcześniej ważne elementy tego zespołu – Kelemena, Kokoszki, Stavanovicia, Kaźmierczaka – a potem kontuzja Marco dawały powody do obaw. Z drugiej strony, mówiłem, że ta drużyna będzie miała jakość, chociaż zaznaczałem, że może to nie dotyczyć całej kadry. Wiedziałem, że mam dobry zespół, ale po urazie Paixao nasza gra w ataku dawała wiele do myślenia. Jednak wszystko ułożyło się tak, jak przewidywałem. Okazało się mianowicie, że mamy ekipę, która może powalczyć z każdym polskim zespołem. Cieszę się, że po znalezieniu fałszywej dziewiątki w postaci Mateusza Machaja udało nam się strzelać bramki. Ten ciężar rozłożył się właściwie po równo. Trafiali Pich, Flavio, Sebastian Mila.

Jaka była Pana pierwsza myśl po kontuzji Marco? Że to fatalna wiadomość, czy może raczej od razu włączyła się analiza, jak rozwiązać ten problem?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: To poszło dwutorowo. W pierwszej chwili myśleliśmy jak awaryjnie go zastąpić sprowadzając jakiegoś piłkarza. Było jednak trudno, bo latem jest niewiele czasu, a nie dość, że taki zawodnik musiałby nam pasować umiejętnościami, to jeszcze finansowo. Zaczęliśmy szukać innych rozwiązań – sprawdzaliśmy Plaku, Flavio, Machaja. Nawet próbowaliśmy przecież Sebastiana Milę. Nie było łatwo. Pojawiło się wiele negatywnych opinii, że nie damy rady. Okazało się, że daliśmy.

Po meczu z Bełchatowem powiedział Pan, że może warto pomyśleć o czymś więcej. „Coś więcej” to rozumiem mistrzostwo? Pan uważa, że Śląsk stać na mistrzostwo Polski w tym sezonie? Przy założeniu, że kadra nie zostanie osłabiona.
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Wszystko tak się ułożyło, że gdybym w tej chwili mówił o walce o utrzymanie, czy nawet środkowej części tabeli, to byłby nietakt z mojej strony. Doceniam klasę Legii, Lecha czy Wisły Kraków. Z drugiej strony bezpośrednie pojedynki z tymi zespołami pokazały nam, że jesteśmy na w miarę wyrównanym poziomie. Przy dobrym dniu jesteśmy w stanie z każdą z tych drużyn wygrać. Trochę bym jednak rozszerzył to, co powiedziałem po Bełchatowie – każda pozycja na podium byłaby wielkim naszym sukcesem.

A co jest Pana największym sukcesem w Śląsku do tej pory? Może pomińmy już przypadek Sebastiana Mili.
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Cieszę się, że nasza gra wygląda dobrze już od 10 miesięcy. Doceniła to właściwie cała Polska. Jeśli tacy trenerzy jak Smuda, Fornalik, Probierz, Kocian wypowiadają się o nas pozytywnie, to uważam, że to duży sukces. Ważne jest również to, że udało nam się wytworzyć fajną atmosferę zarówno wokół klubu, jak i w szatni. Nie było żadnych zgrzytów wokół niesportowego prowadzenie się, czy czegoś podobnego. Udało nam się wpoić chłopcom, że tylko przez ciężką pracę można osiągnąć dobry wynik. Przekonaliśmy ich do tego. Od początku wiedzieliśmy, że chcemy więcej pracować. Może na początku niektórym wydawało się to śmieszne, ale za wzór stawialiśmy sobie od zawsze drużyny z Bundesligi. Mówiliśmy, że chcemy osiągnąć ten poziom. Ważna jest też filozofia gry, w której wzorem dla nas jest reprezentacja Niemiec czy Bayern Monachium. To zaczęło się przekładać na nasz styl i „pod kontrolą” - jak ja to mówię – po ziemi udaje nam się grać. Staliśmy się drużyną, o której większość ludzi mówi, że fajnie się ją ogląda.

Wspomniał Pan, że „udało się przekonać piłkarzy do ciężej pracy”. Byli na początku nieprzekonani?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Najłatwiej przekonać ludzi poprzez wyniki i wytyczanie realistycznych celów, które motywują zespół. Po letnim okresie przygotowawczym, kiedy wygraliśmy dwa mecze, ale też przegraliśmy dwa, pojawiły się głosy, że piłkarze mają ciężkie nogi, są źle przygotowani. Dobrze, że szybko to ucięliśmy. Powiedzieliśmy, że nie zejdziemy z naszej drogi. Potem, gdy zaczęliśmy w miarę regularnie wygrywać, to te głosy właściwie całkowicie umilkły. Chłopcy przekonali się, że to właściwa ścieżka.

A pana największa porażka w Śląsku do tej pory? Jest coś takiego?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: (chwila ciszy) Nie.

A Sebino Plaku?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Sebino sam przegrał. Dostał dużo szans. Oczekiwałem od niego, że przyjdzie do mnie to pokoju i powie dwa słowa: „Chcę walczyć”, a nie tego, że będzie sądzić się z klubem. To jest jego problem, czy jego menadżera. Nie mój.

Czy to, że nie dostawał szans, to była wyłącznie Pana decyzja, czy też sugestia zarządu?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Zawsze wystawiam najlepszą na dany dzień jedenastkę. Zwłaszcza po kontuzji Marco uchyliły się drzwi, bo szukaliśmy na tę pozycję piłkarza. Kto strzela bramki, kto jest przydatny – ten gra. W tamtym momencie Sebino miał dużo większe szanse niż Mateusz Machaj.

Na jakich pozycjach potrzebuje pan wzmocnień?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Chciałbym dwóch ofensywnych zawodników, bo jeśli teraz nam ktoś wypada, to pojawia się problem. Jeśli chodzi o obronę i defensywnych pomocników, to mamy dobrze obsadzone pozycje. Podobnie jest w bramce. Mariusz Pawełek miał bardzo udaną rundę, a Jakub Wrąbel jest jednym z najbardziej utalentowanych piłkarzy na tej pozycji w Polsce.

W czym tkwi sekret, że potrafił Pan wyciągnąć z piłkarzy to, co mają najlepsze? Nie tylko Mila, ale też Pich, Zieliński, Flavio czy Droppa zrobili przy Panu wyraźny krok do przodu.
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: To zasługa całego sztabu. Pracujemy indywidualnie z piłkarzami. Zwracamy uwagę w treningu na niuanse. Ja przykładam dużą wagę do pierwszego kontaktu z piłką, ofensywnego przyjęcia. To nam daje jakość gry, sprawia, że jest szybsza. Chodzi o to, żeby od pierwszego momentu piłka była na ziemi, pod kontrolą. Mamy też jednak dobry trening motoryczny. Każdy zawodnik jest dokładnie pomierzony, poważony, ma robione badania krwie dzięki którym wiemy, co możemy jeszcze z nim zrobić. Przed sezonem nakreśliliśmy sobie taki plan, że chcemy podnieść nie tylko jakość zespołu, ale też każdego zawodnika. W dużej części nam się to udało.

Coś, czego nauczył się Pan w Austrii, szczególnie pomogło Panu w pracy we Wrocławiu?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Wszystko mi pomogło. Na zachodzie spędziłem 25 lat. Miałem to szczęście, że mogłem się przyglądać przygotowaniom Hiszpanom do mistrzostw świata i Europy, jeździłem na treningi Bayernu, miałem konsultacje w I lidze szwajcarskiej. Nauczyłem się tam nie tylko dyscypliny, planowania, zarządzania ludźmi. To wszystko daje mi duży komfort. Mogę to przenosić na polski grunt.

Widzi Pan w polskiej lidze takiego trenera, który poradziłby sobie w Austrii?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Mam taką zasadę, że nie wypowiadam się o innych trenerach. Nie znam zresztą ich warsztatu. Jedni są bardziej reklamowani, inni się tak nie pchają...

Najlepszy mecz Śląska Wrocław jesienią to...
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: ...ten z Legią w Warszawie. Zdecydowanie. Bardzo dobre spotkanie. Moim zdaniem to chyba najlepszy mecz polskiej ligi jesienią. Siedem bramek, otwarta gra z obu stron, wiele pięknych akcji. Wzór do naśladowania dla wszystkich.

WKS chwaliła nawet Warszawa (śmiech).
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: No tak – nawet prezes Legii. Czapki z głów (śmiech).

A ten najgorszy mecz?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Nie było. Ja nie używam takich kategorii.

Boi się Pan kolejnych oszczędności w Śląsku? Na dniach mamy poznać budżet miasta na 2015 rok. Pieniędzy będzie mniej (rozmawialiśmy w poniedziałek – przyp. JG).
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Chciałbym tylko znów przemycić to, czego nauczyłem się na zachodzie. Wszyscy muszą zrozumieć, że dla drużyna piłkarska jest najlepszą promocją dla miasta. Z czego byłby znany Dortmund na świecie, gdyby nie Borussia? Że to jest Zagłębie Ruhry? Z fabryk? Takie przykłady można znaleźć na całym świecie. Podobnie jest we Wrocławiu. Ludzie z Polski najczęściej nie wiedzą, że tu jest pomnik Fredry czy ładny ratusz, ale kojarzą, że jest duży stadion i drużyna piłkarska.

A z czego wynika fakt, że tak mało ludzi chodzi na mecze Śląska? Gracie lepiej, jesteście wiceliderem, marketing jest lepszy. Pomału zaczyna brakować argumentów.
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Problem jest złożony. Trochę faktycznie nie wiadomo dlaczego tak jest. Uważam, że Śląsk marketingowo nie wykorzystał szansy po mistrzostwie Polski. Było też sporo nieprzychylnych artykułów o klubie. Ja jednak patrzę w przyszłość. Chciałbym, żebyśmy zrobili coś wszyscy razem – my, wrocławianie. Żeby nie było rozmów, że „pan jest zielony, a pan czerwony, to ja z panem nie będę rozmawiał”. Ten klub zasługuje na to, żebyśmy coś dla niego zrobili wspólnie.
W Anglii drużyna piłkarska to świętość, niezależnie od tego, czy gra w I czy w III lidze – tam zawsze jest kilkanaście tysięcy ludzi. U nas jakieś takie są drobne... Nie wiem nawet jak to nazwać. Jak pan przychodzi do mnie i chcemy rozmawiać, to ja nie uprzedzam się do pana zanim pana nie poznam. To dobry przekaz przed świętami – zróbmy coś razem! Pociągnijmy te sanki z drużyną w jednym kierunku! Niezależnie od tego, kto jest z jakiej partii, czy jest dyrektorem, czy robotnikiem. Z całym szacunkiem do innych dyscyplin – ale jestem tu 10 miesięcy i chyba nie wymieniłbym nazwisk kilku koszykarzy czy piłkarzy ręcznych z Wrocławia. Piłkarzy z Oporowskiej jednak zna każde dziecko. Mam respekt przed innymi sportami, ale jest tak, że piłka nożna to najpopularniejszy sport.

Skoro weszliśmy w świąteczny klimat proszę powiedzieć jeszcze, jakie jest Pana ulubione danie na wigilijnym stole?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Najważniejszy jest karp. Zawsze jest u nas grzybowa i barszcz z uszkami. Wszystko co należy.

Pomaga Pan żonie w kuchni?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: Nie (śmiech).

Nie wpuszcza, czy Pan sam nie wchodzi?
Tadeusz Pawłowski [WYWIAD]: (śmiech) Ona gotuje super. Czasem jak mnie o coś poprosi, to pomagam... Ja to najczęściej tylko próbuję (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska